Zamierzaliśmy
jechać nad zalew w Borkach. Miało być upalnie i miło. Las, woda, lato.
Taki
był plan.
Teraz
realia.
Nie było czym wyjechać z Kielc w kierunku Daleszyc. Informacje w Internecie nie
odpowiadały rzeczywistości. Pół godziny miotaliśmy się po mieście w
poszukiwaniu jeśli już nie busa, to przynajmniej informacji o nim. Bez efektu.
I
nagle zaświtało nam światełko w tunelu – podjechał bus w kierunku Małogoszcza. Wsiedliśmy,
bo drugi był do Skarżyska. Głupio tak wracać z samego rana do domu.
Dojechaliśmy
do Wiernej Rzeki i ruszyli w kierunku lasu, gdzie znajduje się rezerwat
Milechowy. Upał już się zaczynał, ale las dał wytchnienie, a potem zapewnił
całą masę atrakcji w postaci wspinaczki na Górę Milechowską i schodzenia po
śliskim podłożu do jaskini Piekło, a potem do ścieżki na dole wąwozu, w którego
ścianie znajduje się jaskinia – pomnik przyrody. Utytłaliśmy się jak nieboskie
stworzenia, ale mieliśmy sporo radości – zwłaszcza ci, którzy dzielnie zajrzeli
do wnętrza jaskini.
wejście do jaskini Piekło Milechowskie
widok z jaskini
ostrożne zejście z jaskini
Niektórym
było mało jednej wspinaczki, to się wdrapali do krzyża znajdującego się na przeciwległym
zboczu wąwozu. Ten krzyż upamiętnia pilota wojskowego – Kazimierza Brauna,
który zginął w katastrofie lotniczej pod Lwowem w roku 1920.
krzyż upamiętniający pilota Kazimierza Brauna
Po
wyjściu z wąwozu maszerowaliśmy brzegiem lasu, a potem ładnym sosnowym laskiem
w kierunku Małogoszcza. W lesie natrafiliśmy na dziwną roślinę z czerwonymi owocami - no, strach było zrywać - a nuż to trucizna jaka? Dobrze, że się małe foto zrobiło i tajemnica się wyjaśniła - to jadalne maleństwo. Inna rzecz, że nieczęsto się je spotyka. Ale ostrożności nigdy za wiele.
malina kamionka
widok ze skraju lasu na cementownię Małogoszcz
Szef prowadził nas do zalewu Zakrucze koło Małogoszcza.
Między zalewem a nami pojawiła się „niespodziewanie” rzeka Łośna, którą trzeba było jakoś przekroczyć. Można było iść w kierunku kładki, ale wydawało nam się, że to daleko, a poza tym upał podziałał zachęcająco i w rezultacie pokonaliśmy rzekę boso przez wodę. Wypada dodać, że ochłoda wspaniała, a kładka była całkiem blisko.
przejście Wiernej Rzeki
Zrobiliśmy
sobie mały spacer brzegiem zalewu, a potem się poszło niebieskim szlakiem do
miasta. Po wyjściu z lasu nie było łatwo – na otwartym terenie doskwierało
gorąco, ale się zacisnęło zęby i poszło. Ochłody zażyliśmy na małogoskim rynku.
zalew Zakrucze z widokiem na góry Bolmińską i Mielechowską
nieco dziki brzeg zalewu
leśna droga
widok na Małogoszcz od wschodu
wiekowe chaty w Małogoszczu
odnowione kamieniczki w rynku
Nasza
bardzo improwizowana trasa liczyła raptem 13,6 kilometra, ale na upalny dzień
była zupełnie wystarczająca.
Zdjęcia – Edek i ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz