środa, 22 sierpnia 2018

Sierpień w arboretum


Zdarzają się miejsca, które warto odwiedzać wiele razy. I nawet nie trzeba długiej przerwy między kolejnymi odwiedzinami, żeby miejsce inaczej wyglądało, pokazało się z innej strony.
Takimi miejscami są parki i ogrody.
O, to już czytelnicy są przygotowani na powtórną w tym roku wizytę w arboretum Marcule. W tym linku wspomnienie poprzedniej.
Głównym bohaterem jest tym razem Marcel. To najstarsze drzewo w arboretum – dąb szypułkowy. Rośnie na malowniczej polance, można go obejść ze wszystkich stron, posiedzieć w pobliżu na ławeczce, miło spędzić czas.


Marcel w całej okazałości - jest pomnikiem przyrody, czemu się chyba nikt nie dziwi

 tak by się człowiek przytulił do tego pnia i spojrzał w niebo...
 
W pobliżu Marcela można też się czegoś o drzewach w prosty sposób nauczyć. Służą do tego celu plenerowe gry dydaktyczne. I wcale nie jest ujmą dla dorosłego, jak sobie takim kołowrotkiem pokręci i ustawi odpowiednie ilustracje na temat drzew, ich liści i owoców. 

leśne pomoce naukowe

i od razu wykład
  
Sierpień to pełnia lata. Warto więc poszukać oryginalnych kwiatów. Cóż, kwitną głównie żółte – rudbekie i oman.  

oman brytyjski

rudbekie

są i różowe  

 to kalina dębolistna 
 
W oczku wodnym też nie jest nudno. Oprócz typowych grzybieni zauważamy skromne niebieskie kwiatuszki z efektownymi sercowatymi liśćmi. To rozpław sercolistny (o, się natrudziłam, żeby go zidentyfikować).

rozpław sercolistny
 
Lato latem, ale już zaczynają kwitnąć wrzosy. Tu w różnych odcieniach fioletu, ale też i białe. Coś mi mówi, że jesień się zbliża.

 wrzosowisko
 
Wiele kwitnących niedawno okazów ma już owoce. Nie spieszno mi do ich jedzenia, bo chyba nie wszystkie są jadalne, ale niektóre interesująco się prezentują. Najbardziej zaskoczyły nas duże, podobne do szyszek owoce magnolii. 

pigwowiec kwitnie i owocuje równocześnie 

 rokitnik (okropnie kwaśne te owoce)

owoc magnolii parasolowatej 

niedojrzałe owoce korkowca amurskiego (dojrzałe będą czarne)  

owoce kasztana jadalnego (kłujące)
 
A na zakończenie relacji zostawiam roślinne oryginały. To drzewa o mocno oryginalnych pniach. Ale też i ciekawe byliny, a właściwie jedna – gunnera olbrzymia. Udało mi się wcisnąć aparat miedzy jej ogromnie liście i  sfotografować interesujące i wcale niemałe kwiaty gunnery. 

 pochodzący z Azji klon zielonokory

również z Azji brzoza pożyteczna 

z Ameryki Południowej gunnera olbrzymia 

jej kwiaty (podobno mogą dorastać do metra wysokości) 

I na tym kończę relację z Marcul. Prawda, że jestem pracowita jak pszczółka? Tyle zwiedzam.

obładowana pyłkiem zbieraczka w kwiecie hibiskusa  

A prawda jest inna – siedzę w domu użądlona przez taką pracowitą pszczółkę,  z dłonią jak balon i wspominam stare wycieczki.

Zdjęcia – Ela i ja

8 komentarzy:

  1. Ciekawe miejsce... i foty też.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybieramy się w sobotę w Świętokrzyskie do Ogrodów na rozstaju... No to takie wprowadzenie w klimaty już mamy.

    Masa ciekawostek. Kilka z tych roślin chciało by się mieć u siebie w ogródku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udanej wycieczki!
      A w ogrodzie, do ktorego się wybieracie sprzedają sadzonki. Może coś ciekawego upolujecie.

      Usuń
  3. Olej z rokitnika jest doskonały na zapalenia. Wiem, bo piłam. A najlepszy był na Krymie :-). On kocha słońce, podobnie jak różne pracowite pszczółki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja powinnam mieć pseudonim rokitnik, bo też kocham słońce.

      Usuń
    2. A jakim sposobem zarobiłaś na to żądło?

      Usuń
    3. Rozmawiałam przy płocie z ciocią, stałam przy krzewie, na którym zapewne siedziała pszczoła, chciałam włożyć rękę do kieszeni i prawdopodobnie machnęłam tak, że złapałam pszczołę na dłoń, a potem ją doniosłam do kieszeni. Tego było już za wiele - w kieszeni mnie użądliła. Zabolało, wyciągnęłam dłoń, a z niej żądło. A potem puchło "w oczach'. Nie pomagały żadne okłady, dopiero tabletki na uczulenie zaczęły sprawiać ulgę i dziś dłoń normalna, tylko skóra z niej złazi (to pewnie od tych okładów).

      Usuń