poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Chmielów potrafi zaskoczyć

I nie musi to być wpadnięcie do strumienia, które przydarzyło mi się w lutym. Postanowiłam odczarować tamtą traumę i zaplanowałam wycieczkę do wąwozów w okolicach Chmielowa. Musiała mieć jednak inny przebieg niż tamta, pechowa. 
 
zwykle zaczynamy zdjęciem Kamiennej, a teraz nie - bociany z Chmielowa

Tradycyjnie startujemy na stacji w Boksyckiej, maszerujemy przez Chmielów i za szkołą skręcamy w prawo.
 
Kamienna dopiero teraz
 
szkoła z niezwykła historią - jej budowa zakończyła się w roku 1939, budynek zajęli Niemcy, a jednak nauka się w nim odbywała
 

Tym razem schodzimy z asfaltu i polną, a potem leśną dróżką docieramy do wąwozu Biała Droga. Niestety, Droga coraz mniej biała. Bardzo poszarzała ostatnimi czasy. 
 

w wąwozie Biała Droga

Biała Brama

Z wąwozu wychodzimy na szosę, która prowadzi do kolejnego wąwozu. Bardzo go lubimy. Kolega Ed uważa go za najładniejszy w okolicy. Wąwóz rozciąga się z północy na południe. 
 



Kiedy tak się nim spokojnie zachwycamy, wychodzi słońce i robi się naprawdę przyjemnie.
 



Wreszcie nasza droga wyprowadza nas z cienia wąwozu na otwartą przestrzeń pól. Szkoda tylko, że one już opustoszałe po żniwach.
 

Na rozstajach zauważamy kamienny krzyż, który lata całe był bury i coraz bardziej ciemny ze starości. A teraz – popatrzcie, odżył. Został odnowiony, wygląda, jak by mu ze sto lat ubyło. 
 
krzyż ufundowany w roku 1810 przez rodzinę Strychalskich
 
Ciąg dalszy trasy to droga asfaltem na zachód. Na poboczach czasem jaka roślinka zainteresuje człowieka. Głównie jednak panoszy się tu jadowicie żółta nawłoć kanadyjska. 
 
ślaz dziki
 
ostrożeń lancetowaty

droga
 
Z szosy wchodzimy do Biechowa. Nie bez przeszkód, bo skusiła mnie ładna dróżka, która zawiodła na manowce, ale szybko się z nich wykaraskaliśmy.
W Biechowie chciałam spotkać dwie kamienne „Maryjki”. Stoją dosyć blisko siebie. Urocze, nieco zawstydzone i poszarzałe. Oby ich tylko nikt nie pomalował jak krzyża Strychalskich.
 
figurka z roku 1948
 
ta z roku 1912
 

Za Biechowem obserwujemy na pastwisku grupkę koni. Spokojnie skubią trawę i siano. 
 

tylko źrebak się nami zainteresował 

I w końcu trzeba skręcić w polną drogę, która zgodnie z moim planem ma nas doprowadzić do Chmielowa. Liczę na to, że będzie przyjemna. I taka w gruncie rzeczy jest – wygodna, bez błota, na jej poboczu mnóstwo czarnego bzu. Tylko jakaś tak nijaka. Bez perspektywy. Pola puste. W duchu sam siebie ochrzaniam, że taką nieszczególną drogę wybrałam. Jedno, co ma ciekawe, to widok na Ostrowiec (też mi atrakcja!).
 
widok na pastwisko
 

zwyczajna polna droga
 
I wreszcie po boku drogi pojawia się niewielka piaskowa ściana, jakby zapowiedź wąwoziku. Zatrzymuję się, żeby zrobić zdjęcie. Kiedy ruszam i doganiam kolegów, to z wrażenia muszę rzucić wyrazem. Przede mną wysoka, w pięknym żółtopomarańczowym kolorze ściana! 
 
jest moc!
 
Tu zaczyna się niezwykły wąwóz, o którym do tej pory nic nie wiedzieliśmy. I gdybym się nie uparła na tę trasę, nadal byśmy nie wiedzieli, bo lata całe zasuwaliśmy do Chmielowa nudną asfaltową szosą z Udzicowa. 
 


Wąwóz, do którego trafiliśmy, jest długi. Zdaje się nie mieć końca. Ściany, jak widać – wysokie i kolorowe. 
 
 

Ba, kiedy ściany robią się niższe, to atrakcyjności dodają im splątane korzenie drzew. No, żal wychodzić z tak pełnego uroku miejsca. 
 


Ja się zakochałam od pierwszego wejrzenia. Kolega Ed z rezerwą ocenia, że ten wąwóz jest równorzędny z tamtym, który uważał za najładniejszy. Tak czy inaczej – warto było tu dotrzeć i koniecznie trzeba powtórzyć ten fragment trasy, żeby większa część grupy mogła wyrobić sobie zdanie na jego temat.
 
to już zdecydowanie ostatnie 
 
Z wąwozu wyszliśmy w części Chmielowa o nazwie Chmielówek. Spotkany przygodnie mieszkaniec powiedział, że wąwóz nazywa się Zimna Góra. W Internecie znalazłam jeszcze określenie wąwóz w Krońcach. Na razie zostawiam obie wersje, może z czasem poznam właściwą.
I tu by już można było zakończyć wycieczkę i relację, bo już nic atrakcyjniejszego nie można sobie wymarzyć, ale trzeba wszak wrócić na stację w Boksyckiej. Po drodze robimy mały skok w bok i zaglądamy nad niewielki staw na końcu ulicy Słonecznej. To prywatny obiekt, ale jego właściciel uprzejmie pozwala zrobić kilka fotek, chociaż staw jest aktualnie pogłębiany. 
 
 
grążel żółty na stawie

Zapoznaje nas też ze swoim hobby, jakim jest hodowla owiec kameruńskich. Te urocze zwierzęta nic a nic się nas nie boją. Niestety, nie umieją pozować – pchają w obiektyw pyszczki. Takie towarzyskie bestyjki. 
 
 
tych owiec się nie strzyże, mają sierść, nie runo 

Opuszczamy nowych znajomych, bo pociąg nie poczeka. 
I tym samym kończę relację z niedzielnej wycieczki. Udała nam się. Nie?! 
 
mapka trasy
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. Pod jakiś wąwóz chętnie byśmy podjechali aby trochę połazić wewnątrz... może co polecisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej zaparkować przy kościele w Chmielowie. Idziesz pieszo ulicą na południe do skrzyżowania dróg, skręcasz w prawo, to ulica Kunowska i dalej tą samą ulicą aż do miejsca, gdzie ta ulica skręca w prawo pod kątem prostym. Należy iść tą drogą, która już nie ma asfaltu, ale są przy niej domy. Tu przy domu nr 41 wchodzisz w las i jest ten nasz najnowszy wąwóz. Jeśli zaczynasz spacer od tej strony, to wąwóz jest najpierw niezbyt głęboki. Jego ściany robią się coraz wyższe i najbardziej efektowne są na końcu. Ale to trzeba iść i iść. Warto.
      Gdybyś uważał, że to za daleko, można podjechać na miejsce, gdzie się rozdziela droga asfaltowa od tej do wąwozu, tam małe autko może zaparkować.

      Usuń