To było moje
kolejne spotkanie z Bieszczadami po blisko dwudziestoletniej przerwie. W te
cztery dni, kiedy wędrowaliśmy po Bieszczadach, często padało zdanie „To nie te
Bieszczady…” Czyli jakie? Nie te, sprzed 50, 40 lat.
widok na Połoninę Wetlińską i Smerek od Chatki Puchatka - lata osiemdziesiąte
Pół wieku temu Bieszczady były inne. Po wojennych zawieruchach stały się dzikie i niedostępne. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku pierwsi śmiałkowie zaczęli na nowo odkrywać te góry. Zaczęły pojawiać się pierwsze szlaki turystyczne, wędrowało się wąziutkimi ścieżkami. Przedzierało po bezdrożach.
na Połoninie Wetlińskiej
Nie było
bazy noclegowej. Na pierwsze schroniska wykorzystywano baraki opuszczone przez
wojsko. Większość turystów przybywała z własnym sprzętem biwakowym – namiotami
bez tropików, śpiworami, materacami i konserwami zabranymi z domów. Wyładowane
tym plecaki ważyły ponad 25 kilogramów..
na pierwszym palnie plecaki (jak to się wpijało w ramiona!), w tle zapora solińska dwa lata po otwarciu
Chatka Puchatka na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych (obecne schronisko powstało jako wojskowy punkt obserwacyjny w latach pięćdziesiątych)
lama i osiołek to też mieszkańcy Chatki
Życie na
biwaku nie było usłane różami. Obiad warzyło się nad ogniskiem. Do zagotowania
wody na herbatę służyły kochery spirytusowe. Mycie odbywało się nad rzekami czy
strumieniami.
biwak nad Jeziorem Solińskim
mycie głowy
Komunikacja
była w powijakach. Dlatego nieoceniona była wówczas słynna „Bieszczadzka
ciuchcia” napędzana bukowym drewnem. Zdarzały się przerwy w podróży, bo trzeba
było uzupełnić zapas „paliwa”. Czasem spotykało się na trasie pojedynczych
turystów lub małe grupki.
oczekiwanie na ciuchcię w Duszatyniu (młodzież ze zdjęcia to dziś sześćdziesięciolatkowie)
ciuchcia na peronie
niezapomniana podróż
A dzisiaj …
Tekst i zdjęcia – Edek
Wspaniała fotorelacja... jak dobrze ze mamy Ed'a
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się potoczyły losy młodych ludzi z fotografii ?
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ed dba o archiwa i je udostępnia.
UsuńNajmłodsi ze zdjęć są już po sześćdziesiątce. Turystyka piesza - i owszem, ale i auto mile widziane. Są też wśród nich i tacy, co jeszcze zdobywają szczyty i podróżują po świecie. Różnie.
Niektórzy z najstarszych już odeszli.
Doskonaly pomysl z tymi wspominkami, jak bym ogladał zdjęcia pokazywane mi gdy sam zaczynałem swoją wędrówkową przygodę. Wtedy były to wcale nie takie odległe historie, choć rzecz jasna dla nas były wtedy "prehistorią" coś takiego jak moje zdjęcia z wtedy pokazywane dziś
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia też wydają się nie tak znów odległe w casie, a jednak ... Szybko ten czas przeleciał. Najbardziej się cieszę, że Edek udostępnia te swoje skarby.
UsuńKiedy czasem narzekam, że pokój na wyjeździe niezbyt odpowiedni, to mi opowiada o tego typu wyjazdach, jak te na zdjęciach. Nie zaznałam takiego hartowania i stąd moje kaprysy. Warto sobie uświadomić, że obecnie warunki turystyczne mamy o wiele łatwiejsze, a w porównaniu z tamtym okresem wręcz komfortowe.
Ba... Moja Marzenka jak bylišmy na pierwszej naszej pielgrzymce do Watykanu narzekała na spanie w wieloosobowej sali domu pielgrzymkowego prowadzonego przez Franciszkanów w Castel st.Elia. A ja pamiętałem noclegi w wieloosobowych salach schronisk młodzieżowych i PTTKowskich, więc uznałem boksy i przegrody za warunki komfortowe.
UsuńBa a jak się sprzęt zmienił!
Ps. Pamiętam jak mój przewodnik nosił skórzane trepy, podkolanówki z szarej wełny, spodenki 3/4 sztruksowe, zapinane pod kolanami i czerwoną flanelową koszulę w kratkę! Wtedy to był juž oldskul ale sympatyczny, dziš uchodził by za samobieżny skansen ;)
OdpowiedzUsuńCo tam, ja nadal koszule w kratę mam. I to kilka. Oczywiście flanela. Z tym, że zielona. Dobra stara szkoła. :)
UsuńTakże jestem posiadaczem kilku takich, nader wygodne. Choć te nowinki polarowe, czy termoaktywne... No cóż są jednak lepsze.
UsuńOwszem, mam i takie. Łączę tradycję z nowoczesnością.
Usuń