poniedziałek, 13 marca 2017

Czy gagaty to duże gagatki?

Okaże się później.
W niedzielę grupa gagatków wyruszyła z Ciechostowic na północny zachód. Co w tym dziwnego? Niby nic, ale zwykle wędrujemy akurat odwrotnie – do Ciechostowic. Przywiózł nas opóźniony bus do tej miejscowości, który jeździ według rozkładu znanego tylko wtajemniczonym, moje zszargane tym opóźnieniem nerwy ukoiła dopiero cisza leśna i porządna droga, którą szliśmy. 

z Ciechostowic w stronę szlaku zielonego 
 
Kolega Ed ogłosił konkurs na znalezienie pierwszych oznak wiosny, ale choć nagroda była kusząca, nikt jej nie zdobył – oznak wiosny jeszcze w tym lesie nie stwierdzono.
Modrzewie w rezerwacie Ciechostowice śpią w najlepsze.

pień z naroślami

potężny pień modrzewia w otoczeniu świerków

modrzew przerasta świerki

pomnik ku czci poległych partyzantów ze zgrupowania "Robota"  
 
Dalej maszerujemy dziarsko w tempie ustalanym przez Stacha. Czyli raczej szybko. Krotki postój poświęcamy na obejrzenie naszych ulubionych miejsc w Kapturowie i Mroczkowie.

stara chata w Kapturowie ciągle się trzyma 

dopływ Kamiennej w Kapturowie 

mały staw

 drewniany kościółek św. Rocha w Mroczkowie
 
Naturalne spowolnienie tempa następuje na odcinku od Mroczkowa do miejsca postoju na śniadanie. Przedzieramy się trochę przez podmokły las, trochę idziemy wzdłuż torów kolejowych. Aż w końcu osiągamy drogę, która prowadzi do głównego celu naszej wyprawy.

bobry i tu dotarły

a my - śliweczkę w czekoladzie  
 
Nie sposób się tu zgubić – drogowskazy, pomosty, tablice informacyjne, wszystko wskazuje drogę do rezerwatu Gagaty Sołtykowskie. Dwaj koledzy byli tu jesienią 2015, co relacjonowałam na blogu (tu link), teraz powtórka w innych warunkach.
Podesty, które wtedy były uszkodzone, teraz solidne i bezpieczne. Centralna część rezerwatu prawie sucha, tak mało w niej wody. Można zwiedzać bez problemów. 

 na pomoście

Rezerwat utworzono na terenie po dawnej kopalni, w której wydobywano rudę żelaza i glinkę ceramiczną. Teren po kopalni wygląda trochę niesamowicie, jak byśmy stąpali po gruncie księżycowym. Nawet rosnące tu sosenki inne są od przeciętnych – karłowate jakieś, igły mają nietypowy, jasnozielony kolor. Pokopalniane hałdy i wychodnie skalne przypominają olbrzymie wieloryby wyrzucone na brzeg, a jeszcze podobno można tu spotkać rudy żelaza – syderyty. No i owe tytułowe gagaty, czyli lśniąco czarną odmianę węgla brunatnego. Nie twierdzę, że my to spotkaliśmy, nikt z nas nie jest geologiem i pewnie mogłabym się potknąć o taki gagat i nawet bym go nie rozpoznała.




w rezerwacie Gagaty Sołtykowskie 
 
Inną osobliwość tego rezerwatu skrywa słynna w okolicy wiata, która chroni prehistoryczne tropy dinozaurów. I nie jest to jakiś pojedynczy ślad, a cala ścieżka grupki zauropodów (według tablicy informacyjnej to dwa osobniki dorosłe i jeszcze jakieś młode obok nich). Jest tu też największy odkryty w Polsce ślad dinozaura – liczy on 60 cm i zostawił go allozauroid.
Czytałam, że są i inne tropy, ale tych nie udostępniono do oglądania. 

centralny punkt rezerwatu

tablica informacyjna pomagająca zrozumieć zagadkę tajemniczych tropów



tropy dinozaurów
 
Tak czy inaczej mamy tu obiekt unikalny w skali światowej i nie ma co udawać fałszywej skromności. Jeśli będziecie w okolicy, zaglądajcie. Nie zgubicie drogi, jest tak porządnie oznakowana, że każdy tu trafi. Jest nawet miejsce na biwak przy parkingu dla aut.
Tylko te gagaty okazują się czasem gagatkami. Tym razem próbowały ukraść szkiełko okularów kolegi, ale szybka interwencja pozwoliła odszukać zgubę. Nic nie zostawiliśmy gagat(k)om na pamiątkę.

odwrót z rezerwatu
 
Pomaszerowaliśmy w kierunku szosy do Odrowąża. Sam spacer szosą nie należy do przyjemności, ale udawaliśmy, że nie jest źle. Poza tym dał nam możliwość obejrzenia przydrożnego krzyża z roku 1842. 

kamienny krzyż 
 
W samym Odrowążu oglądamy barokowy kościół pod wezwaniem świętych Jacka i Katarzyny. Jedna z legend o powstaniu kościoła mówi, że jego pierwotnym fundatorem był święty Jacek Odrowąż, który w miejscu pod budowę kościoła zatknął krzyż misyjny. Ciekawostką jest to, że kościół w Odrowążu był przez pewien czas przekształcony w zbór kalwiński, ale pod koniec XVII wieku przywrócono jego pierwotną funkcję.
Warto też zwrócić uwagę i na dziewiętnastowieczną dzwonnicę, w której umieszczono trzy dzwony, w tym dwa szesnastowieczne.


kościół w Odrowążu

 jego wnętrze
 
W niewielkiej odległości od głównej szosy znajduje się mały drewniany kościółek św. Rozalii z ciekawą kamienna chrzcielnicą  z roku 1814.

kościółek św. Rozalii 

kamienna chrzcielnica z prośbą, której nie sposób odmówić 
 
I jeszcze jedna ciekawostka – stara studnia w pobliżu przystanku. Niegdyś była zapewne ładna, a otaczające ją żeliwne ogrodzenie kompletne. Teraz zachowały się jedynie 3 przęsła. 

 zapomniana studnia

Mało kto zwraca uwagę na te starocie, bo ważniejszy jest bus, który wreszcie nadjeżdża i zabiera nas do domu. 
Wycieczka nie była długa – 16 kilometrów.

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

8 komentarzy:

  1. Szkoda że pod pomostami sucho...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wygląda, ale jak wejdziesz, to się można zdziwić. Ja bym tam do końca temu suchemu nie dowierzała. Ale na dno wyrobiska można było wejść dosyć daleko. Oczywiście ostrożnie, bo robiło się grząsko.

      Usuń
  2. Jak dla mnie rajd marzenie!
    Aby one Gagaty to ne są te czarne warstwy biegnące na kilku poziomach przez wyrobisko ?;)
    Kościół św.Rocha... koniecznie, ale z Aurą, bo jak do psiarza iść bez psa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do czarnych warstw, to nie mogę się wypowiadać, bo nijak tam się nie dostaniesz - teren podmokły. A wiosną będzie jeszcze trudniej - pojawi się tam niewielki staw. Ale z żabami. Te dopiero dają koncerty! Pamiętam taki sprzed lat.
      Do Rocha z psem czy bez psa - zamknięte. Ale z zewnątrz można obejść. Może jak by poprosić proboszcza, to by się weszło.

      Usuń
    2. Zaatakował bym z góry ;-)
      W pielgrzymkach ważna jest w sumie i tak droga a nie sam fakt wejście do środka ;-), choć oczywiście było by miło.
      ps. ta "śliwka w czekoladzie" to aby nie owocnik lakownicy?

      Usuń
    3. Teoretycznie możliwe, ale miedzy górą a górą jest przerwa. I trzeba zejść na dól, gdzie mokro, ale przy następnej wycieczce przemyślimy manewr oskrzydlający.
      Śliwka to na pewno śliwka, wiem, bo ją zjadłam po zrobieniu zdjećia. :)

      Usuń
  3. Odciski łap dinozaurów są niezwykłe! To chyba jedno z niewielu miejsc w Polsce gdzie można je obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w pełni. To nasze prawdziwe skarby, ale i tak mniej znane od sztucznych dinozaurów. Ot, los...

      Usuń