Obiło mi
się o uszy, że podobno w Tarnowie można spotkać się z moją ulubioną secesją. Serce mi radośnie zabiło. Nie kolekcjonowałam adresów – postanowiłam zdać się
na los – taka randka w ciemno.
Na pierwszy
ogień poszła ulica Brodzińskiego. A tu jedna obok drugiej aż trzy piękności
secesyjne. Każda trochę inna, ale wszystkie urodziwe.
W tej pod
dziewiątką mieści się szkoła imienia znanego nam wynalazcy Szczepanika. Budynek
projektu Schwanefelda zbudowany w stylu geometrycznej secesji wiedeńskiej.
Pięknie się tam ta geometria prezentuje.
secesyjna kamienica, w której mieści się Zespół Szkół Ogólnokształcących i Technicznych im. Jana Szczepanika
detale
Dwie
pozostałe nie są może aż tak wytworne,
ale mają dużo wdzięku. Pierwsza urzeka delikatnymi zdobieniami,
druga ma ciekawe kute kraty w fantazyjnych kształtach i bogate kwiatowe sztukaterie.
kamienica pod trójką i jej ozdoby
kamienica pod piątką - detale mocno podniszczone
Tak się
tymi trzema kamienicami zachwyciłam, że nie pomyślałam, że ta ulica może mieć ciąg
dalszy (a ma) i nie dotarłam do jeszcze jednej perły secesyjnej. Nic to, będzie
na inny raz.
Na tym się
jednak moje spotkania z secesją nie skończyły. Oczy naokoło głowy i wypatruję.
To może coś
na Wałowej? Czemu nie?
W kamienicy
pod numerem 39 tyle stylów się namieszało, że i secesyjny element można
wyłowić. Balkony ani chybi secesyjne, chociaż nie metalowe, jak w poprzednich
kamienicach. No, a brama – secesyjna jak nic, takie tam metalowe wygibasy, że
to tylko secesja być może.
kamienica przy Wałowej - balkony dobrze widoczne, a brama niestety w cieniu
Pod numerem
29 ładna secesyjna kamienica z ciekawie zaokrąglonymi narożnikami i przyjemnymi
geometrycznymi ornamentami. To o jej ścianę opiera się wyrzeźbiony
Brandstaetter. Jeszcze jedną kamienicę – dom Szancerów, pokazywałam w innym
wpisie.
secesyjna kamienica z wykuszem
Przy okazji
dreptania śladami Szczepanika natrafiłam na secesję – to oczywiście dom doktora
Dzikowskiego przy ulicy Sowińskiego. Już był pokazywany, więc nie będę się powtarzać.
Jakoś tak
nie wiem, kiedy zauważyłam niebrzydką kamienice w stylu geometrycznym przy
ulicy Piłsudskiego. Jej budowę ukończono w roku 1906. Wszystko tu jest
harmonijne – geometryczne wzory, zaokrąglone balkony, proste ozdoby okien. No,
bardzo mi się ten budynek podoba.
ta kamienica to moja miss elegancja
Przechodziliśmy
też ulicą Kopernika, a tam lekko obdrapana kamienica, ale jak na moje oko –
secesyjna. No i te nieco frywolne „firaneczki” pod oknami. Mam wrażenie, że
nigdzie jeszcze takich ozdób nie spotkałam.
ozdobne sztukaterie na domu wybudowanym w roku 1906 według projektu Augustyna Tarkowskiego
Tak sobie
spacerujemy, spacerujemy, a tu jak się nie wychyli nagle zza rogu ciekawy
budynek – kształtny nad wyraz, okna elegancko geometrycznie ozdobione, a wykusz
z fantazyjnymi balkonami – cukiereczek! Oczywiście secesyjny. To dawny budynek hotelu
Bristol i jego fasada od strony ulicy Nowy Świat.
wprawdzie nad balkonami widać typowa kobiecą główkę, ale pod oknami rzadszy motyw
I tak zupełnie
nieoczekiwanie znaleźliśmy się na ulicy Krakowskiej. No, tu to na pewno żadnej
secesji nie spotkamy, pomyślałam. I nie miałam racji.
Bo tu pod
czwórką taka sobie niby niepozorna kamienica, a historia w niej – palce lizać. Czytałam
na stronie TCI (tu link) , że w tej kamienicy na piętrze działała wytworna kawiarnia
„Secesja” należąca do Maurycego Kampfa. Można tam było wpaść na dancing,
obejrzeć występy. To może taka tarnowska „Jama Michalikowa”? Tylko z mniej
znanymi artystami.
kamienica przy Krakowskiej 4
Kierujemy
się w stronę dworca, ale zanim tam dotrzemy – dwie kamienice. Powiedziałabym
czysta secesja, gdyby nie były takie brudne. Ale ornamenty – cudownie
secesyjne: roślinne (nawet nasze poczciwe kasztanowce da się tam wypatrzyć) i
główki kobiece. Jedna z nich z medalionem zawierającym inicjały projektanta i
datę budowy kamienic. Balkony niezakryte reklamami ładne, typowo secesyjne.
dwie kamienice przy Krakowskiej - podobne, a jednak różne
medalion z inicjałami architekta Szczęsnego Zaremby
kobieca główka i ornament z liśćmi i owocami kasztanowca
bogaty ornament roślinny
I wreszcie
tarnowska perła secesji – dworzec kolejowy. Datę jego budowy można sobie
odczytać na zwieńczeniu frontonu (lubię takie zagadki matematyczne z rzymskimi
cyframi, świetna gimnastyka umysłu).
centralna część dworca kolejowego
zbliżenie fragmentu z datą budowy - sami sobie odczytajcie, łatwa jest
Budynek
dworca zaprojektował Edmund Baudisch. To niezwykle imponująca budowla – prawie
jak pałac z głównym gmachem i bocznymi skrzydłami. Liczy sobie 145 metrów
długości i nie jest łatwo zmieścić go w obiektywie.
próba uchwycenia bocznych skrzydeł dworca
główka Hermesa
Wnętrza
zachowały secesyjny wygląd, choć zapewne wiele elementów wystroju nie
przetrwało od początku działalności dworca.
hala dworcowa po remoncie (podobno sprowadzano specjalne płytki podłogowe, aby zachować oryginalny charakter wnętrza)
jedna z kobiecych główek, które spoglądają na podróżnych
Mieliśmy
trochę pecha, bo podczas naszej wizyty na dworcu trwały akurat prace remontowe
na peronie i nie udało nam się obejrzeć secesyjnych wiat na peronach.
zamiast wiat metalowe elementy podtrzymujące daszek nad wejściem
Po
zderzeniu z majestatem dworca już tylko nieśmiało rzuciliśmy okiem na znajdujący się po drugiej stronie placu dawny
Hotel Polski, (obecnie Hotel GAL), który również stanowi przykład architektury
secesyjnej.
secesyjny budynek Hotelu GAL
Nie muszę
chyba dodawać, że oba obiekty świeżo wyremontowane.
Wielki ten
wpis się robi, ale wytrzymajcie jeszcze jeden adres.
Trafiliśmy
tam przypadkiem w drodze powrotnej z cmentarza żydowskiego. Szliśmy ulicą
Legionów, a na niej dwie secesyjne kamienice. Ale jakie! Płakać się chce. Jedna
z kamienic ewidentnie niezamieszkana. Co do drugiej nie mam pewności. Obie w
stanie opłakanym – odpada tynk, sypią się secesyjne sztukaterie, kute balkony
zagrożone przez rdzę.
secesyjne kamienice przy ulicy Legionów
To właśnie jest
inne oblicze mojej trudnej miłości do secesji – ona odchodzi, jeśli się o nią
nie dba, wolno się obsypuje, rozpada w pył.
czas robi swoje ...
I tu kończę
mój wpis z nadzieją na kolejne spotkania z secesją – w Tarnowie, a może innym mieście.
Poza tym już
pora opuścić Tarnów. Dużo tam widziałam, dużo przegapiłam, ale wrażenia z miasta
niezapomniane.
Czas wybrać
się w okolice miasta. A tam…
Zdjęcia – Edek i ja
Zazdroszczę miastom zabytków... u nas płycizna - chyba przeniosę się w okolice Krakowa ?
OdpowiedzUsuńEdek zmienił swoje stare powiedzonko "Gdybyśmy mieli choć jedną cieszyńska kamieniczkę!" na "Gdybyśmy mieli choć jedną tarnowską kamieniczkę!". To chyba o czymś świadczy...
UsuńPrzy Krakowskiej są jeszcze sklepy (masarnia i kawkarnio/ciastkarnia) we wnętrzach których pieczołowicie zrekonstruowano secesyjne malowidła. W ogóle secesji u nas mnóstwo i cała np. góra Lwowskiej to także secesja tyle że w wydaniu żydowskim bo to była ich dzielnica.
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam. Szkoda, zwłaszcza tych malowideł.
OdpowiedzUsuńŻe w Tarnowie mnóstwo secesji, to już wiem, dlatego też cieszę się, że chociaż tyle wypatrzyłam.