piątek, 7 lipca 2017

Na spotkanie z secesją

Obiło mi się o uszy, że podobno w Tarnowie można spotkać się z moją ulubioną secesją. Serce mi radośnie zabiło. Nie kolekcjonowałam adresów – postanowiłam zdać się na los – taka randka w ciemno.
Na pierwszy ogień poszła ulica Brodzińskiego. A tu jedna obok drugiej aż trzy piękności secesyjne. Każda trochę inna, ale wszystkie urodziwe.
W tej pod dziewiątką mieści się szkoła imienia znanego nam wynalazcy Szczepanika. Budynek projektu Schwanefelda zbudowany w stylu geometrycznej secesji wiedeńskiej. Pięknie się tam ta geometria prezentuje. 

secesyjna kamienica, w której mieści się Zespół Szkół Ogólnokształcących i Technicznych im. Jana Szczepanika


 detale
 
Dwie pozostałe nie są może aż tak wytworne, ale mają dużo wdzięku. Pierwsza urzeka delikatnymi zdobieniami, druga ma ciekawe kute kraty w fantazyjnych kształtach i bogate kwiatowe sztukaterie.



kamienica pod trójką i jej ozdoby




kamienica pod piątką - detale mocno podniszczone

Tak się tymi trzema kamienicami zachwyciłam, że nie pomyślałam, że ta ulica może mieć ciąg dalszy (a ma) i nie dotarłam do jeszcze jednej perły secesyjnej. Nic to, będzie na inny raz.
Na tym się jednak moje spotkania z secesją nie skończyły. Oczy naokoło głowy i wypatruję.
To może coś na Wałowej? Czemu nie?
W kamienicy pod numerem 39 tyle stylów się namieszało, że i secesyjny element można wyłowić. Balkony ani chybi secesyjne, chociaż nie metalowe, jak w poprzednich kamienicach. No, a brama – secesyjna jak nic, takie tam metalowe wygibasy, że to tylko secesja być może.

kamienica przy Wałowej - balkony dobrze widoczne, a brama niestety w cieniu
 
Pod numerem 29 ładna secesyjna kamienica z ciekawie zaokrąglonymi narożnikami i przyjemnymi geometrycznymi ornamentami. To o jej ścianę opiera się wyrzeźbiony Brandstaetter. Jeszcze jedną kamienicę – dom Szancerów, pokazywałam w innym wpisie.

secesyjna kamienica z wykuszem 
 
Przy okazji dreptania śladami Szczepanika natrafiłam na secesję – to oczywiście dom doktora Dzikowskiego przy ulicy Sowińskiego. Już był pokazywany, więc nie będę się powtarzać.
Jakoś tak nie wiem, kiedy zauważyłam niebrzydką kamienice w stylu geometrycznym przy ulicy Piłsudskiego. Jej budowę ukończono w roku 1906. Wszystko tu jest harmonijne – geometryczne wzory, zaokrąglone balkony, proste ozdoby okien. No, bardzo mi się ten budynek podoba.

ta kamienica to moja miss elegancja

Przechodziliśmy też ulicą Kopernika, a tam lekko obdrapana kamienica, ale jak na moje oko – secesyjna. No i te nieco frywolne „firaneczki” pod oknami. Mam wrażenie, że nigdzie jeszcze takich ozdób nie spotkałam.


ozdobne sztukaterie na domu wybudowanym w roku 1906 według projektu Augustyna Tarkowskiego
 
Tak sobie spacerujemy, spacerujemy, a tu jak się nie wychyli nagle zza rogu ciekawy budynek – kształtny nad wyraz, okna elegancko geometrycznie ozdobione, a wykusz z fantazyjnymi balkonami – cukiereczek! Oczywiście secesyjny. To dawny budynek hotelu Bristol i jego fasada od strony ulicy Nowy Świat.


wprawdzie nad balkonami widać typowa kobiecą główkę, ale pod oknami rzadszy motyw 
 
I tak zupełnie nieoczekiwanie znaleźliśmy się na ulicy Krakowskiej. No, tu to na pewno żadnej secesji nie spotkamy, pomyślałam. I nie miałam racji.
Bo tu pod czwórką taka sobie niby niepozorna kamienica, a historia w niej – palce lizać. Czytałam na stronie TCI (tu link) , że w tej kamienicy na piętrze działała wytworna kawiarnia „Secesja” należąca do Maurycego Kampfa. Można tam było wpaść na dancing, obejrzeć występy. To może taka tarnowska „Jama Michalikowa”? Tylko z mniej znanymi artystami.

kamienica przy Krakowskiej 4
 
Kierujemy się w stronę dworca, ale zanim tam dotrzemy – dwie kamienice. Powiedziałabym czysta secesja, gdyby nie były takie brudne. Ale ornamenty – cudownie secesyjne: roślinne (nawet nasze poczciwe kasztanowce da się tam wypatrzyć) i główki kobiece. Jedna z nich z medalionem zawierającym inicjały projektanta i datę budowy kamienic. Balkony niezakryte reklamami ładne, typowo secesyjne.

dwie kamienice przy Krakowskiej - podobne, a jednak różne

medalion z inicjałami architekta Szczęsnego Zaremby

 kobieca główka i ornament z liśćmi i owocami kasztanowca

bogaty ornament roślinny
 
I wreszcie tarnowska perła secesji – dworzec kolejowy. Datę jego budowy można sobie odczytać na zwieńczeniu frontonu (lubię takie zagadki matematyczne z rzymskimi cyframi, świetna gimnastyka umysłu).

centralna część dworca kolejowego

zbliżenie fragmentu z datą budowy - sami sobie odczytajcie, łatwa jest 
 
Budynek dworca zaprojektował Edmund Baudisch. To niezwykle imponująca budowla – prawie jak pałac z głównym gmachem i bocznymi skrzydłami. Liczy sobie 145 metrów długości i nie jest łatwo zmieścić go w obiektywie. 

 próba uchwycenia bocznych skrzydeł dworca

główka Hermesa

Wnętrza zachowały secesyjny wygląd, choć zapewne wiele elementów wystroju nie przetrwało od początku działalności dworca.

 hala dworcowa po remoncie (podobno sprowadzano specjalne płytki podłogowe, aby zachować oryginalny charakter wnętrza)

jedna z kobiecych główek, które spoglądają na podróżnych
 
Mieliśmy trochę pecha, bo podczas naszej wizyty na dworcu trwały akurat prace remontowe na peronie i nie udało nam się obejrzeć secesyjnych wiat na peronach.

zamiast wiat metalowe elementy podtrzymujące daszek nad wejściem 
 
Po zderzeniu z majestatem dworca już tylko nieśmiało rzuciliśmy okiem na znajdujący się po drugiej stronie placu dawny Hotel Polski, (obecnie Hotel GAL), który również stanowi przykład architektury secesyjnej.

secesyjny budynek Hotelu GAL

Nie muszę chyba dodawać, że oba obiekty świeżo wyremontowane.   
Wielki ten wpis się robi, ale wytrzymajcie jeszcze jeden adres.
Trafiliśmy tam przypadkiem w drodze powrotnej z cmentarza żydowskiego. Szliśmy ulicą Legionów, a na niej dwie secesyjne kamienice. Ale jakie! Płakać się chce. Jedna z kamienic ewidentnie niezamieszkana. Co do drugiej nie mam pewności. Obie w stanie opłakanym – odpada tynk, sypią się secesyjne sztukaterie, kute balkony zagrożone przez rdzę. 


secesyjne kamienice przy ulicy Legionów
 
To właśnie jest inne oblicze mojej trudnej miłości do secesji – ona odchodzi, jeśli się o nią nie dba, wolno się obsypuje, rozpada w pył. 





 czas robi swoje ...

I tu kończę mój wpis z nadzieją na kolejne spotkania z secesją – w Tarnowie, a może innym mieście.
Poza tym już pora opuścić Tarnów. Dużo tam widziałam, dużo przegapiłam, ale wrażenia z miasta niezapomniane.
Czas wybrać się w okolice miasta. A tam…

Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. Zazdroszczę miastom zabytków... u nas płycizna - chyba przeniosę się w okolice Krakowa ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edek zmienił swoje stare powiedzonko "Gdybyśmy mieli choć jedną cieszyńska kamieniczkę!" na "Gdybyśmy mieli choć jedną tarnowską kamieniczkę!". To chyba o czymś świadczy...

      Usuń
  2. Przy Krakowskiej są jeszcze sklepy (masarnia i kawkarnio/ciastkarnia) we wnętrzach których pieczołowicie zrekonstruowano secesyjne malowidła. W ogóle secesji u nas mnóstwo i cała np. góra Lwowskiej to także secesja tyle że w wydaniu żydowskim bo to była ich dzielnica.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zauważyłam. Szkoda, zwłaszcza tych malowideł.
    Że w Tarnowie mnóstwo secesji, to już wiem, dlatego też cieszę się, że chociaż tyle wypatrzyłam.

    OdpowiedzUsuń