poniedziałek, 6 lipca 2015

Wycieczka dla tych, co nie mogą żyć bez wycieczek

Radio, telewizor, gazety, ba nawet nasi najbliżsi – wszyscy straszą upałem. Taka ich rola. Należy to uszanować. Ale nie sposób cały dzień spędzić w mieszkaniu, choćby najmilszym – głowa rozboli.


Upał taki, że aż się drzewa rozbierają do naga.
 
W tej sytuacji czwórka największych zapaleńców spotkała się po siódmej rano w okolicach nadleśnictwa w Skarżysku i wyruszyła na „trasę na upał”. Miało być ok. 16 kilometrów i tyle było. Większość trasy przebiegała lasem, a więc w cieniu. Było ciepło, ale nie dokuczliwie gorąco. Najlepszy dowód – czekolada, którą przyniósł Janek wcale się nie rozpuściła. 

w leśnym cieniu 

trójka wspaniałych (wariatów?) 
 
Szliśmy trochę żółtym szlakiem w kierunku Pogorzałego, a potem tak zwaną „drogą doktorską” w stronę Łazów. Przed samą wsią skręciliśmy na południowy zachód, żeby dojść do drogi prowadzącej na Bernatkę, a stamtąd to już myk – i do domu. Trzeba przyznać, że na ulicach temperatura wydawała się dużo wyższa niż w lesie, ale i to się wytrzymało.

zakręt na drodze doktorskiej

dąb z kapliczkami przy drodze z Łazów 

drzewo, którego rozkład obserwujemy przy drodze na Bernatkę

zalew na Bernatce

kacza rodzina na zalewie

jedyny amator kąpieli 

Na trasie można było spotkać dobrze znane rośliny, porozmawiać, odetchnąć świeżym powietrzem. A po powrocie to już nogi do miednicy z zimną wodą, lody w garść i leżakujemy! 

dziewanna drobnokwiatowa

sitowie

świerzbnica polna, a na niej zmorsznik

tu inny zmorsznik na mydlnicy lekarskiej

żuk wiosenny

 biedrzeniec wielki

dziki bez koralowy
 
Jankowi taki wariant trasy nie odpowiadał, bo za krótko było. No to sobie przedłużył marsz. Wybrał się na drugą stronę zalewu. A uprzedzaliśmy – nie idź, przejścia nie ma. Nie wierzył. W końcu sam się przekonał, że mieliśmy rację. Skorzystał z uprzejmości jednej z mieszkanek, która pozwoliła mu przejść przez własny ogródek. Dzięki Jankowi wiemy już na pewno – nasze dawne przejście z Brzasku na Bernatkę już należy do przeszłości. No chyba, że sobie wybudujemy mostek.

ogródek na trasie Janka 

 i do stadniny też zajrzał 
  
Ale i my zaglądaliśmy do pewnego ogródka. A tam urocze rękodzieło. I jak tu się nie zachwycić takimi „drewniakami”? 

czerwonoskóry strażnik na działkach

 działkowy jelonek z różą w zębach

A poza tym, nic na działkach się nie dzieje...

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

2 komentarze:

  1. Bernatka - niby banalnie ale ciekawie pokazane... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to się panowie postarali. Jak człowiek w upał wolniej idzie, to i zdjećie łatwiej zrobić.

      Usuń