środa, 31 maja 2017

60 lat temu odszedł Wielki Poeta


Leopold Staff zmarł 31 maja 1957 roku w swym Rekonwalescentopolu. Wezwany przez przyjaciela Poety, księdza Antoniego Boratyńskiego, znany skarżyski lekarz, doktor Lewandowski, stwierdził zgon o godzinie 9 45.


Przyjaźń młodego wikarego ze Starachowic i Wielkiego Poety oraz Jego żony zawiązała się w ciężkim roku 1944, kiedy to wikary udzielił schronienia niemłodemu małżeństwu tułającemu się po upadku powstania warszawskiego. 
W latach  pięćdziesiątych ksiądz Boratyński został proboszczem w parafii świętego Józefa Oblubieńca NMP w Skarżysku-Kamiennej. Mógł więc zapraszać na plebanię Poetę i Jego żonę. Państwo Staffowie przyjeżdżali tu wypocząć, a Skarżysko, spokojne miasteczko, pełne zieleni Poeta nazywał swoim Rekonwalescentopolem.

 archiwalne zdjęcie kościoła w Bzinie (Skarżysko Zachodnie) 

ten sam kościółek obecnie

W tamtych latach ogród parafialny był piękny, zadbany, pełen kwiatów. I tu Poeta odpoczywał, nabierał sił przyjeżdżając w gościnę do proboszcza. Jedna z moich koleżanek opowiada, że jej mama, która mieszkała w pobliżu plebanii, wspominała eleganckiego starszego pana spacerującego w ogrodzie parafialnym. Poeta nie tylko delektował się świeżym powietrzem, papierosa też czasem palił. 


państwo Staffowie z księżmi w ogrodzie i na schodach plebanii 
 
Staff siadywał pod starym świerkiem. Świerk nadal rośnie, jedynie ławeczka pod nim nowa, a jednak miejsce to samo, choć zmienione przez czas.

Poeta w ogrodzie

świerk wyrósł, a pod nim ławeczka i tablica poświęcona Poecie 
 
Poeta spacerował nad rzeką, która przepływa w pobliżu plebanii. Wtedy była ona zupełnie inna niż obecnie – z dzikimi brzegami porosłymi zaroślami. Wśród nich wiklina i podobno to ona zainspirowała tytuł ostatniego wydanego za Jego życia tomiku wierszy „Wiklina”.
Spacerując Poeta spotykał czasem grupki dzieciaków. Szedł zawsze elegancko ubrany, ręce miał założone z tyłu, a jak tylko zauważył dzieci, zawsze sięgał do kieszeni. A tam – raczki albo inne cukierki. I po główce czasem pogładził. Zapytałam koleżankę, która była wtedy malutką dziewczynką, czy wiedziała, że spotyka znanego poetę. Mama jej wyjaśniła, że to taki pan, który pisze wiersze. Czyż kilkulatkowi trzeba więcej informacji? 

Kamienna już tak teraz nie wygląda ... 

W Skarżysku powstało zapewne kilka wierszy, historie związane z niektórymi z nich wspominał ksiądz Boratyński. Ja przytoczę jeden 

Wieczór
Leżę na łodzi
w wieczornej ciszy.
Gwiazdy nade mną.
Gwiazdy pode mną
I gwiazdy we mnie.

Owa łódź to metalowe łóżko z pokoju gościnnego, w którym mieszkali państwo Staffowie.


Aż nadszedł czas ostatniej wizyty w naszym mieście. Owdowiały Poeta przyjechał wiosną, żeby podreperować coraz słabsze zdrowie. Tym razem jednak i Rekonwalescentopol nie pomógł.
Wieść o śmierci Leopolda Staffa dosyć szybko obiegła miasto, na plebanię przybywali mieszkańcy. Najliczniejszą grupę stanowiła młodzież szkolna. Kolega, który był wtedy w jednej z młodszych klas podstawówki przeszedł sporą odległość, aby wraz ze wszystkimi wejść do pokoiku, w którym wystawiono trumnę ze zwłokami Poety. Był to już dzień, kiedy przed kościołem czekał potężny samochód, którym wkrótce przewieziono trumnę do Warszawy. Na plebanii tłoczno było niemiłosiernie, uczniów pospieszano. Ale wspomnienie pierwszego zetknięcia się ze śmiercią pozostało w pamięci małego chłopca. 

w drzwiach pokoju, w którym spoczywało ciało Poety 
 
Podczas nabożeństwa żałobnego ksiądz Boratyński wspomniał prawdopodobnie ostatni wiersz Poety, pozostawiony na karteczce na stole: 
***
Chciałbym się dostać do nieba
Lecz mam za krótką drabinę.
Chciałbym ją o coś tu oprzeć
Ach, jakże ciężko umierać.

skarżyscy nauczyciele niosą trumnę ze zwłokami Staffa (zdjęcia J. Kosidowski - tygodnik "Świat" z 9 czerwca 1957 roku)

Co oprócz wspomnień zostało w naszym mieście?
W kronice parafialnej zachował się wpis Poety i Jego żony pozostawiony podczas pierwszego pobytu w Skarżysku.

 autografy Leopolda i Heleny Staffów w kronice parafii

Inny dokument miałam okazję trzymać w drżących dłoniach w Bibliotece Pedagogicznej. Jest to manuskrypt wiersza napisanego po zniszczeniu przez hitlerowców 31 maja 1940 pomnika Chopina (intrygująca zbieżność dat, nie uważacie?). Jest to dar rodziny przekazany przez siostrzenicę Poety Halinę Radlicz-Rühlową w czasie obchodów setnej rocznicy urodzin Poety w roku 1978.


 goście sesji poświęconej Leopoldowi Staffowi w roku 1978 (zdjęcia ze zbiorów Biblioteki Pedagogicznej w Skarżysku)

ksiądz Boratyński, który przybył do Skarżyska mimo ciężkiej choroby 

 wpis w kronice Biblioteki Pedagogicznej

gość honorowy sesji - Tadeusz Różewicz

 jego wpis w kronice biblioteki
  
Wtedy to odsłonięto mocno kontrowersyjny pomnik Staffa autorstwa Sławomira Mieleszko i Józefa Millera. Tak ten pomnik opisał Tadeusz Różewicz: „Monstrum ujrzało światło dzienne, monstrum w długiej kapocie z amputowanymi do kolan nogami, ze spodniami wpuszczonymi w betonową (a może marmurową) płytę … główka mała, kamienna broda”.

moment odsłonięcia pomnika Staffa (to zdjęcie i następne autorstwa pana E. Krokowskiego)


płyta, jak widać, jednak betonowa, a sam pomnik nosił niewdzięczną nazwę, której przez pamięć Poety nie będę przytaczać
  
Po latach miejsce owego monstrum zajęło kolejne, w innym stylu, choć równie mało związane ze Staffem. To ponury granitowy kloc z cytatem z jednego z wierszy Poety.

najnowsza forma uczczenia Leopolda Staffa 
 
Dużo milsze jest popiersie autorstwa Jerzego Kierskiego i Krzysztofa Toczyńskiego umieszczone przy ogrodzeniu plebanii kilka lat po śmierci Poety.  

skromne popiersie przed plebanią, gdzie gościł Poeta 

Imieniem Poety nazwano jedną z ciekawszych ulic miasta - jeździł nią zapewne wynajętą bryczką nad zalew w Rejowie. Miejskie Centrum Kultury w Skarżysku nosi również imię Staffa.

ulica Leopolda Staffa z jej przedwojenną zabudową

Miejskie Centrum Kultury im. Leopolda Staffa

To nie wszystkie ślady pobytu Poety w naszym mieście. Inne są związane z ludźmi, którzy spotykają się w budynku na ostatnim zdjęciu. Ale to już materiał na odrębny wpis, który niebawem zaprezentuję.

Przygotowując ten post korzystałam z materiałów Biblioteki Pedagogicznej w Skarżysku, która udostępniła mi książkę „Leopold Staff w Skarżysku-Kamiennej” opracowaną przez p. Bożenę Piastę, a wydaną w związku z obchodami 50. rocznicy śmierci Poety oraz artykułu pana Romana Sowy „Kolekcja staffowska skarżyskiej Biblioteki Pedagogicznej i jej rola w popularyzacji wiedzy o regionie” opublikowanego w jubileuszowej publikacji Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Kielcach „Biblioteka i bibliotekarz dla nauczyciela i ucznia” oraz zdjęć i kopii artykułów prasowych ze zbiorów biblioteki.
Część archiwalnych zdjęć uzyskałam w Skarżyskim Archiwum Cyfrowym na stronie archiwum.skarzysko.pl

Dziękuję też koleżankom i koledze, którzy podzielili się ze mną swoimi wspomnieniami.

Pozostałe zdjęcia – Edek i ja

13 komentarzy:

  1. Widziałem tego Pana w trumnie... jak ten czas leci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykła opowieść, otarliście się o historię literatury. Nie każdy ma takie szczęście w życiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy z nas miał szansę osobiście zetknąć się ze Staffem, bo się jeszcze nie urodziliśmy. Ale są ludzie, którzy ten związek z historią i literaturą pielęgnują.

      Usuń
    2. Przypomniałam sobie właśnie jak w latach szkolnych miałam zadanie domowe - obejrzeć pomniczek Staffa przy kościołku i spisać wykute na nim słowa. Teraz uczeń poszuka w Internecie i ma, a ja poszłam w to miejsce, obejrzałam i zanotowałam wszystko w zeszyciku. Do dziś to pamiętam.

      Usuń
    3. Inteligentny nauczyciel, zada taką kwestię której uczeń w internecie nie znajdzie - wbrew pozorom w tym śmietniku nie ma wszystkiego podanego na tacy.

      Usuń
    4. Mądry uczeń sam pomyśli, zamiast bez sensu spisywać.
      Ale niestety wielu wątpi w inteligencję nauczycieli i spisuje referaty na potęgę - wszystkie identyczne. A potem zdziwienie - skąd ta dwója?

      Usuń
  3. Postawiłaś tym wpisem pomnik Poety. Pomnik piękny, bo z miłością tworzony. Takich pomników nam trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomnik to on sobie sam wystawił swoją twórczością, a ja tylko przypomniałam o rocznicy.

      Usuń
  4. Piękna opowieść, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ... przedszkolaków na plebanię nie zaprowadzili, a miałam wtedy aż pięć (5)lat, no niecałe, ale miałam. Teraz żałuję, że byłam za smarkata, żeby ujrzeć na własne oczy SŁYNNEGO POETĘ... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak dla dziecka w tym wieku to było za duże i może niezrozumiale przeżycie.

      Usuń