czwartek, 6 sierpnia 2015

Dzielnie stawiamy czoło upałowi

Szeregi się wykruszają, ale jeszcze znalazła się trójka śmiałków, którzy we środę wyruszyli na nierówny bój z upałem.
Na starcie w Zbijowie Małym wydawało się, że przeciwnik nie stawi się na polu walki – ciepło było, ale przyjemnie. W lesie miły cień chłodził czoła, no wymarzona pogoda na mały spacerek. Podejrzany był jedynie brak rosy na trawie. Co też mogło być przyczyną? Może to upał kryje się za tą anomalią?

bezimienna mogiła na skraju lasu w pobliżu Zbijowa Małego 

 
A las poza tym przyjemny. No może nieco dziwny wydawał się kolega Ed wykonujący swoistą odmianę tańca derwisza, ale okazało się, że to było wyplątywanie się z pajęczyny. A ja już myślałam, że w ten niecodzienny sposób próbuje zniechęcić do marszu Janka i mnie, bo spryskaliśmy się przedziwnym preparatem na komary, który swoim odorkiem skutecznie odstrasza zwłaszcza ludzi – sama chciałam uciec od siebie, ale się nie udało.

na leśnej drodze ze Zbijowa w kierunku Gadki 

 jeżyny przy drodze

szyszka na drodze
 
Z lasu wyszliśmy w pobliżu Gadki. No tu już przeciwnik wytoczył oręż – słonko mocniej przypiekło, ale wystarczyło pozbyć się trochę odzieży i można iść dalej. Zwłaszcza, że z miejscowego sklepu A-Gadka nadciągnęły posiłki w postaci napojów zimnych i niezwykle kolorowych. 

łąki i pola na północ od Gadki Majoratu

Gadka - pomnik poległych 

 
zboża już chyba przejrzałe  

Tak wzmocnieni dotarliśmy do lasu, czyli miejsca wytchnienia. A w tym lesie zbiornik przeciwpożarowy, czyli miła ochłoda. Poza tym kilka bajorek bagiennych, skałki, cień. I o upale się zapomniało.

zbiornik przeciwpożarowy przy drodze z Gadki do Wąchocka 

wysychająca część zbiornika 

leśny cień 

kapliczka nadrzewna przy drodze z Gadki do Wąchocka

spijanie nektaru



bagnisko przy drodze z Gadki do Wąchocka

borówka brusznica

skałki w okolicy Wąchock - Kobyle
 
Dalej przed nami Kobyle ze swoim nieczynnym kamieniołomem, w którym byliśmy dziesiątki razy, ale i teraz tam zajrzeliśmy. Zawsze to odrobina cienia.


wychodnie skalne w kamieniołomie Kobyle
 
Ale już w Wąchocku nie dało się nie zauważyć przeciwnika, który prawie nokautował. I to nawet nad zalewem. Bo też to miejsce otwarte, nagrzane – nic ulgi nie przynosi.

pliszka siwa nad zalewem w Wąchocku

strzałka wodna

pozostałości pałacu Schoenbergów w Wąchocku 

grób tej rodziny na wąchockim cmentarzu
 
Nieco łatwiej było znieść upał na cmentarzu parafialnym, który tak nam się spodobał przed tygodniem, że znów tu zajrzeliśmy. I tym razem udało się wyśledzić kolejne interesujące nagrobki.


stare nagrobki


nagrobki powstańców styczniowych Brunona Michała Pohoskiego i  Ignacego Jasztrzębskiego
 
I tak wytrwaliśmy prawie do południa, a potem złożyliśmy broń i uznali wyższość upału. Po przejściu 15,3 kilometra oddaliliśmy się na z góry upatrzone pozycje, czyli w domowe pielesze. A po południu upał jednak przegrał z gradem, który sypnął obficie w naszej mieścinie.


Zdjęcia – Edek i ja

6 komentarzy:

  1. Niby stara obłażona trasa... a taka fajna. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zboża przejrzałe... a elewatory pełne lub zlikwidowane jak np. w Kielcach - Niewachlów.
    Grób rodziny... pewnie wcześniej został rozgrabiony i zrównany z ziemią,nie wydaje mi się bowiem aby był on od początku taki skromny - czyli nie istniał... cmentarze żydowskie odnawiane co jakiś czas i wtedy wielkie halo... a potem znowu długo nic.
    Kończę bo uderzam w nostalgiczną nutę... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nawrzucałeś tematów do rozmyślań, wypada je zbadać. jak się czegoś dowiem, napiszę.
      Grób rodzinny Schoenbergów mógł być taki skromny, przecież ma solidne ogrodzenia żeliwne, a wewnątrz może były proste rabatki. Przypominam sobie grób Sienkiewiczów - skromne ziemne rabatki były i tabliczki z nazwiskami, a obok przepych zwykłych mieszkańców wsi. W Wąchocku zastanawia jedynie brak tabliczek z nazwiskami. Może ekshumacja?

      Usuń
  3. Przeglądam bloga od jakiegoś czasu i jestem zachwycony zdjęciami oraz opisanymi ciekawostkami. Interesujące dla mnie są zwłaszcza wpisy poświęcone terenom, które sam odwiedzam (z lektury wpisów nie raz dowiedziałem się o rzeczach i miejscach do tej pory nieznanych).
    Te skałki w okolicy Wąchocka mają swoją legendę http://mirzec.pl/index.php?mact=News,cntnt01,detail,0&cntnt01articleid=181&cntnt01lang=pl_PL&cntnt01returnid=17
    Myślę, że to rzuca nowe światło na miejsce i przy kolejnej wizycie nie spojrzycie na te skały jak na zwykłe kamienie:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za pochlebną opinię, bardzo nam - wszystkim autorom - miło ją przeczytać. A legendę zaraz przeczytałam - świetna jest. Urocza i zabawna. Jeśli znów zajrzymy w te okolice, dam do niej ten link na blogu.

      Usuń