Wystartowaliśmy
szybkim krokiem w Gadce – droga wśród białych pól nie zachęcała do zwolnienia
tempa – wiało. Krotki postój mieliśmy dopiero na skraju lasu przy pomniku
poświęconym bitwie batalionu BCH we wrześniu 1944 roku.
samotne drzewo na polanie w pobliżu pomnika
pomnik na skraju lasu (identyczny oglądaliśmy dwa tygodnie temu - tu link)
Potem
zaś szliśmy sobie radośnie przez ośnieżony las. Kolega Ed ciągle nas
przepytywał z trasy – czy pamiętamy mijane miejsca. Owszem, pamiętamy. Ale
gdyby nam je znienacka pokazać, nie rozpoznałabym – kompletnie inne. Jak w
białej zamarzniętej i całkowicie pokrytej śniegiem tafli rozpoznać staw, w
którym latem tego roku odbijały się sosny?
droga na brzegu stawu - no, kto by pomyślał?
ta biała połać to drugi leśny zbiornik przeciwpożarowy
przyczajone rzepy
Czasem przez drogę w oddali
przebiegła sarenka. I tyle atrakcji. Chociaż, nie – nadjechali szaleni
rowerzyści. O, to wyzwanie – rowerem po świeżym śniegu. Przebił ich tylko nieco
później kierowca auta, które wolno jechało przez las, a obok truchtały nieduże
sznaucery – jak dla mnie jednostronny trening biegowy.
przebieżka dla piesków, przejażdżka dla pana
Ożywialiśmy
się trochej nad rzekami. Bo tam przynajmniej wśród wszechogarniającej bieli
przebijała się czerń wody. Przekraczaliśmy dwie rzeki – Kamienną w Marcinkowie
i Kaczkę w Majkowie. Zobaczcie, jak się prezentowały.
Kamienna w Marcinkowie
Kaczka w Majkowie
kładka na Kaczce
Nasza
wyprawa miała główny cel – skałki w okolicy szczytu Pleśniówka. Cel
zrealizowaliśmy. Szczyt zdobyty, skałki znalezione. Przy okazji unurzaliśmy się
w miękkim śniegu wśród krzaczków jagód. Efekt – buty i dół spodni całe białe. Skałki
obejrzeliśmy i nawet się zdjęcia zrobiło. Cóż, co wyszło, to wyszło. Lepiej nie
będzie. Ale poszukiwania skałek – bardzo przyjemne.
pozostałość triangula na szczycie Pleśniówki
ośnieżone skałki na Pleśniówce
Gdzie
jeszcze zajrzeliśmy? Mieliśmy na trasie kilka wsi - Marcinków, Pleśniówka i Majków. Wsie, jak wsie, ale zawsze coś się człowiekowi rzuci w oczy.
Przyszło nam przedzierać się przez majkowskie lasy, gdzie
mokradła zamarzły, choinki przysypał śnieg, a ścieżki zawalone były ściętymi
pniami. Nie było łatwo. Ale swobodnie sobie z tymi problemami
poradziliśmy.
leśna ścieżka
Cała
trasa do momentu rozdzielenia grupy wyniosła 19,6 kilometra.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
*Jeremi
Przybora
Ciekawie zmodyfikowana trasa... ostatni śnieg ?
OdpowiedzUsuńDzięki modyfikacji trasy łatwiej było trafić na Pleśniowkę. Chociaż ja i tak zaginęłam gdzieś wśród jagodzin, bo mnie pociągnęły obiekty do fotografowania.
UsuńA śnieg ...? Może wróci.