Będą
to oblicza zimowe. Ale ta rzeka zasługuje na porządny album z portretami. Oczywiście
autorstwa dobrego fotografa. Ale na razie pokażę, co nam się udało zdziałać.
Obserwuję
na Facebooku stronę Młyna Wodnego w Jędrowie (tu link) i tam znalazłam te
zdjęcia, które mnie zainspirowały do zaplanowania wycieczki nad Kamionkę.
malowniczo zamarznięta Kamionka w pierwszych dniach tego roku
Niestety,
warunki się zmieniły i słonko nie współpracowało z nami, ale za to mróz zelżał
i przynajmniej mogliśmy fotografować, a dłonie nam nie grabiały na mrozie.
Jak
już wiecie, wystartowaliśmy w Łącznej i na początku nie zapuszczaliśmy się nad
rzekę. Ruszyliśmy na bliższe spotkanie dopiero przed Berezowem, gdzie
napotkaliśmy spore rozlewiska, które tworzy raczej nie Kamionka, a jej
niewielki dopływ.
rozlewiska w lesie między Ostojowem a Berezowem
Spotkanie
z rzeką nastąpiło w Jędrowie przy wspominanym już młynie. Rzeka tu przebija się
pod warstewką lodu, wgląda ciemnymi plamami spod jego powierzchni, woda tworzy
urocze lodowe rzeźby.
młyn w Jędrowie znów piękniejszy
Kamionka w okolicach Jędrowa
Kamionka - rzeka rzeźbiarka
lodowa kompozycja przy brzegu
lodowa harfa
lodowa kawaleria
Po
śniadaniu przy młynie postanowiliśmy zaryzykować przejście brzegiem Kamionki w
stronę Suchedniowa. Dobrze, że jest zima i zarośla na brzegu nieco „złagodniały”,
ale i tak nieźle się trzeba było nagimnastykować. Ale przy okazji zrobiło się
kilka zdjęć.
Kamionka na północ od Jędrowa - życie pod lodem
mała próbka przeszkód terenowych
Mieliśmy
też mrożącą krew w żyłach przygodę podczas pokonywania niewielkiego dopływu
Kamionki. Niestety, panowie okazali się gentlemanami i nikt nie zrobił zdjęcia,
na którym ja, w charakterze dojrzałej gruszki, zwisam z gałęzi drzewa nad
strumykiem. No, szkoda. Ale za to dzięki pomocy kolegów i rzeczonej gałęzi wylądowałam
szczęśliwie na drugim brzegu i mogłam dalej podziwiać uroki rzeki i efekty
pracowitości bobrów. Te sprytne żyjątka nic a nic nie próżnują, co widać dosyć
często.
niedokończony zgryz
jedna z tam na rzece
Próżnuje
niestety koło wodne w Suchedniowie, które parę lat temu sprawiało wrażenie
perpetuum mobile, a teraz zażywa odpoczynku.
sezonowy przestój
lodowa blokada (marzec 2010)
W
samym Suchedniowie przeszliśmy obok zalewu na Kamionce, a potem szliśmy jej
brzegiem w kierunku Skarżyska. Tu rzeka płynie raczej leniwie, ale nie zamarza.
Ciekawe, dlaczego tak jest.
przelew suchedniowskiego zalewu
Kamionka na północ od Suchedniowa
"kompozytorka" ujęcia
i efekt kompozycji
Oddalamy
się jednak od brzegu, a to, żeby sprawdzić, czy nasz ulubiony dąb ciągle stoi
na swoim miejscu i ma się dobrze. Jest! I ciągle piękny. Sami zobaczcie.
na dębowej ścieżce
nasz ulubiony dąb i nasz ulubiony sztafaż
Teraz
został nam jeszcze skarżyski odcinek Kamionki. Tu oczywiście zalew Rejów
pokazywany tyle razy, że aż się znudził. Mimo wszystko zobaczcie, jaki widoczki
udało nam się wypatrzyć.
zimowe wędkowanie na zalewie
I
na zakończenie rzut oka na rzekę już poza zalewem.
pożegnanie z Kamionką
We
środę tyle udało nam się zobaczyć. Jasne, że nie przeszliśmy odcinka od źródła.
No i miejsce, gdzie Kamionka wpada do Kamiennej też na nas czeka. Z tego wniosek, że warto jeszcze parę razy wybrać
się nad Kamionkę. Nie jest daleko. Ale łatwo też nie będzie, o co zadbają
pracowite bobry i równie aktywne zarośla.
Zdjęcia – Młyn Wodny
Jędrów, Edek, Janek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz