poniedziałek, 29 grudnia 2014

Mała zimowa przechadzka



Jak to mówią, z pustego to i Salomon nie naleje. Więc i ja nie będę robić z naszej niedzielnej przechadzki wielkiej wyprawy.
Wyruszyliśmy mała grupką z Grzybowej Góry polnymi drogami w stronę lasu. Nawet dosyć zimno było – mróz i trochę wiatru (tam zawsze wieje – wiadomo, Kieleckie). Jedna z koleżanek sprawdziła zaraz na początku twardość gruntu – było twardo. Takie badania trochę bolą.

ruszamy na trasę

wśród pól
 
Po dotarciu do lasu mieliśmy już same przyjemności, bo zrobiło się cieplej i nawet nieco ładniej. Oczywiście kolorystyka bez zmian – przy zachmurzeniu całkowitym nawet to trochę śniegu, co spadło ostatnio, bardzo świata nie rozjaśnia. 
Bez najmniejszego problemu znaleźliśmy mały staw – punkt czerpania wody, a potem podjęliśmy próbę przejścia w stronę Wąchocka, ale po przekroczeniu 2 strumyków, skapitulowaliśmy na trzecim (był za szeroki do przeskoczenia, a nikt nie chciał wędrować na mrozie w przemoczonych butach) i zarządziłam odwrót do stawu, a stamtąd leśną drogą do Marcinkowa.  

 porządna leśna droga

śródleśny staw 

"wycofajko"
 
W samej wsi stanowiliśmy niejaką sensację, bo zamieniliśmy przystanek autobusowy w prowizoryczny bufet (tam przynajmniej nie wiało i można było spokojnie zjeść śniadanie). Posileni poświątecznym prowiantem pomaszerowaliśmy polami, a potem asfaltem w stronę Michałowa.

Kamienna w Marcinkowie 

 łabędź na Kamiennej

Kaczka w Michałowie
 
Tu udało nam się przy pomocy mapy i kompasu (akurat dzisiaj wyjątkowo prawdziwie pokazywał kierunki) znaleźć niebrzydką leśną drogę do młyna Piaska, a dalej to już sobie spokojnie maszerowaliśmy szlakiem aż do naszego kochanego miasta. Szło się lasem, trochę zajrzeliśmy w okolice młynów na Kamiennej, na końcu już tylko przez ulice.

kładka - zapora przy młynie na Łyżwach

rozlewisko Kamiennej przy młynie  
 
Ot i cała wycieczka. Przeszliśmy ok. 18 kilometrów – tempo raz przynajmniej było umiarkowane, żeby nie powiedzieć spacerowe.

A teraz mały bonus.
Wybierając drogę do młyna zrezygnowaliśmy z innej i, ku naszemu spóźnionemu żalowi, nie dotarliśmy do pozostałości najdalszego młyna. Ale nic straconego. Mam dla Was zdjęcia tego miejsca zrobione w pierwszy dzień Świąt przez mojego dobrego znajomego.


fajnie złapany śnieg "na gorącym uczynku"

Zdjęcia – Janek, Paweł i ja 

4 komentarze:

  1. Kilka razy błądziłem ostatnio z rowerem po ścieżkach od stawiki p.poż w stronę Wąchocka,niestety sprowadzało się to najczęściej do zjazdu asfaltem "strażowej" drogi ,jednej albo drugiej...
    Najważniejsze,że kierowniczka nie straciła zmysłu samozachowawczego i wyprowadziła grupę z lasu.
    Fajne foty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba być elastycznym, a nie bez sensu realizować plan. Do Wąchocka się zajrzy przy innej okazji.

      Usuń
  2. Wreszcie zimowe , aktualne zdjęcia. Piękne zdjęcia Kamiennej i kto by się spodziewał na niej łabędzi. A tu jeden jest.
    Dzisiaj same panie spacerowały ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to były dwa łabędzie, ale szeroko się rozciągnęły i dwa nijak nie mieściły się w kadrze.
      I pan też był na wycieczce, ale z powodu czarnej kurtki nie pchałyśmy go w kadr, bo damskie kurtki dodawały koloru. Następnym razem nie będzie segregacji kolorystycznej.

      Usuń