Zaryzykowaliśmy.
Było duże prawdopodobieństwo, że nie zdążymy na przesiadkę w Bodzentynie i z
Masłowskiego nici. Ale trafiliśmy na skomunikowane busy – poczekał na nas! I
podwiózł na miejsce startu u stóp Wymyślonej.
Zaczynamy
wspinaczkę – ta łatwiutka, ale i tak zajmuje sporo czasu, bo widoki na okolice
przyciągają wzrok i zachęcają do postoju.
widok na Pasmo Klonowskie
widok na Łysicę
pola wschodniego zbocza Wymyślonej
widok na Strużną
Na szczycie coraz ciaśniej. Niegdyś były i tu rozległe widoki, a teraz sosenki zdobywają teren.
skałki w szczytowej partii Wymyślonej
czerwończyk dukacik upolowany przez Janka
Zejście z
Wymyślonej już przez las. Przed nami Radostowa. I ona zarasta. Na szczęście
ścieżka prowadząca na szczyt trzyma się dobrze.
ścieżka na szczyt Radostowej (tu link do zdjęć archiwalnych, zobaczcie, jak to drzewiej było)
Podchodząc
oglądamy się do tyłu – a tam podniebny balet. Nad Wymyśloną krążą dwie
paralotnie. Wznoszą się, opuszczają, czasem znikają za szczytem.
Mimo tych
pokus udaje nam się zdobyć szczyt Radostowej, gdzie chwilę odpoczywamy – i
dalej w drogę.
triangul na szczycie
Ilekroć
schodzę tą trasą, zawsze się cieszę, że to nie podejście, bo jest dosyć długie
i męczące. Dwaj podchodzący turyści ledwo sapią, a nie są nawet w połowie
drogi.
A nas czeka
miły relaks nad wodą, czyli kilka chwil nad Lubrzanką.
towarzystwo wzajemnej fotografii
między nami Lubrzanka
Potem na
szosie spotykamy „nasz” bus – kierowca z zapałem macha do nas. Pewnie mu
ulżyło, że jednak idziemy, bo nie był pewny, czy pokonamy taką trudną trasę (na
oko ocenił nas na miłośników parku miniatur, a tu tacy zadalacze!). Nie wie, że
najtrudniejsze dopiero przed nami.
Nadeszła
chwila podejścia na Dąbrówkę. Nie jest tak długie, jak na Radostową, ale daje w
kość, bo jest dosyć stromo. Każdy pokonuje wzniesienie we własnym tempie i w
efekcie bez problemów docieramy do miejsca postoju na skraju lasu. Nie wiem,
czy zostało wybrane przypadkiem, czy celowo w pobliżu jedynego na całej łące
podkolanu białego. Ma się to oko!
początek podejścia na Dąbrówkę
podkolan biały
Następny na
naszej trasie jest Diabelski Kamień, a przy nim spora kępka poziomek.
Diabelski Kamień widziany od strony południowej
Potem już
spacerkiem na Klonówkę, z której można zobaczyć trochę okolicy. Z tym, że
nikomu nie chce się wdrapywać na platformę widokową. I bez jej pomocy
widoczność dobra.
widok na lotnisko w Masłowie
Po zejściu
z Kłonówki przechodzimy przez Masłów i zaczynamy podejście na Domaniówkę. Warunki
pogodowe takie dobre, że nawet Kielce widać.
widok na Kielce (dwie wersje)
pola na wschodnim zboczu Domaniówki
widok na Pasmo Masłowskie i Masłów
turysta - okruch w pejzażu
Jeszcze
krótkie przejście lasem na Domaniówce, Biała Góra, wiejska ulica i zaraz przystanek w
Dąbrowie. Nie było krokomierza, stąd
niepewność, ile przeszliśmy – są wahania od 14,5 do 16 kilometrów. Można sobie
wybrać, ile komu pasuje.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Więcej krzaków... szkoda bo widoki były przednie...
OdpowiedzUsuńCóż, dziesięć lat temu wykarczowano całe zbocze Radostowej - a teraz zarośnięte jak widać. Jedyne wyjście (oczywiście już niemożliwe) to powrót do pól uprawnych na zboczach - te były malownicze.
Usuń"Towarzystwo wzajemnej fotografii" - świetne sformułowanie. Ale "Turysta - okruch w pejzażu" już na pograniczu geniuszu, albo i za jego granicą! Olśniewające prostotą, wciągające głębią znaczeń!
OdpowiedzUsuńA sam rajd znakomity, sporo malowniczych miejsc,dużo takiej zwykłej/niezwykłej drogi.
Bardzo dziękuję. Dobrze się bawiliśmy. No i przy okazji złapaliśmy formę na wyjazd w Beskid Niski.
UsuńŚcieżka na szczyt Radostowej pięknie uchwycona, jedno z ładniejszych zdjęć jakie ostatnio widziałem ! fajnie się wędruje takimi traktami :) Nawet zdjęcie kieleckich bloków wyłaniających się spośród gór wygląda interesująco :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu autora zdjęcia.
UsuńTe ścieżki rzeczywiście wygodne.