Cóż, mamy swoje słabości. I oto
jedna z nich – Kamienna. W tym roku przyczepiła się do nas w sposób nieznośny i
ciągle powraca jak uparty bumerang.
W ostatnią niedzielę listopada też
nas skusiła. Na szczęście ma ta rzeka w sobie coś takiego, że za każdym razem
jest niby ta sama, a jednak nie taka sama. Teraz jej brzegi przymarzły, można
wiec było przedrzeć się w okolice zwykle niedostępne. Woda nabrała ciemnej,
prawie czarnej barwy – zrobiła się nasza rzeka obca i wyniosła. Dziś
obserwowaliśmy ją na odcinku od Starego Gostkowa do Boru. Jeśli macie ochotę,
rzućcie okiem.
Kamienna gdzieś za Wołowem
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy
pokonali całą trasę szlakiem. Chociaż uczciwie przyznam, że szlak rowerowy,
którym szliśmy, podobał się koleżankom. Ale
wypatrzyłam ścieżkę w kierunku rzeki, to do niej podeszliśmy. A potem
kolega Ed zaciągnął nas w stronę nowej kładki na Kamiennej w okolicach Boru.
Mocna rzecz, bez dwóch zdań.
nasza grupka na szlaku
nowa solidna kładka w pobliżu osiedla Bór
a to jej poprzedniczka w roku 2008
Niestety, wprowadzone udziwnienia
skróciły zaplanowaną trasę i koniecznie trzeba było coś dorzucić do programu.
Zajrzeliśmy więc w okolice zbiorowej mogiły rozstrzelanych w lutym 1940
mieszkańców naszego miasta.
leśna drożyna
przy tablicy z informacjami historycznymi
Dalej zaś pomaszerowaliśmy w
kierunku Bernatki. Zwykle bywało tam dosyć mokro, ale teraz przy mrozie nie
spodziewaliśmy się niczego specjalnie trudnego. A tu trafiła nam się spora
przeprawa przez malutką rzeczkę. Wspólnymi siłami daliśmy rade, ale trzeba było się napracować.
najpierw przeprawa przez trzciny
potem budowa prowizorycznej kładki
i wreszcie zalew Bernatka w zimowej szacie
Potem to już tylko do domu. Licznik
wystukał 14,8 kilometra, tak więc mieliśmy raczej spacer niż wycieczkę. Poza tym pogoda, choć nieprzyjemna, sprawiła
nam miłą niespodziankę w postaci podmalowania świata na biało.
pierwsze przymrozki
zimowy drobiażdżek
Zdjęcia
– Edek i ja
Fajna trasa,fotki też...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Na zwykłą niedzielę trasa stanowczo za krótka. Ale zależało nam na wczesnym powrocie, to w samo południe byliśmy w domu, więc cel osiągnięty.
UsuńDla mnie trasa 16 km jest optymalna... ale ja, mam już swoje lata.
UsuńNie było nawet 15 kilometrów. Ale w taki zimny dzień przynajmniej się nie przeziębiliśmy, bo na dłuższej trasie mogło być gorzej, zwłaszcza, gdybyśmy nie szli lasem.
Usuń