Leopold
Staff zmarł 31 maja 1957 roku w swym Rekonwalescentopolu. Wezwany przez
przyjaciela Poety, księdza Antoniego Boratyńskiego, znany skarżyski lekarz,
doktor Lewandowski, stwierdził zgon o godzinie 9 45.
Przyjaźń
młodego wikarego ze Starachowic i Wielkiego Poety oraz Jego żony zawiązała się
w ciężkim roku 1944, kiedy to wikary udzielił schronienia niemłodemu małżeństwu
tułającemu się po upadku powstania warszawskiego.
W
latach pięćdziesiątych ksiądz Boratyński
został proboszczem w parafii świętego Józefa Oblubieńca NMP w
Skarżysku-Kamiennej. Mógł więc zapraszać na plebanię Poetę i Jego żonę. Państwo
Staffowie przyjeżdżali tu wypocząć, a Skarżysko, spokojne miasteczko, pełne
zieleni Poeta nazywał swoim Rekonwalescentopolem.
archiwalne zdjęcie kościoła w Bzinie (Skarżysko Zachodnie)
W tamtych
latach ogród parafialny był piękny, zadbany, pełen kwiatów. I tu Poeta
odpoczywał, nabierał sił przyjeżdżając w gościnę do proboszcza. Jedna z moich
koleżanek opowiada, że jej mama, która mieszkała w pobliżu plebanii, wspominała
eleganckiego starszego pana spacerującego w ogrodzie parafialnym. Poeta nie
tylko delektował się świeżym powietrzem, papierosa też czasem palił.
państwo Staffowie z księżmi w ogrodzie i na schodach plebanii
Staff
siadywał pod starym świerkiem. Świerk nadal rośnie, jedynie
ławeczka pod nim nowa, a jednak miejsce to
samo, choć zmienione przez czas.
Poeta w ogrodzie
świerk wyrósł, a pod nim ławeczka i tablica poświęcona Poecie
Poeta
spacerował nad rzeką, która przepływa w pobliżu plebanii. Wtedy była ona
zupełnie inna niż obecnie – z dzikimi brzegami porosłymi zaroślami. Wśród nich
wiklina i podobno to ona zainspirowała tytuł ostatniego wydanego za Jego życia
tomiku wierszy „Wiklina”.
Spacerując
Poeta spotykał czasem grupki dzieciaków. Szedł zawsze elegancko ubrany, ręce
miał założone z tyłu, a jak tylko zauważył dzieci, zawsze sięgał do kieszeni. A
tam – raczki albo inne cukierki. I po główce czasem pogładził. Zapytałam
koleżankę, która była wtedy malutką dziewczynką, czy wiedziała, że spotyka
znanego poetę. Mama jej wyjaśniła, że to taki pan, który pisze wiersze. Czyż
kilkulatkowi trzeba więcej informacji?
Kamienna już tak teraz nie wygląda ...
W Skarżysku
powstało zapewne kilka wierszy, historie związane z niektórymi z nich wspominał
ksiądz Boratyński. Ja przytoczę jeden
Wieczór
Leżę na łodzi
w wieczornej ciszy.
Gwiazdy nade mną.
Gwiazdy pode mną
I gwiazdy we mnie.
Owa łódź to
metalowe łóżko z pokoju gościnnego, w którym mieszkali państwo Staffowie.
Aż nadszedł
czas ostatniej wizyty w naszym mieście. Owdowiały Poeta przyjechał wiosną, żeby
podreperować coraz słabsze zdrowie. Tym razem jednak i Rekonwalescentopol nie
pomógł.
Wieść o
śmierci Leopolda Staffa dosyć szybko obiegła miasto, na plebanię przybywali
mieszkańcy. Najliczniejszą grupę stanowiła młodzież szkolna. Kolega, który był
wtedy w jednej z młodszych klas podstawówki przeszedł sporą odległość, aby wraz
ze wszystkimi wejść do pokoiku, w którym wystawiono trumnę ze zwłokami Poety.
Był to już dzień, kiedy przed kościołem czekał potężny samochód, którym wkrótce
przewieziono trumnę do Warszawy. Na plebanii tłoczno było niemiłosiernie,
uczniów pospieszano. Ale wspomnienie pierwszego zetknięcia się ze śmiercią
pozostało w pamięci małego chłopca.
w drzwiach pokoju, w którym spoczywało ciało Poety
***
Chciałbym się dostać do nieba
Lecz mam za krótką drabinę.
Chciałbym ją o coś tu oprzeć
Ach, jakże ciężko umierać.
skarżyscy nauczyciele niosą trumnę ze zwłokami Staffa (zdjęcia J. Kosidowski - tygodnik "Świat" z 9 czerwca 1957 roku)
Co oprócz
wspomnień zostało w naszym mieście?
W kronice
parafialnej zachował się wpis Poety i Jego żony pozostawiony podczas pierwszego
pobytu w Skarżysku.
autografy Leopolda i Heleny Staffów w kronice parafii
Inny
dokument miałam okazję trzymać w drżących dłoniach w Bibliotece Pedagogicznej.
Jest to manuskrypt wiersza napisanego po zniszczeniu przez hitlerowców 31 maja
1940 pomnika Chopina (intrygująca zbieżność dat, nie uważacie?). Jest to dar
rodziny przekazany przez siostrzenicę Poety Halinę Radlicz-Rühlową w czasie obchodów setnej
rocznicy urodzin Poety w roku 1978.
goście sesji poświęconej Leopoldowi Staffowi w roku 1978 (zdjęcia ze zbiorów Biblioteki Pedagogicznej w Skarżysku)
ksiądz Boratyński, który przybył do Skarżyska mimo ciężkiej choroby
wpis w kronice Biblioteki Pedagogicznej
Wtedy to
odsłonięto mocno kontrowersyjny pomnik Staffa autorstwa Sławomira Mieleszko i
Józefa Millera. Tak ten pomnik opisał Tadeusz Różewicz: „Monstrum ujrzało światło dzienne, monstrum w długiej kapocie z
amputowanymi do kolan nogami, ze spodniami wpuszczonymi w betonową (a może
marmurową) płytę … główka mała, kamienna broda”.
moment odsłonięcia pomnika Staffa (to zdjęcie i następne autorstwa pana E. Krokowskiego)
płyta, jak widać, jednak betonowa, a sam pomnik nosił niewdzięczną nazwę, której przez pamięć Poety nie będę przytaczać
Po latach
miejsce owego monstrum zajęło kolejne, w innym stylu, choć równie mało związane
ze Staffem. To ponury granitowy kloc z cytatem z jednego z wierszy Poety.
najnowsza forma uczczenia Leopolda Staffa
najnowsza forma uczczenia Leopolda Staffa
Dużo milsze
jest popiersie autorstwa Jerzego Kierskiego i Krzysztofa Toczyńskiego
umieszczone przy ogrodzeniu plebanii kilka lat po śmierci Poety.
skromne popiersie przed plebanią, gdzie gościł Poeta
Imieniem Poety nazwano jedną z ciekawszych ulic miasta - jeździł nią zapewne wynajętą bryczką nad zalew w Rejowie. Miejskie Centrum Kultury w Skarżysku nosi również imię Staffa.
ulica Leopolda Staffa z jej przedwojenną zabudową
Miejskie Centrum Kultury im. Leopolda Staffa
To nie wszystkie ślady pobytu Poety w naszym mieście. Inne są związane z ludźmi, którzy spotykają się w budynku na ostatnim zdjęciu. Ale to już materiał na odrębny wpis, który niebawem zaprezentuję.
Przygotowując ten post korzystałam z
materiałów Biblioteki Pedagogicznej w Skarżysku, która udostępniła mi książkę
„Leopold Staff w Skarżysku-Kamiennej” opracowaną przez p. Bożenę Piastę, a
wydaną w związku z obchodami 50. rocznicy śmierci Poety oraz artykułu pana
Romana Sowy „Kolekcja staffowska skarżyskiej Biblioteki Pedagogicznej i jej
rola w popularyzacji wiedzy o regionie” opublikowanego w jubileuszowej publikacji
Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Kielcach „Biblioteka i bibliotekarz dla
nauczyciela i ucznia” oraz zdjęć i kopii artykułów prasowych ze zbiorów
biblioteki.
Dziękuję też
koleżankom i koledze, którzy podzielili się ze mną swoimi wspomnieniami.
Pozostałe
zdjęcia – Edek i ja
Widziałem tego Pana w trumnie... jak ten czas leci.
OdpowiedzUsuńByłeś świadkiem Historii.
UsuńNiezwykła opowieść, otarliście się o historię literatury. Nie każdy ma takie szczęście w życiu
OdpowiedzUsuńNie każdy z nas miał szansę osobiście zetknąć się ze Staffem, bo się jeszcze nie urodziliśmy. Ale są ludzie, którzy ten związek z historią i literaturą pielęgnują.
UsuńPrzypomniałam sobie właśnie jak w latach szkolnych miałam zadanie domowe - obejrzeć pomniczek Staffa przy kościołku i spisać wykute na nim słowa. Teraz uczeń poszuka w Internecie i ma, a ja poszłam w to miejsce, obejrzałam i zanotowałam wszystko w zeszyciku. Do dziś to pamiętam.
UsuńInteligentny nauczyciel, zada taką kwestię której uczeń w internecie nie znajdzie - wbrew pozorom w tym śmietniku nie ma wszystkiego podanego na tacy.
UsuńMądry uczeń sam pomyśli, zamiast bez sensu spisywać.
UsuńAle niestety wielu wątpi w inteligencję nauczycieli i spisuje referaty na potęgę - wszystkie identyczne. A potem zdziwienie - skąd ta dwója?
Postawiłaś tym wpisem pomnik Poety. Pomnik piękny, bo z miłością tworzony. Takich pomników nam trzeba.
OdpowiedzUsuńPomnik to on sobie sam wystawił swoją twórczością, a ja tylko przypomniałam o rocznicy.
UsuńPiękna opowieść, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością :)
OdpowiedzUsuńJak w życiu ...
Usuń... przedszkolaków na plebanię nie zaprowadzili, a miałam wtedy aż pięć (5)lat, no niecałe, ale miałam. Teraz żałuję, że byłam za smarkata, żeby ujrzeć na własne oczy SŁYNNEGO POETĘ... :(
OdpowiedzUsuńChyba jednak dla dziecka w tym wieku to było za duże i może niezrozumiale przeżycie.
Usuń