środa, 31 grudnia 2014

I znów minął rok

Tym razem cały ten rok mamy udokumentowany internetowo. W tej sytuacji podsumowanie będzie krótkie.
Jako grupa przeszliśmy podczas 69 wycieczek 1232,8 km, co daje średnią 17,9 km. Znów narasta tendencja do unikania dłuższych tras, zaledwie 18 wycieczek liczyło ponad 20 kilometrów. Cóż, chyba to oznaka starzenia się i wygodnictwa.
Najdalej na północ wybraliśmy się w tym roku do Bartodziejów, a na południe do rezerwatu Grabowiec. Na wschód zaniosło nas najdalej do Gołoszyc, a na zachód do Papierni. I na tym obszarze udało nam się wyszukać kilka ciekawych miejsc, gdzie jeszcze nie byliśmy, ale coraz trudniej o takie nowości. W tej sytuacji niech Was nie dziwi, że w następnym roku spotkacie na blogu powtórki z tras lub miejsc. 


ruiny dworu w Bartodziejach 

tablica rezerwatu

lipowa aleja w Gołoszycach

wartki nurt Łośnej (Wiernej Rzeki) w Papierni  
 
Odnotowaliśmy kolejną stratę – zniknęła (oby nie na zawsze) platforma widokowa w Lutej. Udało się nam zrealizować kilka marzeń. Ela dostała śniadanie w gospodarstwie agroturystycznym, Irena pojechała do wnętrza Ziemi na Wietrzni, Edek zobaczył swoje wiatraki za Iłżą, Janek zwiedził muzeum w Oblęgorku, Andrzej przemaszerował z Bodzentyna do Nowej Słupi, a ja zajrzałam do Wólki Kłuckiej i na Miedziankę. Ale i tak największą niespodziankę zaserwował nam Janusz, który urządził najlepsze i najbardziej zaskakujące porwanie na Święty Krzyż. 

w Lnianej Izbie w Wiąccze

jeden z wiatraków w okolicach Iłży 

widok na pola z ulubionej trasy Andrzeja

ruiny Kołłątajówki w Wólce Kłuckiej

w drodze na Święty Krzyż 

Zaskoczyło mnie to, że w tym roku Bodzentyn nie wygrał w kategorii najczęściej odwiedzane miejsce. Częściej zaglądaliśmy do Starachowic. No, kto by to pomyślał? 

pozostałości kopalni rudy w Starachowicach
 
I jeszcze jedno – moje sukcesy. Według pytanych kolegów wygrałam w kategoriach najbardziej marudny turysta i najwięcej przebieranek na trasie. To pierwsze postaram się zmienić w nadchodzącym roku, ale druga kategoria to moja domena i tu lekko nie odpuszczę. 

dowód na to, ile ciuchów targam ze sobą na każdej wycieczce 
 
Na koniec podium. Na największej ilości wycieczek byli: Staszek - 51, Edek - 61 i Ania - 63.

No to do kolejnego podsumowania!

A tak było rok temu. Można zajrzeć i porównać.

zdjecia - Edek i ja

4 komentarze:

  1. Piękne podsumowanie... bez Twojego zaangażowania w kronikę oraz w ten portal,przeszedłby kolejny turystyczny rok bez specjalnych wspomnień,wrażeń i wzruszeń - miałaś doskonały pomysł z założeniem i prowadzeniem tej witryny.
    Dziękujemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem tylko wyrobnicą. Kronika to pomysł Edwarda. Wejścia do Internetu wymyślił Robert, który ładnych parę lat wiercił mi dziurę w brzuchu, aż zmusił do roboty, a nasz blog to inicjatywa Andrzeja. Ja tylko dbam o stały przypływ wiadomości.
      Ale żadne wymyślania nic by nie dały, gdyby nie było z kim chodzić. Czyli mamy tu odbicie współpracy całej grupy. Najważniejsze, żebyśmy się dalej trzymali i nie tracili sił oraz zapału do wędrowania.

      Usuń
  2. Masz kłopot z przyjmowaniem pochwał... zaraz szukasz "winnych". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ skąd, ja tylko doceniam inicjatywę innych. A praca, faktycznie moja. I zaraz zaczynam myślenie o nowym wpisie - grafomania nie śpi.

      Usuń