piątek, 28 sierpnia 2015

Z Wąchocka do Skarżyska

W niedzielę 23.sierpnia czwórka turystów wyjechała autobusem "A" do Wąchocka.
Na trasę wyruszyliśmy o 8.40 kierując się na Wąwóz Rocław. Niestety jest teraz zarośnięty choć suchy. Po ok. 800 m wyszliśmy na zewnątrz od południowej jego krawędzi. 

wyjście z wąwozu to nie jakaś tam łatwizna, o nie 

Tu napotkaliśmy dwa pasące się konie – klacz spętana i konik luzem, co okazało się dla nas pełnym obaw rozwiązaniem, gdyż młodzik powędrował za nami w niewielkiej odległości, mimo prób odgonienia dotrzymywał nam kroku. Matka go nawoływała, a on reagował ruchami głowy i szedł dalej, nieraz zataczając większe kółko w szybszym, uroczym tempie. Przeszedł z nami ok 1,5 km i zboczył w stronę zabudowań - co nas bardzo ucieszyło!

na pastwisku

skrada się 

buszujący w zbożu

konik tropiciel

 i się obraził (no, bo jak to tak - z kijkami? na konia?)
 
Polami doszliśmy do linii lasu i jego skrajem dotarliśmy do zalewu w Mostkach. A tu ścieżki w różnej kondycji, najczęściej zarośnięte. Wynagrodziło nam to to dużo smacznych jeżyn, na konsumpcję których łaskawie zezwoliłem, spotykając się z wylewnym uznaniem.

postój w Węglowie 

dalej w drogę

srebrzysty zalew w Mostkach

 chyba nie tylko jeżyny były zrywane

Wiejski Dom Kultury "Gościniec" w Mostkach 

wychodnia skalna w Mostkach
 
Od zalewu poszliśmy przez Zarzeczną do Majkowa. I tu ścieżki zarośnięte, a na dodatek na naszej trasie pojawiło się wygrodzone taśmą ostrzeżenie "teren prywatny". Musieliśmy się wycofać i sporo krążyliśmy, aby wyjść na początku modernizowanej ul. Staffa i nią aż do przejścia między budynkami zakładu nr 2. I tu kolejne zaskoczenie - przejścia nie ma, jest zamknięta brama. Wróciliśmy i poszliśmy do drogi Majków – Posadaj; znowu asfaltem - niestety.
Długość trasy wyliczyliśmy na ok. 23 kilometrów. 

Tekst – Janusz (kierownik trasy)
Zdjęcia – Janek

6 komentarzy:

  1. Zwykle za nami biegły psy ale żeby koń ? Już żartowałem,że gdy przyjdzie za mną na Racławicką to go przygarnę jak porzuconego w wakacje pieska,zwanego dalej Rudim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I miałbyś jedyny w swoim rodzaju komitet powitalny przy powrocie do domu - na powitanie wybiegałyby pies i koń. Piękna sprawa...

      Usuń
    2. I pewnie wszystkie w najmilszym kolorze świata - rude. :)

      Usuń
  2. Wszystko super, szkoda, że moje nogi już nie nadają się do wędrówek, ale godzę się z tym jak ze wszystkim na co nie mam wpływu. Duchowo jestem z Wami i z koniem też :)
    Pozdrawiam i życzę jeszcze wielu udanych wędrówek oraz jak najdłużej zdrowia oraz kondycji do ich kontynuowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i zapraszamy do wędrowania przynajmniej po naszym blogu.

      Usuń