czwartek, 21 stycznia 2016

Z kronikarskiego obowiązku

Odnotowuję środową wycieczkę. Bo się odbyła. Troje nas maszerowało z Szydłowca do Skarżyska Gościńcem Kościuszki. Wędrówka była zwyczajna do bólu – po prostu sobie szliśmy. Tempo mieliśmy niezłe, bo mróz. W dodatku poza lasem wiatr nieco nam dokuczał. Zdarzały się momenty, kiedy na niebie dało się zauważyć blady kształt, to ani chybi słońce. Nawet niekiedy śnieg skrzył się lekko w jego słabym świetle. Ale naprawdę leciutko.

na skraju lasu 

suche trawy w śniegu 


przebłysk słońca

blada twarz słońca przed nami 
 
Tak dotarliśmy do kapliczki upamiętniającej uratowanie życia powstańca styczniowego Andrzeja Koci ze Świerczka.

kapliczka lekko przyprószona śniegiem 
 
Dalej przeszliśmy kawałek szlakiem Pogody Ducha, a potem przedzieraliśmy się przez krzaki, rzeczki i inne atrakcje do drogi, która nas wreszcie doprowadziła do domu.
Cała trasa – ok. 15 kilometrów (moja krótsza, bo mój dom był najbliżej). A jak się zdziwił Staszek, który do nas zadzwonił znad morza w południe, a tu już po wycieczce!



Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. Stąd pewnie w okolicy duża ilość Kociów ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie sprawdzałam. Ale istnieje taka możliwość, skoro powstaniec szczęśliwie przeżył.

      Usuń