Odnotowuję
środową wycieczkę. Bo się odbyła. Troje nas maszerowało z Szydłowca do
Skarżyska Gościńcem Kościuszki. Wędrówka była zwyczajna do bólu – po prostu
sobie szliśmy. Tempo mieliśmy niezłe, bo mróz. W dodatku poza lasem wiatr nieco
nam dokuczał. Zdarzały się momenty, kiedy na niebie dało się zauważyć blady
kształt, to ani chybi słońce. Nawet niekiedy śnieg skrzył się lekko w jego
słabym świetle. Ale naprawdę leciutko.
na skraju lasu
suche trawy w śniegu
przebłysk słońca
blada twarz słońca przed nami
Tak
dotarliśmy do kapliczki upamiętniającej uratowanie życia powstańca styczniowego
Andrzeja Koci ze Świerczka.
kapliczka lekko przyprószona śniegiem
Dalej
przeszliśmy kawałek szlakiem Pogody Ducha, a potem przedzieraliśmy się przez krzaki,
rzeczki i inne atrakcje do drogi, która nas wreszcie doprowadziła do domu.
Cała
trasa – ok. 15 kilometrów (moja krótsza, bo mój dom był najbliżej). A jak się
zdziwił Staszek, który do nas zadzwonił znad morza w południe, a tu już po wycieczce!
Zdjęcia – Edek i ja
Stąd pewnie w okolicy duża ilość Kociów ?
OdpowiedzUsuńTego nie sprawdzałam. Ale istnieje taka możliwość, skoro powstaniec szczęśliwie przeżył.
Usuń