Jaki
jest najlepszy prezent na okrągłe urodziny kobiety? Niektórym się wydaje, że
najlepiej pominąć ten fakt milczeniem. Błąd!
Najlepsze
są „prawdziwe złoto, diamenty, perły, bardzo niewiele sztucznej biżuterii*” i
kwiaty, rzecz jasna. A wszystko odpowiednio podane, z elegancją, w miłym
towarzystwie.
storczyk plamisty
Urodziny
już wprawdzie przeszły, ale prezenty nadal mile widziane.
Po ten wyruszamy z
Krościenka. Przy szlaku nieodłączna kapliczka. A potem łagodne podejście z
widokami na Krościenko i okolicę.
kapliczka przy szlaku w Krościenku (jedyna możliwość sfotografowania, bo z drugiej strony ktoś zaparkował auto)
widok na Krościenko
Wkraczamy
do lasu, gdzie nieodmiennie rozczula mnie apel do turystów o uszanowanie
majestatu gór.
tablica Pienińskiego Parku Narodowego
I
wreszcie są! Pienińskie łąki. Pełne kwiatów. I aromatu. Co może być
piękniejszego? No, chyba kolejne łąki.
łąka z widokiem na góry
jarzmianka większa
wilżyna
oset zwisły
bodziszek żałobny
mieczyk dachówkowaty
koniczyna pagórkowa
i tysiące innych ...
Z
licznymi przystankami na podziwianie kwiecia i widoków docieramy na Przełęcz
Szopka (Chwała Bogu, że dotarliśmy) i po krótkim odpoczynku wyruszamy zdobywać
owe diamenty i perły umieszczone w Trzech Koronach.
początek podejścia na Trzy Korony
w lesie
ciemiężyca niedaleko szczytu
Odrobina
wysiłku dobrze nam robi, spodziewamy się za kilka minut porcji zachwytów i
cudownych widoków znanych z wielu popularnych zdjęć.
Zaczynamy
od sztucznej biżuterii, czyli schodów prowadzących na szczyt Okrąglicy. Luksus
turystyczny – schody z ruchem dwukierunkowym. A tak to niegdyś bywało.
schody na Okrąglicę na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku
współczesne schody
Widoki
z platformy rozległe. Gorzej z możliwością ich pokazania za pomocą aparatu
fotograficznego. Do człowieka i obiektywu przylepiają się miliardy drobnych
owadów (muszki to podobno są).
widok z Trzech Koron na pola Sromowiec Niżnych - lata osiemdziesiąte
i współcześnie (widać, jak się rozrosła wieś)
widok na Pieniny
Salwujemy
się ucieczką, ale świadomość zdobycia Trzech Koron dodaje radości (klejnoty już
mamy!). W drodze na dół podziwiamy kolejne okazy roślinności – tym razem
naskalnej.
smagliczka Arduina
irga czarna
Wiem,
podobno mnich Cyprian z Czerwonego Klasztoru odleciał z Trzech Koron na własnoręcznie
skonstruowanej „lotni”, ale my nie zamierzamy tak szybko rozstawać się z
pienińskimi szlakami.
Schodzimy
niebieskim szlakiem przez Ostry Wierch.
na razie schodzimy
przelot pospolity
Nie udało nam się zajrzeć na Zamek
Pieniński, bo zabrania tego tablica informująca o zarwaniu się stropu.
Urządzamy jedynie mały piknik na zamkowych schodach i ruszamy dalej na
poszukiwanie przygód.
Grota św. Kingi
Maszerujemy
w kierunku Czertezika. O, jest inaczej niż dotychczas. Droga kamienista.
Urozmaicona podejściami i zejściami. Skupienie i spokój panują w grupie.
trudniej na szlaku
lilia złotogłów
Na
Czertezik prowadzą dwa szlaki – zielony, który do nas dołączył, i niebieski. A
tu na drogowskazie informacja, że na tym odcinku „szlak eksponowany”. Nietrudno
się domyślić, co to znaczy. Ela i Marek badają znaczenie tego przymiotnika na własnej
skórze. Musieli się trochę nagimnastykować. Reszta grupy spacerowym krokiem
dotarła na miejsce spotkania szlaków wygodną ścieżką zielonego.
chwila oczekiwania
zakończenie eksponowanego odcinka szlaku
A
dalej z grani Czertezika kolejna porcja widoków na Sokolicę i przełom Dunajca.
Sokolica w dali
Dunajec przebija się między górami
wawrzynek wilczełyko
Różnica
wysokości Czertezika (772 m n.p.m.) i Sokolicy (747) jest niewielka, ale… No,
nie da się przeskoczyć z jednego szczytu na drugi. Najpierw trzeba mozolnie
zejść z Czertezika. I tu uporczywie towarzyszy mi myśl, że na szczęście tędy
nie włazimy. W tle Janek prorokuje, że tyle, ile zeszliśmy z jednej góry musimy
wleźć na drugą.
ostrożnie na dół
Może
i jest w tym trochę racji, na szczęście niewiele, bo podejście na Sokolicę nie
jest bardzo wymagające. Poradziliśmy sobie, chociaż dla góralek niskopiennych
wysokość niektórych stopni na podejściu (a potem na zejściu) była momentami
trudna do pokonania.
A
co za atrakcje ma dla nas Sokolica? Wiadomo. Słynne widoki i jeszcze bardziej
znane sosenki cudem jakimś trzymające się jej stromego zbocza. Z tym, że
najbardziej znana sosenka chowa się teraz nieco wśród krzaczorów, które się w
jej pobliżu rozpanoszyły. I widoki już jakby nie te…
widok z Sokolicy w latach osiemdziesiątych
i obecnie
turyści PTT na Sokolicy (lata dziewięćdziesiąte)
i my
Większość
grupy opuszcza Sokolicę niebieskim szlakiem w kierunku Dunajca. Jest stromo.
Kolana wołają o zmiłowanie, ale iść trzeba. Potem się odpocznie.
łyczek herbaty
widok ze szlaku na Szczawnicę
I
odpoczywamy podczas króciutkiej przeprawy na drugi brzeg, a potem maszerujemy
kilka minut na kwaterę.
docieramy do przeprawy
przeprawa przez Dunajec
I
tak minęła nasza pierwsza pienińska wyprawa.
Jak
wam się podoba mój bezcenny prezent urodzinowy? Bo mnie bardzo. Podzieliłam się
nim z Ireną, która wkrótce też będzie obchodzić swoje okrągłe urodziny.
*E.
Stachura „Niemowa”
Zdjęcia: Zosia, Edek(archiwalne), Janek
i ja
Ciekawe porównania fotek.
OdpowiedzUsuńTo zasługa Edwarda, który mi podrzucił swoje skarby archiwalne. Gdyby był z nami, na pewno by zrobił identyczne ujęcia.
UsuńTo jeszcze raz: wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! A prezent zrobiłaś sobie super, a ja podziwiam i widoki, i turystów. Nie wiedziałam, że tam tyle metalowego wspomagania teraz jest. Pora znów odwiedzić Pieniny.
OdpowiedzUsuńTo wspomaganie i mnie zaskoczyło. Bardzo się te góry ucywilizowały. I to prawie na wszystkich trasach - jak nie metal, to drewniane umocnienia. Jeszcze trochę i rozstawią przy szlakach asystentów turystów, żeby się komu co nie stało.
UsuńJa zawsze chadzałem z drugiej strony, czyli wpierw Dunajec, potem Sokolica i tak aż do Trzech Koron, potem zejście na Szopkę i albo Do Sromowców albo do Krościenka.
OdpowiedzUsuńOd Krościenka to szedłem tylko na Trzy korony i "zamek św. Kingi" (ta informacja o zarwanym stropie - jest chyba równie stara ja sam zamek ;) ) i albo powrót, albo zejście na Sromowce.
Wszystko po to by uniknąć schodzenia w kierunku Dunajca, bo faktycznie nieprzyjemne.
Porównanie zdjęć rewelacyjne, widać to w Sromowcach - fajna zabudowa typowa dla Spiszu, poprzetykana współczesnymi bezstylowymi klockami.
Ps. Wszystkiego najlepciejszego i miliona kilometrów przedreptanych na szlaku w najlepszym towarzystwie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Ps. :)
UsuńNie zawsze strop był zarwany - mam zdjęcie sprzed 17 lat i tabliczki wtedy nie było. Może ktoś chwilowo sobie przywłaszczył.
A zabudowę spiską podziwialiśmy przy okazji innego wypadu, o którym niebawem opowiem. Ja w każdym razie przeżyłam szok przy wjeździe do Nowej Białej. Takiego skomasowania ścian stodół jak żyję nie widziałam. Wyglądało to jak mur obronny. Tyle, że z drewna.