Takie
rzeczywiście pierwsze – szok. Kierowca autobusu wysadził nas gdzieś na
przystanku na osiedlu zupełnie nieprzypominającym starego Tarnowa. Grupka
spłoszonych pasażerów ledwo pozbierała bagaż i emocje, a tu już uczynni tarnowianie przystąpili do akcji. Każdy dowiedział się, czym może dotrzeć do
wybranego przez siebie celu w mieście, gdzie kupić bilet (u kierowcy).
I jak
wrażenia z miasta, w którym mieszkają tak mili ludzie, mogą być inne niż
pozytywne?
Sympatyczny
pan wskazał nie tylko dogodny autobus, ale też dopilnował, żebyśmy wysiedli na
właściwym przystanku. I w ten sposób znaleźliśmy się na tarnowskim bruku.
Efektowny ten bruk, historyczny, ale dla walizek na kółkach raczej trudny
orzech do zgryzienia. Na szczęście w ścisłym centrum miasta odległości
niewielkie i kółka wytrzymały.
Bez trudu
wypatrzyłam kamieniczkę w Rynku, w której mieści się Tarnowskie Centrum
Informacji. To moi gospodarze. Otrzymałam bowiem od TCI nagrodę pocieszenia związaną
z moim udziałem w konkursie ogłoszonym jakiś czas temu na blogu „Ruszaj w
Drogę”. Tam nie wygrałam, ale nagroda pocieszenia w postaci dwóch noclegów
okazała się dla mnie wygraną w totolotka.
Tarnowskie Centrum Informacji (Z okna mojego pokoiku gościnnego w nocy widać było gwiazdy!)
Po
spotkaniu z sympatycznymi paniami z biura TCI i pozbyciu się nieszczęsnej
walizy, ruszamy na zwiedzanie miasta.
Wydawało mi
się, że się dobrze przygotowałam – nabrałam informatorów, miałam własne
zapiski, plan miasta, nawet kompas. A i tak pierwszy etap zwiedzania przebiegał
chaotycznie. Bo nie potrafiłam się zdecydować, co wybrać, co zostawić na
później. W końcu jednak chaos udało się okiełznać, ale mam wrażenie, że nie
wszystko obejrzałam. Nic to, zostanie na kolejny przyjazd do Tarnowa.
Co
widziałam, opiszę w tym i kilku kolejnych postach.
Na początek
– Rynek.
Lubię takie
rynki – zorganizowane. Od razu widać, gdzie jest ratusz. A tarnowski efektowny,
niegdyś gotycki, ale przebudowany w stylu renesansowym. Jest w nim muzeum, niestety
autobus miał opóźnienie i przyjechaliśmy po zamknięciu obiektu. Ale i sam budynek warto obejrzeć, zauważyć szczegóły architektury – portal, attykę
z maszkaronami, ręcznie nakręcany zegar ratuszowy.
tarnowski ratusz
renesansowy portal
attyka z jednym z 14 maszkaronów (podobno symbolizują rajców miejskich)
oryginalny kształt zwieńczenia ratuszowej wieży
Kamieniczki
otaczające rynek też zachwycają renesansowymi elementami. A to podcienie, a to
attyki, a to sgrafitta. Bądźmy szczerzy – nie wszystkie kamieniczki renesansowe, ale i tak tworzą ładną całość wokół rynku.
wschodnia pierzeja rynku
pierzeja północna z Muzeum Okręgowym (chwilowo w remoncie)
renesansowe podcienie
pierzeja zachodnia z pałacem Sanguszków (biały budynek)
Między
kamienicami pojawił się nawet pasaż, którym można przejść na sąsiadujący z
rynkiem plac Kazimierza Wielkiego z pomnikiem Mickiewicza. To Pasaż im.
Tadeusza Tertila, tarnowskiego burmistrza w latach 1907 – 1923.
w pasażu
dom, w którym mieszkał Tadeusz Tertil
odsłonięty w roku 1900 pomnik wieszcza (autor Tadeusz Błotnicki)
w pasażu
dom, w którym mieszkał Tadeusz Tertil
odsłonięty w roku 1900 pomnik wieszcza (autor Tadeusz Błotnicki)
Ale wróćmy
do starszych budowli. Wszak w pobliżu rynku mamy tarnowską bazylikę katedralną.
Kościół ufundował w XIV wieku Spycimir herbu Leliwa, a rozbudowywali go jego
potomkowie – Tarnowscy. Ich piękne renesansowe nagrobki możemy podziwiać w
nawach bocznych – kaplicach katedry. A i w prezbiterium można zobaczyć
niezwykłe pomniki nagrobne (są tak duże, że trudno je umieścić w kadrze, a do tego piękne - w tym linku można je obejrzeć w całej okazałości), w tym najstarszy gotycko-renesansowy pomnik matki hetmana
Tarnowskiego, Barbary z Rożnowa. Cóż ja będę opowiadać – przyjechać trzeba do
Tarnowa i zobaczyć to wszystko na własne oczy.
Bazylika Mniejsza pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny
drzwi katedry
portal
gotyckie sklepienie
nawa główna
fragmenty renesansowego nagrobka trzech Janów Tarnowskich
pomnik nagrobny Barbary z Rożnowa
uważany za najpiękniejszą renesansową rzeźbę wyobrażającą kobietę pomnik nagrobny Barbary z Tęczyńskich Tarnowskiej
Bazylika Mniejsza pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny
drzwi katedry
portal
gotyckie sklepienie
nawa główna
fragmenty renesansowego nagrobka trzech Janów Tarnowskich
pomnik nagrobny Barbary z Rożnowa
uważany za najpiękniejszą renesansową rzeźbę wyobrażającą kobietę pomnik nagrobny Barbary z Tęczyńskich Tarnowskiej
A za katedrą
uliczka z najstarszymi domami w Tarnowie. Wśród nich jeden z najpiękniejszych –
kamienica Mikołajowskich z 1524 roku, w innym znajduje się najstarsze w Polsce
Muzeum Diecezjalne.
portal kamienicy Mikołajowskich
portal kamienicy Mikołajowskich
Te domy
dobudowano do tarnowskich murów miejskich. Kiedy tak się spaceruje po Tarnowie,
co jakiś czas wyłania się widok na kolejny fragment tych murów.
fragment murów obronnych
szesnastowieczna basteja wyłania się spośród drzew
fragment murów obronnych
szesnastowieczna basteja wyłania się spośród drzew
Jeśli
zejdziemy jakąś uliczką – na przykład Basztową do ulicy Wałowej, znajdziemy się
na terenie niegdysiejszych umocnień miasta, które splantowano w XVIII wieku i
przekształcono w ulicę. Na początku nie bardzo ją polubiłam, bo trudno mi tam
było „złapać” orientację, jako że otacza ona jak łagodny łuk Stare Miasto i nigdy nie byłam pewna, czy idę
na północ, czy może na wschód albo zachód. Ale kilka spacerów po Wałowej pozwala oswoić się z nią, a nawet polubić.
jeden z łuków ulicy Wałowej
jeden z łuków ulicy Wałowej
Przy tej
ulicy zaskoczył nas pomnik króla Władysława Łokietka. Już nie wspomnę, że jak
na Łokietka, to pokaźnej postury jest ów władca. Podczas niedzielnego spaceru usłyszeliśmy
przy tym pomniku śpiew chóralny – niewidzialny chór męski wykonywał „Bogurodzicę”.
Nie powiem – robi to duże wrażenie. Przechodniów o tej porze było niewielu, ale
wszyscy się zatrzymywali i słuchali. Jak się dowiedzieliśmy w pobliskim
sklepie, to stały zwyczaj – pieśń jest odtwarzana z głośników dwa razy
dziennie.
A dlaczego ów król zawitał do Tarnowa? Osobiście tu nie był, ale to on właśnie nadał wspomnianemu już Spycimirowi Leliwicie, wojewodzie krakowskiemu, dokument lokacyjny Tarnowa. Miasto było lokowane na prawie magdeburskim, a dokument nosi datę 7 marca 1330 roku.
pomnik króla Władysława Łokietka (na murze w pobliżu można obejrzeć kopię dokumentu lokacyjnego Tarnowa)
A dlaczego ów król zawitał do Tarnowa? Osobiście tu nie był, ale to on właśnie nadał wspomnianemu już Spycimirowi Leliwicie, wojewodzie krakowskiemu, dokument lokacyjny Tarnowa. Miasto było lokowane na prawie magdeburskim, a dokument nosi datę 7 marca 1330 roku.
pomnik króla Władysława Łokietka (na murze w pobliżu można obejrzeć kopię dokumentu lokacyjnego Tarnowa)
Gdzie się kończy
ulica Wałowa? Jeden z przechodniów poinformował
mnie, że w pobliżu tramwaju. Nie jest to może bardzo dokładna informacja, ale
rzeczywiście, taki oto tramwaj znajduje się na Placu Sobieskiego. Jest to
replika wagonu tramwaju, jaki kursował w Tarnowie w latach 1911 – 1942. Tarnów
był jednym z trzech galicyjskich miast z elektrycznym tramwajem.
replika tramwaju
replika tramwaju
Skoro
tramwaj zatrzymał się na postój, to i my zróbmy małą przerwę w zwiedzaniu
Tarnowa. Ciąg dalszy bez wątpienia nastąpi.
Zdjęcia – Edek i ja
Taki Tarnów... a u nas nie ma co fotografować. :(
OdpowiedzUsuńW Tarnowie obiektyw aż dymi.I nawet połowy zabytków nie wyłapał, takie bogactwo! Będzie jeszcze z pięć relacji, albo więcej.
UsuńCzuję się szczerze dotknięty!!!!
OdpowiedzUsuńByłem na miejscu. Jeszcze niejedno bym pokazał, tudzież dygteryjek naopowiadał!
Ja na razie bezbłędnie. Zastanawiam się gdzie Was wysadził? Jak jechaliście od Kielc, to pewnie w okolicach "falklandów", lubo kirkutu. Trzeba było jechać na dworzec.
Plac Sobieskiego to dawny Plac Pocztowy (tam była zajezdnia i stajnie) a w tym niebieskim narożnym budynku był hotel pocztowy - skąd CK Oficyjerowie młodsi uwagę panien (takoż niewiast zamężnych) na siebie zwracali paląc z pistoletów przez okna, mężów i ojców zasię butelkami obrzucając ;). Przez co na banicję skazani zostali i w koszarach ich umieszczono, w odległej naonczas wsi Krzyż (dziś dzielnica, a koszary w klasztor zmienione).
Czekam na dalsze opowieści.
Wysadził nas na osiedlu Zielonym, zapamiętałam nazwę, bo jedna z pasażerek właśnie tam chciała dojechać i jakiż szok, bidula, przeżyła, że jest na miejscu.
UsuńNie zgłaszałam przyjazdu, bo nie ma z Tobą kontaktu, obejrzałam cały blog i nie znalazłam. No i wypadało trochę samodzielności wykazać. A, że czasem człowiek ze trzy razy tę samą uliczkę pokonał, to tylko pamięci służy.;)
Na dykteryjki liczę w komentarzach. Relacji z Tranowa powinno być naprawdę sporo, bo to bogate miasto i bardzo inspirujące.
Ładnie odrestaurowane kamienice przydają uroku staremu miastu :) Mury również bardzo ciekawie wygladają :) Ja w Tarnowie to raczej zawsze tylko przejazdem jestem, w drodze do Krakowa ...
OdpowiedzUsuńJa też zwykle bywałam tu przejazdem w drodze do Krynicy, ale czasem trzeba się zatrzymać na dłużej. Tu warto.
UsuńAle fajnie, że będzie cały cykl. Tarnów to pięknie miasto :) Pozdrawiamy Cię Aniu!
OdpowiedzUsuńMiło, że zajrzałeś, a ja chciałam Ci wysłać link po zakończeniu "tarnowskiej epopei". ;)
UsuńTeraz zaczynam nabierać ochoty na Żuławy.