Radio,
telewizor, gazety, ba nawet nasi najbliżsi – wszyscy straszą upałem. Taka ich
rola. Należy to uszanować. Ale nie sposób cały dzień spędzić w mieszkaniu,
choćby najmilszym – głowa rozboli.
Upał taki, że aż się drzewa rozbierają do naga.
W
tej sytuacji czwórka największych zapaleńców spotkała się po siódmej rano w
okolicach nadleśnictwa w Skarżysku i wyruszyła na „trasę na upał”. Miało być
ok. 16 kilometrów i tyle było. Większość trasy przebiegała lasem, a więc w
cieniu. Było ciepło, ale nie dokuczliwie gorąco. Najlepszy dowód – czekolada,
którą przyniósł Janek wcale się nie rozpuściła.
w leśnym cieniu
trójka wspaniałych (wariatów?)
Szliśmy
trochę żółtym szlakiem w kierunku Pogorzałego, a potem tak zwaną „drogą
doktorską” w stronę Łazów. Przed samą wsią skręciliśmy na południowy zachód,
żeby dojść do drogi prowadzącej na Bernatkę, a stamtąd to już myk – i do domu.
Trzeba przyznać, że na ulicach temperatura wydawała się dużo wyższa niż w
lesie, ale i to się wytrzymało.
zakręt na drodze doktorskiej
dąb z kapliczkami przy drodze z Łazów
drzewo, którego rozkład obserwujemy przy drodze na Bernatkę
zalew na Bernatce
kacza rodzina na zalewie
jedyny amator kąpieli
Na
trasie można było spotkać dobrze znane rośliny, porozmawiać, odetchnąć świeżym
powietrzem. A po powrocie to już nogi do miednicy z zimną wodą, lody w garść i
leżakujemy!
dziewanna drobnokwiatowa
sitowie
świerzbnica polna, a na niej zmorsznik
tu inny zmorsznik na mydlnicy lekarskiej
żuk wiosenny
biedrzeniec wielki
dziki bez koralowy
Jankowi
taki wariant trasy nie odpowiadał, bo za krótko było. No to sobie przedłużył
marsz. Wybrał się na drugą stronę zalewu. A uprzedzaliśmy – nie idź, przejścia
nie ma. Nie wierzył. W końcu sam się przekonał, że mieliśmy rację. Skorzystał z
uprzejmości jednej z mieszkanek, która pozwoliła mu przejść przez własny
ogródek. Dzięki Jankowi wiemy już na pewno – nasze dawne przejście z Brzasku na
Bernatkę już należy do przeszłości. No chyba, że sobie wybudujemy mostek.
ogródek na trasie Janka
i do stadniny też zajrzał
Ale
i my zaglądaliśmy do pewnego ogródka. A tam urocze rękodzieło. I jak tu się
nie zachwycić takimi „drewniakami”?
czerwonoskóry strażnik na działkach
działkowy jelonek z różą w zębach
A poza tym, nic na działkach się nie dzieje...
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Bernatka - niby banalnie ale ciekawie pokazane... :)
OdpowiedzUsuńA to się panowie postarali. Jak człowiek w upał wolniej idzie, to i zdjećie łatwiej zrobić.
Usuń