poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Spokojny niedzielny spacer


Ostatnia niedziela sierpnia zapowiadała się upalnie. I taka była. Mimo wszystko postanowiliśmy wyjść z domu, ale na wszelki wypadek trasę wybraliśmy ulgową (okazało się, że to raptem 11,8 km) i w okolicach przyjaznych piechurom.
Wystartowaliśmy nad Zalewem Kieleckim. Nawet kilka osób tam spotkaliśmy – głównie wędkarzy. Poza tym nad zalewem pusto i cicho. Po wodzie pływa dziwna konstrukcja – to aerator, który służy do napowietrzania wody. Widocznie się sprawdza, bo w wodzie rośnie rdestnica, po powierzchni akwenu czasem się prześliźnie kaczka, wędkarze też niekiedy rybki wyciągną. Jedynie kąpiących się brak – zakaz obowiązuje. No to się nie kąpiemy i maszerujemy dalej.

w parku przy zalewie


 nad Zalewem Kieleckim

aerator na powierzchni zalewu

dziki bez czarny nad zalewem

Mam jeszcze ciekawostkę, którą wypatrzyłam w Internecie na stronie Zalew Kielecki (tu link). Możecie zobaczyć, jak zalew wyglądał w czasach, kiedy jeszcze był kąpieliskiem. I to popularnym, jak wynika ze zdjęcia.

tej plaży już nie ma -  to zdjęcie udostępnił pan Tom Wigman Babiarczyk  

Na mapie wypatrzyłam interesujący zbiornik wodny w lesie na północ od Kielc. Idziemy i przedzieramy się do niego. Fakt – jest, znaleźliśmy go. O, ten to na pewno nie służy rekreacji. Nie ma tu żywego ducha, jedynie wszędzie informacje o monitoringu. Widocznie nasze przejście nie zaniepokoiło monitoringu, bo nikt nam nie zabronił spacerku groblą w kierunku lasu. 


zalew przemysłowy przy Elektrociepłowni Kielce
 
Idąc dalej brzegiem lasu natrafiliśmy na ścieżkę dydaktyczną prowadząca przez rezerwat Sufraganiec. Tym odcinkiem ścieżki jeszcze nie chodziliśmy, a szkoda, bo z niego właśnie były ładne widoki na strumyk Sufragańczyk.
Sam strumyk stał się już raczej wspomnieniem, bo niewiele w nim wody zostało, ale i te resztki potrafią niebrzydko wyglądać. Łaziliśmy więc tak sobie trochę bez planu – a to w stronę strumyka, a to na ścieżkę – zależy, co nam się bardziej podobało. 




Rezerwat Sufraganiec - najlepsze schronienie przed upałem
 
Tą metoda ominęliśmy dobrze znaną polanę z miejscami do biwakowania. Niespecjalnie się tym przejęliśmy i śniadanie zrobiliśmy sobie w formie pikniku na skraju lasu.
A dalszy odcinek trasy szlakiem dydaktycznym to już łatwizna – dróżki dobre, nawet jeśli w innym czasie bywały trudne do przebycia, to teraz niewielkie kałuże łatwo ominąć. Jedno, co denerwuje, to sposób znakowania, zwłaszcza na rozstajach. Ze dwa razy musieliśmy sprawdzać, którą ścieżką należy iść, żeby być na szlaku. Ale wspólnymi siłami wybrnęliśmy z kłopotu i jeszcze przed południem zameldowaliśmy się na przystanku busa. 

"wyspa" na Sufragańcu już poza terenem rezerwatu

przykre niedostatki cienia na szlaku

podejście na Wierzejską
 
No, niech mi teraz kto powie, że był zmęczony tą wycieczką! Tempo spacerowe, trasa niebrzydka, trochę urozmaicenia w postaci poszukiwania drogi czy zalewu, a poza tym relaks. I tego nam było trzeba.



Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Sufragan - biskup pomocniczy... donie dawna.
    Sufraganiec - czyżby rzeczka pomocnicza,dopływ do większej Bobrzy... mniejsza o to.
    Fajne miejsce ,niestety poszatkowane liniami napowietrznymi w/n... ale to nie jego wina a urbanizacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczka urocza sama w sobie, a linie napowietrzne trzeba brać z dobrodziejstwem inwentarza. Jak byśmy się do komputera dostali, gdyby prądu nie było?

      Usuń
    2. Nabyłem tytułem kupna kosiarkę do trawy zasilaną tylko siłą mięśni... i nawet kosi !
      Komputer na pedały pewnie też już jest... :)

      Usuń
    3. Czyli powrót do przeszłości. Czysta ekologia.

      Usuń