Okaże się
później.
W niedzielę
grupa gagatków wyruszyła z Ciechostowic na północny zachód. Co w tym dziwnego?
Niby nic, ale zwykle wędrujemy akurat odwrotnie – do Ciechostowic. Przywiózł
nas opóźniony bus do tej miejscowości, który jeździ według rozkładu znanego
tylko wtajemniczonym, moje zszargane tym opóźnieniem nerwy ukoiła dopiero cisza
leśna i porządna droga, którą szliśmy.
z Ciechostowic w stronę szlaku zielonego
Kolega Ed
ogłosił konkurs na znalezienie pierwszych oznak wiosny, ale choć nagroda była
kusząca, nikt jej nie zdobył – oznak wiosny jeszcze w tym lesie nie
stwierdzono.
Modrzewie w
rezerwacie Ciechostowice śpią w najlepsze.
pień z naroślami
potężny pień modrzewia w otoczeniu świerków
modrzew przerasta świerki
pomnik ku czci poległych partyzantów ze zgrupowania "Robota"
Dalej maszerujemy dziarsko w tempie
ustalanym przez Stacha. Czyli raczej szybko. Krotki postój poświęcamy na obejrzenie naszych ulubionych miejsc w Kapturowie i Mroczkowie.
stara chata w Kapturowie ciągle się trzyma
dopływ Kamiennej w Kapturowie
mały staw
drewniany kościółek św. Rocha w Mroczkowie
Naturalne
spowolnienie tempa następuje na odcinku od Mroczkowa do miejsca postoju na
śniadanie. Przedzieramy się trochę przez podmokły las, trochę idziemy wzdłuż
torów kolejowych. Aż w końcu osiągamy drogę, która prowadzi do głównego celu
naszej wyprawy.
bobry i tu dotarły
a my - śliweczkę w czekoladzie
Nie sposób
się tu zgubić – drogowskazy, pomosty, tablice informacyjne, wszystko wskazuje
drogę do rezerwatu Gagaty Sołtykowskie. Dwaj koledzy byli tu jesienią 2015, co
relacjonowałam na blogu (tu link), teraz powtórka w innych warunkach.
Podesty,
które wtedy były uszkodzone, teraz solidne i bezpieczne. Centralna część rezerwatu prawie sucha, tak mało w niej wody. Można zwiedzać
bez problemów.
na pomoście
Rezerwat
utworzono na terenie po dawnej kopalni, w której wydobywano rudę żelaza i
glinkę ceramiczną. Teren po kopalni wygląda trochę niesamowicie, jak byśmy stąpali
po gruncie księżycowym. Nawet rosnące tu sosenki inne są od przeciętnych –
karłowate jakieś, igły mają nietypowy, jasnozielony kolor. Pokopalniane hałdy i
wychodnie skalne przypominają olbrzymie wieloryby wyrzucone na brzeg, a jeszcze
podobno można tu spotkać rudy żelaza – syderyty. No i owe tytułowe gagaty,
czyli lśniąco czarną odmianę węgla brunatnego. Nie twierdzę, że my to
spotkaliśmy, nikt z nas nie jest geologiem i pewnie mogłabym się potknąć o taki
gagat i nawet bym go nie rozpoznała.
w rezerwacie Gagaty Sołtykowskie
Inną
osobliwość tego rezerwatu skrywa słynna w okolicy wiata, która chroni
prehistoryczne tropy dinozaurów. I nie jest to jakiś pojedynczy ślad, a cala
ścieżka grupki zauropodów (według tablicy informacyjnej to dwa osobniki dorosłe
i jeszcze jakieś młode obok nich). Jest tu też największy odkryty w Polsce ślad
dinozaura – liczy on 60 cm i zostawił go allozauroid.
Czytałam,
że są i inne tropy, ale tych nie udostępniono do oglądania.
centralny punkt rezerwatu
tablica informacyjna pomagająca zrozumieć zagadkę tajemniczych tropów
tropy dinozaurów
Tak czy
inaczej mamy tu obiekt unikalny w skali światowej i nie ma co udawać fałszywej
skromności. Jeśli będziecie w okolicy, zaglądajcie. Nie zgubicie drogi, jest
tak porządnie oznakowana, że każdy tu trafi. Jest nawet miejsce na biwak przy
parkingu dla aut.
Tylko te
gagaty okazują się czasem gagatkami. Tym razem próbowały ukraść szkiełko okularów
kolegi, ale szybka interwencja pozwoliła odszukać zgubę. Nic nie zostawiliśmy
gagat(k)om na pamiątkę.
odwrót z rezerwatu
Pomaszerowaliśmy w kierunku szosy do Odrowąża. Sam spacer szosą nie należy do
przyjemności, ale udawaliśmy, że nie jest źle. Poza tym dał nam możliwość
obejrzenia przydrożnego krzyża z roku 1842.
kamienny krzyż
W samym
Odrowążu oglądamy barokowy kościół pod wezwaniem świętych Jacka i Katarzyny. Jedna
z legend o powstaniu kościoła mówi, że jego pierwotnym fundatorem był święty
Jacek Odrowąż, który w miejscu pod budowę kościoła zatknął krzyż misyjny. Ciekawostką
jest to, że kościół w Odrowążu był przez pewien czas przekształcony w zbór
kalwiński, ale pod koniec XVII wieku
przywrócono jego pierwotną funkcję.
Warto
też zwrócić uwagę i na dziewiętnastowieczną dzwonnicę, w której umieszczono trzy
dzwony, w tym dwa szesnastowieczne.
kościół w Odrowążu
jego wnętrze
W
niewielkiej odległości od głównej szosy znajduje się mały drewniany kościółek
św. Rozalii z ciekawą kamienna chrzcielnicą
z roku 1814.
kościółek św. Rozalii
kamienna chrzcielnica z prośbą, której nie sposób odmówić
I jeszcze
jedna ciekawostka – stara studnia w pobliżu przystanku. Niegdyś była zapewne
ładna, a otaczające ją żeliwne ogrodzenie kompletne. Teraz zachowały się jedynie
3 przęsła.
zapomniana studnia
Mało kto
zwraca uwagę na te starocie, bo ważniejszy jest bus, który wreszcie nadjeżdża i
zabiera nas do domu.
Wycieczka nie była długa – 16 kilometrów.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Szkoda że pod pomostami sucho...
OdpowiedzUsuńTak wygląda, ale jak wejdziesz, to się można zdziwić. Ja bym tam do końca temu suchemu nie dowierzała. Ale na dno wyrobiska można było wejść dosyć daleko. Oczywiście ostrożnie, bo robiło się grząsko.
UsuńJak dla mnie rajd marzenie!
OdpowiedzUsuńAby one Gagaty to ne są te czarne warstwy biegnące na kilku poziomach przez wyrobisko ?;)
Kościół św.Rocha... koniecznie, ale z Aurą, bo jak do psiarza iść bez psa?
Co do czarnych warstw, to nie mogę się wypowiadać, bo nijak tam się nie dostaniesz - teren podmokły. A wiosną będzie jeszcze trudniej - pojawi się tam niewielki staw. Ale z żabami. Te dopiero dają koncerty! Pamiętam taki sprzed lat.
UsuńDo Rocha z psem czy bez psa - zamknięte. Ale z zewnątrz można obejść. Może jak by poprosić proboszcza, to by się weszło.
Zaatakował bym z góry ;-)
UsuńW pielgrzymkach ważna jest w sumie i tak droga a nie sam fakt wejście do środka ;-), choć oczywiście było by miło.
ps. ta "śliwka w czekoladzie" to aby nie owocnik lakownicy?
Teoretycznie możliwe, ale miedzy górą a górą jest przerwa. I trzeba zejść na dól, gdzie mokro, ale przy następnej wycieczce przemyślimy manewr oskrzydlający.
UsuńŚliwka to na pewno śliwka, wiem, bo ją zjadłam po zrobieniu zdjećia. :)
Odciski łap dinozaurów są niezwykłe! To chyba jedno z niewielu miejsc w Polsce gdzie można je obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w pełni. To nasze prawdziwe skarby, ale i tak mniej znane od sztucznych dinozaurów. Ot, los...
Usuń