piątek, 20 listopada 2015

Od dziesiątej nie będzie padać …

… zapowiedział na środę kierownik trasy. No to w strugach deszczu pomaszerowałam na przystanek, bo było dopiero przed ósmą. Jeszcze mogło padać.
Po dziewiątej w Pile już nie padało, wysiedliśmy więc i ruszyli na trasę. Maszerowaliśmy porządną leśną drogą w kierunku leśniczówki Kamienny Krzyż.  Nie padało.

dęby w Pile tym razem tylko z daleka

miejsce straceń Polaków z rąk hitlerowców 6 stycznia 1944 roku

chmury na trasie

kamienny krzyż w pobliżu leśniczówki

Później maszerowaliśmy żółtym szlakiem. Nadal bez deszczu. Chociaż chyba jednak coś małego przez chwilę pokropiło niezobowiązująco. Przed dziesiątą dotarliśmy do miejsca biwakowego nad niegdysiejszym źródełkiem. Teraz wyschło, biedactwo. Poza tym okolica jakaś taka zapuszczona się zrobiła, mostek nad strumykiem, który dawniej wypływał ze źródełka, ma więcej dziur niż solidnych desek. Mimo wszystko skorzystaliśmy ze stołów i ławek, żeby się posilić. Wiem, było za wcześnie, ale nie zwracaliśmy na to uwagi.

na żółtym szlaku

śniadanko
 
Dziesięć po dziesiątej pogoda się zbuntowała i jednak podesłała nam niewielki deszczyk. Ale kierownictwo przekonało i nas i pogodę, że nie pada. I nie padało.
Przeszliśmy przez Wąsosz Nowiny, gdzie z żalem przyglądaliśmy się niegdysiejszej szkole. Tak się kończą wszelkie oszczędności w oświacie. 

była szkoła w Wąsoszu


przydrożny krzyż (Pada? Nie pada?) 
 
Potem w okolicy Ostrych Górek  weszliśmy na szlak piekielny, który prowadzi malowniczo brzegiem Czarnej aż do zalewu, a potem ładnym sosnowym lasem do Czarnej.


jesienna Czarna 

wyrobisko na brzegu

Niestety, nad zalewem znów zaczęło padać, i to na tyle mocno, że nie chciało mi się wyjmować aparatu. Ale, co to za deszczyk… Zaraz za drugim zalewem na Czarnej już nie padało. I tak do końca wycieczki. W Stąporkowie nawet słońce wyjrzało. 

zalew na Czarnej

stawidła drugiego zalewu

Tak więc mieliśmy okazję przekonać się na własnej turystycznej skórze, co oznacza w prognozie pogody określenie „opady przelotne”. A trasa nie była specjalnie długa – z moich obliczeń wynika, że liczyła około 15 kilometrów.

Zdjęcia tym razem mojego wyrobu.

2 komentarze:

  1. Czarna to kapryśna rzeczka i piękne okolice...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najtrudniej pisać o Czarnej, bo to i rzeka i miejscowość. Niezły galimatias wychodzi, przecież Czarna przepływa przez Czarną.

      Usuń