poniedziałek, 3 lipca 2017

Nie tylko Bima

Zwykle turysta odwiedzający Tarnów dociera na Skwer Starej Synagogi, gdzie ogląda jej jedyną pozostałość, czyli Bimę – miejsce do odprawiania obrzędów religijnych i czytania Tory. I tu stwierdza, że to wszystkie ślady pozostałe po zamieszkujących miasto przez wieki Żydach. A tak nie jest - trzeba ruszyć dalej.

Bima - pozostałość Starej Synagogi w Tarnowie

Tarnowska synagoga miała za sobą długą i burzliwą historię – z pożarami, przebudowami. Po ostatnim pożarze w 17. wieku została odbudowana i trwała na miejscu, rozbudowywana i remontowana, aż do czasu okupacji hitlerowskiej, kiedy to Niemcy spalili ją w listopadzie 1939 roku, a następnie rozebrali resztki budynku. Nie wiem, jakim cudem ocalała Bima, która trwa jako stała ruina i jest jednym z bardziej znanych punktów Tarnowa.

 pozostałość stropu Starej Synagogi

Skwer Starej Synagogi z widokiem na Plac Rybny, a przy nim budynek z tablicą upamiętniającą Żydów zamordowanych przez okupantów niemieckich (zdjęcie poniżej)

 
Skoro piszę o Starej Synagodze, to znaczy, że powinnam się zastanowić, czy i gdzie znajdę Nową. Otóż i jej nie znajdę, bo i ją Niemcy spalili. A pozostałości murów wysadzili w powietrze. Spod gruzów wydobyto jedną ocalałą kolumnę, która obecnie jest pomnikiem zagłady Żydów na tarnowskim cmentarzu żydowskim. Ustawiono ją na miejscu mogiły Żydów, ofiar masowych egzekucji od czerwca 1942 roku do września 1943 dokonywanych w tym miejscu przez Niemców. 

kolumna Synagogi Nowej (Jubileuszowej) jako część pomnika projektu Dawida Bekera
 
Szukamy innych śladów życia społeczności żydowskiej w Tarnowie. Chodzimy po ulicach, gdzie niegdyś żyli i pracowali. To ulice Żydowska, Wekslarska, Waryńskiego i inne.
Jedną z ulic starego żydowskiego Tarnowa jest ulica Goldhammera. Nazwano ją imieniem prawnika, wiceburmistrza Tarnowa w latach 1906 – 11, Eliasza Goldhammera. Najciekawsze budynki na niej mieliśmy akurat „pod słońce”, stąd tylko takie fragmenciki udało się sfotografować. 

wykusz jednej z kamienic

brama kamienicy nr 7 


 reklama z dawnych czasów
 
Zwróciliśmy uwagę na budynek dawnego hotelu przy ulicy Wałowej. Jego właściciele Ester i Majer Weissowie zostali zastrzeleni przez Niemców w roku 1942. Upamiętnia ich tablica na ścianie budynku. Teraz to również hotel, choć spotkany przy nim tarnowianin z łezką w oku wspominał, jak to tu niegdyś świetna restauracja była...

hotel City

tablica pamiątkowa

detal 

Udało nam się również dotrzeć do budynku młyna parowego, wybudowanego w połowie 19. wieku przez Henryka Szancera. Był to pierwszy w Galicji parowy młyn grysikowy – bardzo nowoczesny i wydajny. Niestety, wszystko wskazuje na to, że jakiś czas temu uległ pożarowi i została z niego już tylko ruina.


ruiny młyna Szancera

jedyny ciekawy detal, jaki udało mi się wypatrzyć przez krzaki 

w głębi zdjęcia secesyjna kamienica z ćwierćbasztą - dom, który należał do rodziny Szancerów

Przeszliśmy też w kierunku dawnej żydowskiej łaźni. To bardzo efektowny budynek nawiązujący do stylu mauretańskiego. Teraz szpecą go niewątpliwie liczne szyldy i reklamy, ale można go sobie wyobrazić w czasach świetności, czyli na początku ubiegłego wieku, kiedy powstał. 


Stara Łaźnia 


detale

I to miejsce ma tragiczną historię. Tutaj 13 czerwca 1940 roku Niemcy zamknęli 753 więźniów tarnowskiego więzienia, którzy następnego dnia zostali wywiezieni pociągiem do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Do obozu dotarło ich 728, byli oni pierwszymi więźniami KL Auschwitz z numerami od 31 do 758. Obóz przeżyło około 200 z nich.
Tych ludzi przypomina plac przed łaźnią, który nosi nazwę Plac Więźniów KL Auschwitz. Znajduje się tu pomnik ich pamięci. Skromniejszy, ale bardziej wymowny niż ten, przed tarnowskim cmentarzem, jak sądzę. 


pomnik Pierwszego Transportu (projektu tarnowskiego architekta Otto Schiera)
 
Zostało jeszcze jedno miejsce, które warto pokazać – to cmentarz żydowski. Jest to jeden z najstarszych i największych cmentarzy na terenie Polski południowej. Został założony w 16. wieku, a najstarsze zachowane nagrobki pochodzą z wieku 17.
Na teren cmentarza można wejść, jeśli otrzyma się klucz do bramy zdeponowany w Tarnowskim Centrum Informacji. Można tu chodzić i chodzić – zachowane macewy są bardzo różnorodne, bogato zdobione. Pełno tu nie zawsze dla nas zrozumiałych symboli, oryginalnych ornamentów. Macewy mają inskrypcje nie tylko hebrajskie, lecz też polskie i niemieckie.







na cmentarzu żydowskim

Tyle śladów żydowskiej społeczności udało nam się zobaczyć w Tarnowie. Jest ich zapewne wiele więcej. Trzeba więc wrócić jeszcze raz na tarnowskie uliczki, spojrzeć na nie inaczej, poszukać kolejnych tropów.

Zdjęcia – Edek i ja

4 komentarze:

  1. A jak piszę że w Skarżysku nie ma co fotografować ,to spotykam się z krytyką,a taki Tarnów który kilka razy omijaliśmy bokiem ma furę i to jak pokazaną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cały czas powtarzam - Tarnów ma swoje lata. To i zabytków się uzbierało. Może i u nas za 500 lat będzie więcej zabytkowych obiektów. Kto wie?
      PS. Trzymaj się mocno - niedługo nadejdzie Dukla. Mieścina, niby. A zabytków - kolejna fura.

      Usuń
  2. Młyn istotnie spalił się (zostrał podpalony, rzekomo przez koczujących tam bezdomnych, ale każdy w Tarnowie, poza przedstawicielami prawa, wie że to było celowe podpalenie, bo nie było pomysłu co z zabytkiem zrobić, a jak był pomysł, to konserwator miał inny...)
    Muszę wrzucić kilka fotek sprzed pożaru.

    Inne ślady żydowskie...
    Ba...
    Cała góra Lwowskiej, te wąskie bramy kryły jesziwy i klitki żydowskich rzemieślników.
    "Stary szpital" to także żydowskie dziedzictwo, oraz ładnie odrestaurowany "plastyk". Sporo śladów zostało, ale trzeba wiedzieć gdzie szukać.

    Za to na dzień dzisiejszy w tarnowskiej rzeźni, mamy uboj rytualny, więc można u nas na ulicach spotkać kilku Chasydów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc Tarnów na szczęście jeszcze ma dla mnie kolejne miejsca do zwiedzania. I dobrze.
      Chasydów spotkałam raz w życiu na lotnisku. Duże wrażenie. Ale taki ubój rytualny to zupełnie nie dla mnie.

      Usuń