poniedziałek, 11 stycznia 2016

Idziesz szlakiem – weź mapę

I nie dziw się, że szlak sobie, a mapa sobie. 
Nie wierzycie? To przejdźcie czarnym szlakiem z Mirca do Majówki.
Już na początku jest fajnie, bo akurat Mirzec i początek szlaku jest poza mapą. Ale skoro mapa pokazuje ciąg dalszy szlaku na szosie, to się idzie tą szosą. Ruch na szczęście niewielki, można więc wędrować, ale niektórych lekko dziwi brak oznakowania szlaku. Nic to, idziemy.
Przy drodze spotykamy samotną mogiłę bezimiennego żołnierza z pułku piechoty „Brzeżany”, który toczył w tej okolicy bój z Wehrmachtem we wrześniu 1939 roku.

żołnierska mogiła w pobliżu szosy 

Idziemy dalej, a z mapy wynika, że pora, żeby szlak skręcił w las. No, ale skoro go nie ma, to jak skręci? Sami więc wchodzimy w ładną leśną drogę. I tu się nagle pojawia szlak. O, radości mamy co niemiara. 

dużo nas 
 
Ten błogostan trwa do momentu, kiedy z lewej strony pojawia się droga, którą prowadzi ten sam czarny szlak. A to ci niespodzianka! Czyżby mapa była nieaktualna? Ani chybi tak właśnie jest.
Od tego momentu szlak i mapa prowadzą zgodnie. A my wędrujemy przyzwoitymi leśnymi drogami, chociaż momentami mam wrażenie, że niektóre z nich bez mrozu nie byłyby taki przyjemne. Pod świeżym śniegiem kryje się zamarznięte błoto. 

leśne zakosy
  
Przy szlaku napotykamy jeszcze kolejne miejsca pamięci. 

pomnik poświęcony zwycięskiej bitwie oddziału BCh w roku 1944

mogiła dzieci zamordowanych zimą 1943 roku

W okolicy dawnej kopalni Majówka szlak czarny łączy się z żółtym i wybieramy ten drugi, aby dotrzeć nim do Starachowic. Spędzamy trochę czasu na terenie pokopalnianym – warto rzucić okiem na ruiny budynków, a w dodatku tym razem udaje nam się wejść na hałdę, która raz przynajmniej pokryta jest śniegiem skrywającym przymarznięte błoto. 



pozostałości kopalni Majówka 

wspinaczka na hałdę
 
Przy lepszej pogodzie mielibyśmy rozlegle widoki, a tak to tylko najbliższa okolica była w zasięgu wzroku. Ale za to jakie emocje przy schodzeniu z hałdy! Ślisko było, ale wesoło. 

Co tam, panie, na horyzoncie?

 widoki z hałdy (no, mogłyby być lepsze) 

i na dół!
 
Potem mały spacerek przez las – i już Starachowice. 

wyrobisko pokopalniane w lesie 

Tym razem przeszliśmy przez miasto, żeby mnie marznąć na przystanku. Dzięki temu obejrzeliśmy kolejny raz wychodnię skalną w mieście, a potem zimowe widoczki nad zalewem Pasternik.


starachowicki pomnik przyrody nieożywionej - wychodnia skalna 


zalew Pasternik 
 
I po wycieczce. Krótka się okazała – 16,1 kilometra. I dobrze, bo ostatni fragment (od Majówki) szliśmy w marznącym deszczyku.

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

2 komentarze:

  1. Faktycznie szlak czarny się wije... kopalnia,ciekawa sprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlak się wije, a wydawca mapy nie ma o tym pojęcia. I nie wiadomo, dlaczego. Może instytucja zmieniająca znakowanie powinna wysłać informację na ten temat do wydawców map?

      Usuń