niedziela, 11 marca 2018

Las jeszcze śpi

Cicho jest. Ptactwo jeszcze nie śpiewa. I zieleń jak w piosence Wałów Jagiellońskich: „zieleni się sosna, cóż, wiosna, zieleni się drzewko”*.
Czyli las szary, ale barwy dodają mu malutkie cytrynki, które co jakiś czas się pojawiają przy drodze. Uwijają się tak szybko, że nie zdążamy złapać ich w obiektyw.

las na przedwiośniu

Nasza grupka wędruje z Kunowa do Kunowa.
Wyruszamy w kierunku wsi Janik, chociaż przez nią nie przechodzimy.
Z wycieczki przed dwoma laty pamiętamy grupę niewielkich stawów przy drodze. Warto zajrzeć i sprawdzić, czy odmarzły. I już wiadomo – stawy też jeszcze śpią. 


spokój nad stawami

ktoś się tu jednak kręci  

A tymczasem we wsi ...


"mieszkańcy" jednego z ogrodów  
 
Kiedy ulica nam się kończy, wkraczamy do lasu. Trzeba odszukać drogę, jaką mamy iść na północny wschód. 

las z przeszkodami
 
Nie jest to jakąś wielką trudnością. Droga jest – idzie się nią świetnie. 

samotność kierownictwa 

w grupie raźniej

 na drzewie

Porządna droga doprowadza do żółtego szlaku rowerowego. Przy szlaku mały postój na coś smacznego, a potem mały eksperyment  – decyduję się przejść ścieżką w stronę kapliczki w dawnej wsi Kaplica. Ścieżka nie zawsze doskonała, ale nawet nieco gorsza i tak jest lepsza od asfaltu, więc maszerujemy dziarsko. 

i znów pyszna szarlotka 

utrudnienia na ścieżce
 
O wyznaczonej porze docieramy do kaplicy. Już o niej pisałam na blogu, teraz tylko aktualne foto i link do poprzedniej relacji.

piętnastowieczna kaplica 
 
Od kaplicy maszerujemy w stronę Kunowa niebieskim szlakiem. Wiem, może być nuda, ale sprawdzimy, jak on przebiega, bo mamy wrażenie, że inaczej niż to wskazuje mapa.
W lesie szlak prowadzi zgodnie z oznakowaniem na mapie. Droga porządna, czasem trochę błota, jest dobrze. 


na szlaku
 
Na skraju lasu spotykamy dwa pomniki.
Pierwszy wydaje się nowy, upamiętnia dziewiętnastoletniego chłopaka rozstrzelanego przez Niemców w roku 1943.


Drugi zapewne niedługo zostanie rozebrany, niech więc tu pozostanie ślad po bitwie partyzantów z Niemcami w czerwcu 1944 roku i tych Polakach, którzy w niej zginęli. 


Za lasem wędrujemy przez wieś o dziwnej, wydawać by się mogło, nazwie – Kolonia Inwalidzka. Skąd taka nazwa? Wszystko wyjaśnia oryginalny pomnik autorstwa warszawskiego rzeźbiarza  Dariusza Kowalskiego. Pomnik przedstawia mężczyznę w mundurze. Takie to trochę dziwne niby popiersie, a jednak prawie pełna postać. To inwalida wojenny. Na korpusie wypisano nazwiska siedemnastu uczestników walk o niepodległość Polski w latach 1918-20, inwalidów wojennych, którzy w roku 1926 otrzymali po 9 hektarów ziemi z wykarczowanych lasów Wielopolskich. I te działki stały się zaczątkiem wsi. Ciekawe, ilu ich potomków żyje obecnie w Kolonii Inwalidzkiej?   


We wsi jest jeszcze jedno ciekawe miejsce z przeszłością. To mała łączka z umieszczoną na niej kapliczką. Taka zwyczajna ta kapliczka, a historię skrywa tragiczną. Ufundowała ją Domicela Kozioł na miejscu, gdzie w czasie I wojny światowej Austriacy powiesili wójta wsi Waśniów oskarżanego przez nich o dostarczanie wojsku niezdrowej żywności. Wtedy to pewnie był tu las.


Szlak prowadzi dalej wsią (trochę inaczej niż na mapie). Asfalt i asfalt. Ale mapa podpowiada, że można zejść na polną drogę. No to schodzimy. I tak docieramy w okolice stacji w Kunowie. 

piaszczyste pagórki w lesie przed stacją 
 
I już po wycieczce. Wyszło nam 18 kilometrów. Ale do lasu trzeba znów zajrzeć, może się jednak rozbudzi wiosennie.

Proszę bardzo, jest mapa. Z tym, że szlak niebieski nie prowadzi drogą na Janik, jak to narysowano, a przez mały lasek i potem szosą na Kolonię Inwalidzką.
Zdjęcia – Zosia, Janek i ja

* „Wiosna w naszej wsi”

4 komentarze:

  1. Och, a u nas już śpiewały na całego i kolory też były nieco inne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam i zazdrościłam, bo u nas wiosna trochę się spóźnia.
      Na pocieszenie mieliśmy klucz żurawi, które przeleciały wysoko nad naszymi głowami, kiedy czekaliśmy na pociąg.

      Usuń
  2. Suuuper!
    Zwłaszcza te pomniki i kapliczki po drodze. Nie sądzę by ten partyzancki mieli rozbierać, w końcu nie sławi on totalitaryzmu ale upamiętnia konkretne zdarzenie.

    I znów wypada wyrazić ubolewanie że brak mapki...
    Ps. Cytrynki to kulczyki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytrynki to motylki, a mapkę zaraz zeskanuje i wkleję, to nic trudnego, ale wcześniej byłam za leniwa.
      Ps. Były też mandarynki - nie kaczki, a owoce, które jedliśmy. Skórki ekologicznie zakopane w ziemi.

      Usuń