środa, 8 czerwca 2016

Z Kozienic do Pionek w pełnym słońcu

Wyprawa niełatwa, ale warta trudu.

Zaczęliśmy od zwiedzania Kozienic. Dla mnie – bomba! Zaskoczyło mnie bogactwo historii miasta, jego zabytków. Miasto lokowane w XIV wieku, no to i warto zajrzeć w głąb jego historii, poszukać jej śladów w teraźniejszości. 

 rzeźbiony jeleń z herbu Kozienic 

dziewiętnastowieczny dom w stylu dworku mazowieckiego 

Bywał tu często król Władysław Jagiełło (tu i tu relacje o związanych z nim miejscach na naszym blogu). W kozienickim parku zobaczymy grupę rzeźb (współczesnych oczywiście), które upamiętniają wkład mieszkańców miasta w zwycięstwo pod Grunwaldem. Oto na niewielkim stawie replika mostu łyżwowego wykonanego w Kozienicach i spławionego Wisłą do Czerwińska oraz grupa postaci ilustrująca inspekcję królewską podczas prac.

replika fragmentu mostu pontonowego

królewska inspekcja 

Jest tam też prawdziwie stary obiekt – to najstarszy w Polsce pomnik ku czci narodzin królewskiego syna – późniejszego króla Polski – Zygmunta Starego.

szesnastowieczna kolumna ku czci Zygmunta Starego 
 
W parku rosną dorodne i stare drzewa, spacerowicze pokonują urocze alejki. A my tropimy historię.
Ów park był niegdyś ogrodem otaczającym pałac wybudowany pod koniec XVIII wieku według projektu włoskiego architekta Francesco Placidi. Miała to być wypoczynkowa rezydencja króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Powiem jedno – dla tego pałacu (choć nie zachował się cały) warto zajrzeć do Kozienic. Budowla okazała i po prostu piękna, świetnie architektonicznie zaplanowana, z uroczymi subtelnymi zdobieniami. No, perełka.   


zachowane skrzydło kozienickiego pałacu i oficyna

popiersie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego


detale architektoniczne
 
A czemu ów to pałac nie ostał się cały? Cóż – historia. Pierwsze ciężkie przeżycia i grabież pałacu nastąpiły po powstaniu kościuszkowskim, potem zaborcy austriaccy wywieźli pozostałe resztki, pałac podupadał.
Dopiero kolejny zaborca – rosyjski generał Iwan Iwanowicz Dehn zadbał o pałac i jego otoczenie. Otrzymał on od cara dobra kozienickie w uznaniu zasług w budowie fortyfikacji. Rodzina Dehnów stopniowo przebudowywała pałac, zmieniała jego wygląd, urządzenie komnat. Z ich czasów pochodzi na przykład basen, który zastąpił gazon przy wjeździe do rezydencji.

pusty obecnie basen na pierwszym planie
 
Na niewielkim pagórku pozostał mały zaniedbany prawosławny cmentarzyk, gdzie spoczywają członkowie tego rodu. 

jeden z nagrobków
 
Pałac spłonął podpalony przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej. Na jego miejscu odbudowano budynek, w którym mieści się siedziba władz miasta.


kopie zniszczonych przez okupantów osiemnastowiecznych rzeźb włoskich wykonane w latach powojennych przez Adolfa Stawarza  
 
Spacer po Kozienicach pozwala spotkać kolejne ślady historii. Ot, choćby przemysłowej. Z czasów stanisławowskich pochodzi nieczynna już kuźnia – hamernia usytuowana w pobliżu rzeki. W tamtych czasach zakład produkował sztucery (podobno bardzo dobre). Od czasu powstania kościuszkowskiego zakład podupadał, ale udało się go reaktywować w latach trzydziestych XX wieku. Teraz to już tylko malownicza ruina.

 budynek hamerni


jej wnętrze

zalew na Zagożdżonce w pobliżu hamerni 

Jest też w Kozienicach zabytek – nie zabytek, czyli dawne kramy kupieckie z początku XIX wieku. Zostały one w latach dziewięćdziesiątych XX wieku całkowicie rozebrane i odbudowane. I dlatego pewnie wszyscy spotkani przez nas mieszkańcy miasta nic nie wiedzieli o starych kramach, ale „filary” zna każdy.

 jak kramy, to i reklama

próba ucieczki przed reklamą 

Są też w Kozienicach ciekawe świątynie, a wśród nich kościół Świętego Krzyża. Wielokrotnie przebudowywany i przeniesiony na nowe miejsce w obecnej formie został zbudowany pod koniec XIX wieku. Niestety nie udało nam się wejść do wnętrza, więc nie mogliśmy podziwiać jego pięknych rokokowych ołtarzy.

 fronton kościoła Świętego Krzyża 

I jeszcze cmentarze – zamknięty kirkut i pełen pamiątek przeszłości cmentarz katolicki. A na nim mogiły legionistów i żołnierzy 2 wojny światowej.

ogrodzenie cmentarza żydowskiego



żołnierskie mogiły na cmentarzu parafialnym 
 
Po takiej porcji zwiedzania wyruszamy na prostą trasę w kierunku Pionek. Idziemy niebieskim szlakiem, a potem świetną utwardzoną drogą – to tak zwana Czarna Droga. 

na szlaku

Słońce opala nam wszystkie odsłonięte fragmenty ciała (głównie nosy), co i rusz śmigają rowerzyści, a my dążymy do znanego nam rezerwatu Brzeźniczka. Właściwie niewiele się zmienił przez rok, ale woda pokryta sporą warstwą roślinności. Przypuszczam, że to rzęsa drobna i większy od niej żabiścieg pływający. 


w rezerwacie Brzeźniczka 

roślinność wodna  
 
I na zakończenie Pionki – człowiek już ledwo nożynami przebiera, ale i tu coś zauważy. A to roślinka jaka kwitnąca, a to kościół – naprawdę imponujący, a to pomnik. 

polna różyczka na skraju miasta 


neobarokowy kościół św. Barbary w Pionkach

tablica upamiętniająca nauczycieli tajnego nauczania z czasów 2 wojny światowej 

Kolega Ed chciał jeszcze szukać innych ciekawostek w Pionkach, ale kategorycznie odmówiłam współpracy i zasiadłam na ławce. Innym razem się rozejrzymy po tym mieście, a na upalną czerwcowa niedzielę 22,6 kilometra w zupełności wystarczy.


Zdjęcia – Edek i ja


Gdybyście chcieli dowiedzieć się więcej o zabytkach Kozienic, polecam stronę powiatu (tu link)

2 komentarze:

  1. Niezły szmat!
    świetną ekipę macie - pozdrowienia dla Wszystkich!
    Kozienice to dla mnie może nie terra incognita - ale raczej tereny znane tylko przelotnie. Chyba będzie trzeba zaplanować tam jakiś dwudniowy trekking.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to znów była życiowa nowość. Nigdy tam nie byłam. No, wstyd. Ale trzeba tam koniecznie znów zajrzeć. Przecież w pałacu jest muzeum, a nie było zwiedzania.

      Usuń