poniedziałek, 27 lipca 2015

Nie miejska, nie wiejska – wycieczka podmiejska

Mam wrażenie, że nadeszła zima – takie krótkie wycieczki się nam teraz porobiły. Ale upały osłabiają bardziej niż mróz, więc jesteśmy usprawiedliwieni. Tym razem licznik wskazał nam 13,4 kilometra.
Wyruszyliśmy z Wąchocka. I zaraz przypomniałam sobie (a więc i wam) starą chatę z przejezdną sienią. Stała ona przy drodze do Starachowic, a podczas marcowej wycieczki nie mogliśmy jej w żaden sposób znaleźć. 

dziewiętnastowieczna chałupa w Wąchocku - stan z sierpnia 2006 roku 

Tę oto chatę spotkałam w Tokarni – trafiła do skansenu i odmłodniała, wypiękniała. 


ten sam obiekt w lipcu 2015 po przeniesieniu i renowacji w skansenie w Tokarni
 
Tym razem naszym celem w Wąchocku było obejrzenie starego cmentarza parafialnego. O,  tu się mocno przeliczyliśmy z siłami. Tyle razy mijaliśmy ten stary cmentarz, ale nigdy tu nie zaglądaliśmy – wydawał się niewielki, może i stary, ale zwyczajny. I to błąd! Cmentarz jest stary - z 1828 roku, zajmuje rozległy teren na wzgórzu nad zalewem, jest tu mnóstwo mogił, w tym wiele pięknych, starych. Szczególne wrażenie robi najwyższa część cmentarza – tam można znaleźć najstarsze nagrobki, trudno się tam poruszać, bo mogiły umieszczone są ciasno, a co chwila wyłania się jakaś interesująca. Można po tym cmentarzu błądzić godzinami. A tu trasa wzywa – trzeba będzie jeszcze tu zajrzeć innym razem.

żeliwny nagrobek Teofila Wincentego Milberta - byłego zawiadowcy zakładów górniczych Sielpia, Rejów

nagrobek małżonków Wieczorskich 

nagrobek komisarza leśnego Juliana Zieleniewskiego


 groby powstańców styczniowych Józefa Barzykowskiego i Karola Ziemlińskiego
 
Wychodząc z Wąchocka w kierunku Starachowic zaglądamy na cmentarz żydowski. Osiem lat temu odnowiono go, ale teraz z wolna zarasta trawą. Macewy na tym cmentarzu są bardzo dobrze zachowane – płaskorzeźby w doskonałym stanie, niektóre noszą jeszcze ślady malowania. 
 


na wąchockim kirkucie
 
Dalej idziemy sobie ścieżkami i uliczkami w stronę Starachowic – i już w nich jesteśmy. Tu podoba mi się ulica Widok i jej ciekawe domy budowane dla robotników Zakładów Amunicji. Te domy pochodzą z roku 1924. Obecnie są już mocno zniszczone, ale widać ślady ich urody z dawnych lat. Szczególnie urocze wydają mi się schodki, na których można było wysiadywać i czekać na powrót głowy rodziny z pracy.

świątek w przydomowym ogródku


domy robotnicze przy ulicy Widok  
 
Próbujemy zwiedzić Muzeum Regionalne PTTK – bez sukcesu.  Mieści się ono w dziewiętnastowiecznym budynku administracyjnym dozorcy hutniczego Starachowickiego Zakładu Górniczo-Hutniczego. Niestety, wszystko tu pozamykane na głucho.

budynek dozorcy hutniczego
 
Dalej maszerujemy wzdłuż Kamiennej. Według mapy jesteśmy w mieście, ale czujemy się jak poza miastem. Z jednej strony przyroda – taka trochę dzika, z drugiej zakład przemysłowy.  

nad Kamienną 

widok na starachowickie Wzgórze Trzech Krzyży 
 
W planie wycieczki było też obejrzenie starachowickiego cmentarza żydowskiego. Dotarł tam kolega Edward, pozostali uczestnicy trochę się „rozpełzli” po okolicy. Ten cmentarz okazał się też zaniedbany i zarośnięty trawą.



 kirkut w Starachowicach

Wycieczkę zakończyliśmy na stacji Starachowice Wschodnie. Sam budynek niszczeje, ale peron nowiutki i elegancki tam mają.

budynek stacji kolejowej Starachowice Wschodnie 
 
Ot, i cała wycieczka. Nieduża. A spodziewanego upału nie było – deszczyk tylko czasem padał. Taka niespodzianka pogodowa!

Zdjęcia - Edek i ja

6 komentarzy:

  1. Czyżby Stachu uczestniczył ? ja mam dosyć na dłuższy czas... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście - on jest nie do zdarcia. Teraz pełni obowiązki Waleriana. ;)

      Usuń
  2. Chałupa z Wąchocka - dobra robota ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się wzruszyłam, jak ja zobaczyłam. A jest tam jeszcze jeden nasz dobry znajomy. Przy okazji pokażę.

      Usuń