Nie
zawsze się znajdzie to, czego się szukało. A czasem znalezisko zaskakujące
bywa.
Szukaliśmy
młynów w Młynach i stawów gdzie się dało.
Na
początku Młyn nie znaleźliśmy tam, gdzie się spodziewaliśmy. Bus zatrzymuje
się w tej części wsi, która nas nie interesuje. Przyszło przejść spory kawał
szosą, ale Młyny mamy (dla porządku wyjaśniam, że chodzi o wieś Młyny na
południe od Chmielnika). I od razu pierwszy młyn jest! W stanie umiarkowanej
ruiny, że się tak wyrażę. A obok niewielkie, ale przyjemne dla oka stawy. Udało
się uzyskać pozwolenie obejrzenia młyna, ale broń Boże wejść do środka!
pierwszy młyn w Młynach
detale
pobliski staw rybny
Potem
przenosimy się do wsi. I nadal tropimy stawy i młyny. Tych pierwszych jest
kilka.
stawy w Młynach
Gorzej
z młynami. Janek ma pewność, że za tym zakrętem to młyn bankowo będzie. I jest!
Ale zakaz wstępu na teren prywatny. W tej sytuacji zdjęcie zza stawu.
kolejny staw
i stary młyn nad nim
Oglądamy
i inne budynki z ciekawego kamienia, ale to nie młyny. Wypytywani
o młyny mieszkańcy wsi podają różne wersje. Coś może gdzieś jest, ale nie
wiadomo gdzie, a wskazywanie ręką, że tam, to raczej nigdzie.
nie tylko dom, ale i ogrodzenie z kamienia
Postanawiamy
dać za wygraną i kierujemy się na Śladków Duży. Przy drodze już prawie jesienne pola.
pola przy drodze z Młyn do Śladkowa
w polu wre praca
W
Śladkowie niespecjalnie musimy szukać – barokowo-klasycystyczny pałac jest
widoczny z daleka. Ale już wejście do niego nie jest łatwe. Uzyskujemy zgodę na
spacer i zdjęcia. Nie wiem, czy mogę je pokazać na blogu, ale skoro właściciel
nie zadzwonił z wyraźnym zakazem, to chyba i nie zabronił…
pałac w Śladkowie Dużym - elewacja południowo-wschodnia
Pałac
powstał z rozbudowy pierwotnego lamusa z roku 1681. Autorem rozbudowy i
projektantem parku krajobrazowego wokół pałacu był prawdopodobnie Ferdynand
Nax, znany architekt osiemnastowieczny.
dwa spojrzenia na ryzalit
herby wieńczące ryzalit - Suchekomnaty i Sulima
W
parku otaczającym pałac zachowały się dawne zabudowania gospodarcze i przyjemne
stawy. Można nad nimi spędzić kilka chwil na ławeczce.
w parku
nad stawem
w parku
nad stawem
Z
pałacu wychodzimy na wiejskie uliczki. Trochę się one plączą, trudno wybrać tę
zaznaczoną na mapie jako początek drogi polnej do Śladkowa Małego. I tu na
pomoc przychodzi mieszkaniec jednego domu, który tak skomplikowanie opisuje
różne warianty drogi do tego Śladkowa, że nic, tylko siąść i płakać. A na
koniec, jak się nie pochwali, że on to już dawno nie chodził tą ścieżką, co to
prowadzi do Sralowej Jamy, a tam teraz to nawet tablicę postawili. Kto by nie
chciał zobaczyć takiej jamy? Zwłaszcza, że na mapie figuruje jaskinia krasowa.
Lecimy
w te pędy poszukać tabliczki, bo ścieżka do niej tuż za domem rozmownego
mężczyzny.
I,
wyobraźcie sobie, że wszystko jest – i tablica, i jaskinia, i wychodnie skalne.
Z tego wszystkiego tablica największa jest. Bo wychodnie niedużutkie, ale za to
jest ich kilka na terenie sporego pagórka. I wejście do jaskini da się
zauważyć. Mam wrażenie jak bym wchodziła do piwniczki, ale korytarz jest dosyć
długi i pod koniec rozszerza się w coś w rodzaju pieczary. Ale to wszystko
ciasne i boję się, że utknę tam na amen, a nikt przecież nie rozwali pomnika
przyrody, żeby mnie wydłubać, więc zawracam.
pagórek skrywający jaskinię
jej wnętrze
pagórek skrywający jaskinię
jej wnętrze
Po
śniadanku w okolicy jaskini ruszamy bez jakiejkolwiek ścieżki na wschód,
równolegle do rzeczki o nazwie Sanica. I tu dodam, że jaskinia jest na mapie zaznaczona na południe od rzeki, a w rzeczywistości jest na północ od niej.
"ścieżka" obok Sanicy
Najpierw przedzieramy się przez chaszcze nad sporym stawem, a potem wychodzimy na solidną leśną drogę, która ma odejścia na groble kolejnych stawów. Ludzie, ile tych stawów tu jest! Już mi się nawet nie chce zaglądać do kolejnych, a to nawet nie połowa stawów w Śladkowie Małym. Mapa obiecuje prawdziwe wodne eldorado po drugiej stronie głównej szosy.
dwa stawy w charakterze pars pro toto
"ścieżka" obok Sanicy
Najpierw przedzieramy się przez chaszcze nad sporym stawem, a potem wychodzimy na solidną leśną drogę, która ma odejścia na groble kolejnych stawów. Ludzie, ile tych stawów tu jest! Już mi się nawet nie chce zaglądać do kolejnych, a to nawet nie połowa stawów w Śladkowie Małym. Mapa obiecuje prawdziwe wodne eldorado po drugiej stronie głównej szosy.
dwa stawy w charakterze pars pro toto
I
tu się nagle Ed ulitował nad nami i zarządził wejście w pola. Jakież to miłe
urozmaicenie dla oka i ucha, takie gołe pola, po których można sobie po prostu
iść i żadna woda nie pluszcze. Nie będziemy przekraczać owej wspominanej szosy,
pomaszerujemy polami na północ w stronę Chmielnika. Trzeba tylko poszukać
porządnej drogi. Myślicie, że nie znaleźliśmy?
skromny krzyż wśród pól jako ważny punkt orientacyjny
skromny krzyż wśród pól jako ważny punkt orientacyjny
Droga
jest. Najpierw polna, potem leśna, a potem znów polna. I doprowadza do szosy na
skraju Chmielnika.
Mamy
niedaleko do kościoła Świętej Trójcy. To nieduży kościółek powstały w okresie
baroku przez rozbudowanie prezbiterium starego zrujnowanego kościoła Wszystkich
Świętych. Możemy obejrzeć go jedynie zza zamkniętej bramy, podobno jest rzadko
otwierany.
kościół pod wezwaniem św. Trójcy w Chmielniku
jeden z dziewiętnastowiecznych nagrobków na kościelnym cmentarzu
kościół pod wezwaniem św. Trójcy w Chmielniku
jeden z dziewiętnastowiecznych nagrobków na kościelnym cmentarzu
Przed
kościołem znajduje się siedemnastowieczna figura Maryi z Dzieciątkiem
umieszczona na oryginalnej kolumnie oplecionej winną latoroślą.
figura Matki Boskiej (zadanie dla spostrzegawczych - na kapitelu kolumny, po lewej stronie można zauważyć figurkę Chrystusa Frasobliwego, bez możliwości wejścia na teren cmentarza nie mogliśmy lepiej Go pokazać)
kolumna
figura Matki Boskiej (zadanie dla spostrzegawczych - na kapitelu kolumny, po lewej stronie można zauważyć figurkę Chrystusa Frasobliwego, bez możliwości wejścia na teren cmentarza nie mogliśmy lepiej Go pokazać)
kolumna
Teraz
mam nadzieję na mały spacerek po Chmielniku, w którym już dawno nie byliśmy.
Niestety, nic z tego. Pędzimy ruchliwą szosą do „najbliższego” przystanku dosyć
daleko za Chmielnik, prawie pod Celiny. Cóż, znaleźliśmy sposób na oryginalne
zakończenie niebanalnej wycieczki.
A licznik wskazał 16,8 kilometra.
A licznik wskazał 16,8 kilometra.
Zdjęcia – Edek, Janek
i ja
Pałac osnuty tajemnicą... może doczeka się renowacji.
OdpowiedzUsuńLinia 220kV też fajna.
Zdjęcie linii robione z myślą o Tobie.
UsuńPałac czeka.
Dużo fajności!
OdpowiedzUsuńSam nie wiem na czym się skoncentrować! Alele zauwąż ze ten palac od lat się nie zmiemia... Moze to faktycznie zaczarowane miejsce?!
Dla pałacu, jak pisze poeta, "czas się zatrzymał i odwrócił lica".
Usuń