Te schody
to faktycznie schody, ale jednocześnie ulica. W dużej części w formie schodów, rzecz jasna.
Wchodzimy na tę uliczkę z rynku (była tu niegdyś zapewne jakaś boczna furta,
którą można było opuścić miasto ogrodzone murami miejskimi). Uliczka powstała
zapewne po wyburzeniu owej furty, a pod koniec XIX wieku zbudowano na niej
solidne kamienne schody. Dużo później, bo w roku 1936 na schodach pojawił się
maszkaron, który mnie przypomina Sfinksa, ale jego „twarz” wzorowana jest na
tarnowskich maszkaronach, zaś na rewersie, że tak powiem, umieszczono herb
miasta.
tarnowski Maszkaron
No, dobrze,
skoro są Wielkie Schody, to słusznie możecie zapytać, czy znajdziemy w Tarnowie
również Małe Schody. Oczywiście, jakże by inaczej. To przejście z kolejnej
furty w kierunku dawnego Klasztoru Bernardynów.
Małe Schody
Małe Schody
Tak czy
inaczej przeszliśmy jedną z dawnych furt w murach miejskich i jesteśmy na
przedmieściach starego Tarnowa. Uściślijmy – na południowych przedmieściach. I
jeszcze dodam – zrobił się już prawie wieczór, a raczej bardzo późne
popołudnie. W tej sytuacji wybieramy miejsca, do których zdążymy dotrzeć przed
zapadnięciem zmroku.
Bez wątpienia
rzuca się w oczy Klasztor Bernardynów z kościołem, który powstał z fundacji
księżnej Barbary Sanguszkowej w latach
1747 – 1776 i był przeznaczony dla bernardynek, a po kasacie tego zakonu
przeszedł w ręce ojców bernardynów. Kościół
ma piękne barokowe wnętrze, ale trafiliśmy tam w czasie nabożeństwa i nie
wypadało nawet wyjąć aparatu fotograficznego.
W okolicy
klasztoru skręciliśmy na południe, aby dojść do tarnowskiego Starego Cmentarza
tym samym rezygnując z obejrzenia zespołu dawnego Klasztoru Bernardynów.
Po drodze
jednak trafiliśmy nad niewielką rzeczkę, a właściwie potok o sympatycznej
nazwie Wątok. Uregulowane to maleństwo ma kilka mostków, a jeden z nich okazał
się tarnowskim mostem zakochanych z typowymi dla takich obiektów kłódkami.
nad Wątokiem
nad Wątokiem
Już prawie
przed samym cmentarzem naszą uwagę przykuł uroczy drewniany kościółek z wieżą.
To gotycki kościół pod wezwaniem Matki Bożej Szkaplerznej, z szesnastowiecznym malowanym na desce obrazem patronki świątyni. Ołtarze boczne są
kopiami gotyckich tryptyków z Kamionki Małej i Brzezin. Bardzo mi się też podoba polichromia z XVII
wieku, a właściwie całe wnętrze tego niewielkiego kościółka to perełka.
sanktuarium MB Szkaplerznej zwane również "Kościółkiem na Burku" (o Burku może innym razem)
rokokowy ołtarz główny, ale w nim inny obraz
ołtarz boczny
fragment polichromii
sanktuarium MB Szkaplerznej zwane również "Kościółkiem na Burku" (o Burku może innym razem)
rokokowy ołtarz główny, ale w nim inny obraz
ołtarz boczny
fragment polichromii
Po wyjściu
z kościoła trzeba bezpiecznie przejść ruchliwą ulicę Narutowicza i już prawie
jesteśmy na terenie cmentarnym. Najpierw jednak zobaczmy niesamowity pomnik. To
odsłonięty w 1966 r. (26. rocznica pierwszego transportu więźniów do KL
Auschwitz) Pomnik Ofiar Wojny i Faszyzmu. Jego autorami są tarnowscy rzeźbiarze
Bogdana i Anatol Drwal. Co ciekawe, pomnik składa się z dwóch części, które
tworzą jedną wymowną całość.
części pomnika
całość kompozycji
części pomnika
całość kompozycji
W końcu
możemy wrócić do cmentarnej bramy i zajrzeć na Stary Cmentarz. W listopadzie
ubiegłego roku bardzo dokładnie i ciekawie opisał go makroman w kilku wpisach
(tu link do jednego z nich, pozostałe łatwo odszukacie). Idziemy więc jakby
jego śladami, jednocześnie sami wyszukujemy ciekawostki. Mnie najbardziej
poruszyło spotkanie kobiety, która porządkowała jeden z grobów w głównej
alejce. Uświadomiło mi to, że tarnowianie żyją tu i teraz w nieprzerwanej
kontynuacji historii swojego miasta, stają się jej częścią. Dla mnie przejście
cmentarnymi alejkami to wycieczka w głąb tarnowskiej historii, a dla tarnowian
to po prostu odwiedziny na grobach bliskich. I z taką myślą zaprezentuję kilka
zdjęć z tego pięknego cmentarza, którego historia sięga roku 1787, co sprawia,
że jest najstarszą nekropolią w Małopolsce.
"kopczyk lwowski" w hołdzie Rodakom z Kresów
kaplica Radzikowskich pod wezwaniem św. Józefa - jedna z najstarszych kaplic cmentarnych w Polsce
tu spoczywa burmistrz Tarnowa Tadeusz Tertil (o nazwanym jego imieniem pasażu pisałam niedawno)
fragment niesamowitego grobowca biskupa Floriana Amanda Janowskiego (mnóstwo ciekawostek na ten temat na blogu makromana w tym linku)
stare nagrobki
jedna z cmentarnych alejek
"kopczyk lwowski" w hołdzie Rodakom z Kresów
kaplica Radzikowskich pod wezwaniem św. Józefa - jedna z najstarszych kaplic cmentarnych w Polsce
tu spoczywa burmistrz Tarnowa Tadeusz Tertil (o nazwanym jego imieniem pasażu pisałam niedawno)
fragment niesamowitego grobowca biskupa Floriana Amanda Janowskiego (mnóstwo ciekawostek na ten temat na blogu makromana w tym linku)
stare nagrobki
jedna z cmentarnych alejek
Jeśli dostrzegacie, że wielu miejsc nie pokazałam, to macie rację. Jeszcze się pojawią w późniejszych wpisach.
Zdjęcia – Edek i ja
Druga część pomnika marnie mi się kojarzy... (grupen sex)
OdpowiedzUsuńUliczki fajne...
Nie zgadzam się - to błaganie o pomoc, albo rozpaczliwa próba przeżycia.
UsuńJal - DOKŁADNIE! - w nas tubylcach też budzi niemiłe odczucia! Do tego aby posadowić to "dzieło" zniszczono najstarszą część cmentarza!
UsuńO tym nie wiedziałam.
UsuńRaczej wyrzut sumienia. Ale całości nie widzę jako kompozycji, a dwa zupełnie inne pomniki. Prz czym ten drugi nie odwołuje się do żadnej narodowej, historycznej czy kulturowej symboliki (chyba że jej nie dostrzegam) i tylko w towarzystwie tego z mieczami może tworzyć znaczeniową całość.
OdpowiedzUsuńCzęsto nie wiemy, "co artysta chciał powiedzieć". Możemy się tylko domyślać. Bez wątpienia to jeden pomnik złożony z dwóch grup i należy go rozumieć jako całość.
UsuńAniu - problem w tyum że tego co chciano powiedzieć nik nie wie... Po mieście chodzą słuchy że sami twórcy nie wiedzieli. Ale miało być dramatycznie, martyrologicznie i jest. Pamiętam jak dzieci płakały pod tym pomnikiem, bynajmniej nie ze współczucia ale dlatego że nas nim straszono w ramach szkolnych wycieczek.
UsuńDroga ekipo ze Świętokrzyskiego. Na skutek (niezrozumiałego dla mnie) zaniedbania straciliście szansę bym Wam pokazał ulicę Franciszkańską (szliście tamtędy na kładkę zakochanych), opowiedział historię podziemnych fortyfikacji Tarnowskiego, pokazał zarysy bastionu i mury obronne klasztoru Berbardynów który de facto był zamkiem chroniącym Tarnów od południowego wschodu.
OdpowiedzUsuńNikt nie zaprosił Was do cukierni opodal kościoła Bernardynów, nikt nie zaproponował przekąski we "włóczykiju" na Wielkich Schodach (które zawsze były schodami, tak jak Burek na który prowadziły, zawsze był podmiejskim placem targowym i głównym miejscem prowiantowania miasta), nikt także nie wskazał Wam uroczej płaskorzeźby sw.Jakuba.
Zdumiewające zaniedbanie!
Zaniedbanie karygodne. Zgadzam się. Ale nie wszystko przegapiliśmy. We "Włóczykiju" byliśmy i zawsze, kiedy zajrzymy do Tarnowa, a on będzie, to będziemy tam wpadać. Nie pisałam o tym, żeby reklamy nie robić, ale w gruncie rzeczy to miejsce na reklamę zasługuje. Było pysznie. I miło.
UsuńZamiast kawy były lody w "Sofie" na Wałowej. Duży wybór smaków i rzeczywiście smaczne.
Ps Usunięty przez Ciebie komentarz wywaliłam.
Ale ulicy Franciszkańskiej i opisanych przez Ciebie miejsc sobie nie daruję - no muszę znów przyjechać do Tarnowa.
Wpisał się w niewłaściwe miejsce.
UsuńAle Franciszkańskiej żałujcie i jeszcze "wykopki" za starym klasztorem Bernardynów i ślad po wyburzonej wieży przy tymże... Doprawdy nieroztropnie postąpiliście (mam tylko nadzieję że byliście w "Diecezjalnym"?)
Nawet nie pytaj. Przecież tarnowskie muzea są zamykane o 15. I jak tu zdążyć?
Usuń