…
zapowiedział na środę kierownik trasy. No to w strugach deszczu pomaszerowałam na
przystanek, bo było dopiero przed ósmą. Jeszcze mogło padać.
Po
dziewiątej w Pile już nie padało, wysiedliśmy więc i ruszyli na trasę. Maszerowaliśmy
porządną leśną drogą w kierunku leśniczówki Kamienny Krzyż. Nie
padało.
dęby w Pile tym razem tylko z daleka
miejsce straceń Polaków z rąk hitlerowców 6 stycznia 1944 roku
chmury na trasie
kamienny krzyż w pobliżu leśniczówki
Później
maszerowaliśmy żółtym szlakiem. Nadal bez deszczu. Chociaż chyba jednak coś
małego przez chwilę pokropiło niezobowiązująco. Przed dziesiątą dotarliśmy do
miejsca biwakowego nad niegdysiejszym źródełkiem. Teraz wyschło, biedactwo. Poza
tym okolica jakaś taka zapuszczona się zrobiła, mostek nad strumykiem, który
dawniej wypływał ze źródełka, ma więcej dziur niż solidnych desek. Mimo
wszystko skorzystaliśmy ze stołów i ławek, żeby się posilić. Wiem, było za
wcześnie, ale nie zwracaliśmy na to uwagi.
na żółtym szlaku
śniadanko
Dziesięć
po dziesiątej pogoda się zbuntowała i jednak podesłała nam niewielki deszczyk. Ale
kierownictwo przekonało i nas i pogodę, że nie pada. I nie padało.
Przeszliśmy
przez Wąsosz Nowiny, gdzie z żalem przyglądaliśmy się niegdysiejszej szkole.
Tak się kończą wszelkie oszczędności w oświacie.
była szkoła w Wąsoszu
przydrożny krzyż (Pada? Nie pada?)
Potem
w okolicy Ostrych Górek weszliśmy na
szlak piekielny, który prowadzi malowniczo brzegiem Czarnej aż do zalewu, a
potem ładnym sosnowym lasem do Czarnej.
jesienna Czarna
wyrobisko na brzegu
Niestety,
nad zalewem znów zaczęło padać, i to na tyle mocno, że nie chciało mi się
wyjmować aparatu. Ale, co to za deszczyk… Zaraz za drugim zalewem na Czarnej
już nie padało. I tak do końca wycieczki. W Stąporkowie nawet słońce wyjrzało.
zalew na Czarnej
stawidła drugiego zalewu
Tak
więc mieliśmy okazję przekonać się na własnej turystycznej skórze, co oznacza w
prognozie pogody określenie „opady przelotne”. A trasa nie była specjalnie
długa – z moich obliczeń wynika, że liczyła około 15 kilometrów.
Zdjęcia tym razem
mojego wyrobu.
Czarna to kapryśna rzeczka i piękne okolice...
OdpowiedzUsuńA najtrudniej pisać o Czarnej, bo to i rzeka i miejscowość. Niezły galimatias wychodzi, przecież Czarna przepływa przez Czarną.
Usuń