„Nie
wszystek umrę” pisał z wiarą w trwałość
swego dzieła Horacy.
Nam
udało się przekonać o trwałości niektórych dzieł rodu Lanckorońskich, którego
ostatnia przedstawicielka, profesor Karolina Lanckorońska, zmarła w roku 2002.
Wielowiekowa
historia tego rodu jest związana i z naszym regionem. Przodkowie Lanckorońskich
otrzymali od króla Kazimierza Wielkiego urząd wójtowski w Wodzisławiu. Miasto
(obecnie wieś) było lokowane na prawie magdeburskim w czasach Łokietka.
herb Lanckorońskich - Zadora nad jednym z portali kościoła p.w. świętego Marcina w Wodzisławiu
W
16. wieku Lanckorońscy przeszkli na kalwinizm i sam Wodzisław stał się jednym z
centrów kalwinizmu na ziemiach polskich. Tamtejszy drewniany kościół
przeznaczono na zbór.
Dopiero
w roku 1613 Samuel Lanckoroński nawrócił się na katolicyzm i ufundował nowy
kościół w Wodzisławiu. To obecny kościół pod wezwaniem św. Marcina.
Nie
uda się już zobaczyć jego pierwotnego stanu, bo zmienił się na skutek kilku pożarów. Niemniej jednak jest
godny obejrzenia.
kościół w Wodzisławiu
dzwonnica
wnętrze świątyni
Zacznijmy
od ołtarzy. W ołtarzu głównym zainteresował nas rzeźbiony krucyfiks z
otaczającymi go figurami.
ołtarz główny
Po
lewej stronie ołtarza głównego zobaczyć można zakupiony w Wiedniu przez
Kazimierza Lanckorońskiego obraz przedstawiający patrona świątyni – świętego
Marcina.
święty Marcin
Zaglądamy
do kaplicy Matki Boskiej Różańcowej z piękną osiemnastowieczną rzeźbą. Na
jednej ze ścian tej kaplicy umieszczono siedemnastowieczny obraz maryjny.
figura MB Różańcowej
obraz "Królowa Aniołów"
Druga
kaplica poświęcona jest niezwykłemu świętemu – to grobowa kaplica
Lanckorońskich z ołtarzem i relikwiami świętego Peregryna. Owe relikwie
sprowadzili z Rzymu Lanckorońscy. Bardzo uważnie się rozglądałam, ale nie zauważyłam relikwiarza w kształcie trumienki. Wydaje mi się, że jest on zasłonięty figurą Chrystusa ustawioną na ołtarzu.
oltarz w kaplicy świętego Peregryna
W
podziemiach kościoła znajdują się trumny z prochami członków rodu, a w nawie
głównej podziwiamy dwa wspaniałe marmurowe nagrobki – Macieja Lanckorońskiego i
jego syna Antoniego.
nagrobek Macieja hrabiego Lanckorońskiego ostatniego wojewody bracławskiego
nagrobek Antoniego hrabiego Lanckorońskiego
Jest
jeszcze jeden szczególny dowód na trwałość pamięci o rodzie Lanckorońskich w
gminie Wodzisław.
Otóż
w Lesie Sieleckim, który rozciąga się na północny zachód od Wodzisławia, utworzono
ścieżkę dydaktyczno-historyczną im. profesor Karoliny Lanckorońskiej.
na ścieżce edukacyjnej
Kończy
się ona przy wiekowej jodle nazwanej imieniem pani profesor. Drzewo jest
imponujące. Niestety, duża jego część została złamana podczas jakiejś wichury i
leży w pobliżu.
pień pomnikowej jodły "Karolina"
zdjęcie z tablicy informującej o życiu i zasługach pani profesor
W
lesie można znaleźć również inne pomnikowe drzewa nazwane imionami wybitnych
przedstawicieli rodu Lanckorońskich, na przykład buk "Samuel", czy wiąz "Maciej".
Do nich jednak nie dotarliśmy, bo plan wycieczki był zbyt bogaty i przyszło z
czegoś zrezygnować. Ale nie odmówiliśmy sobie podziwiana okolic Lasu
Sieleckiego i pobliskich wiosek.
w Lesie Sieleckim
widok na pola wsi Zielonki
Wypada
jeszcze dodać, że w wodzisławskiej szkole znajduje się izba pamięci profesor
Karoliny Lanckorońskiej (w niedzielę raczej zamknięta), a w kaplicy św.
Peregryna umieszczono jej epitafium.
Na
zakończenie wpisu o Wodzisławiu dodam jeszcze kilka zdań o tutejszej synagodze.
Niektórzy twierdzą, że powstała początkowo jako zbór kalwiński, ale
najprawdopodobniej została zbudowana dużo później, bo w wieku siedemnastym. Tak
czy inaczej jest teraz w stanie ruiny, a szkoda, bo to był piękny obiekt.
synagoga w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku
jej stan obecnie
portal
rzut oka do wnętrza
I w tym miejscu kończę pierwszą część relacji
z niezwykle bogatej wycieczki niedzielnej. Ciąg dalszy zapewne niebawem
nastąpi.
Zdjęcia – Edek i ja
*Horacy,
Pieśń III
Nie znam tego miejsca... pola fajne ale inaczej bym przyciął - mniej nieba.
OdpowiedzUsuńAle za to jakie fajne prostokąty. ;)
UsuńNiedługo, jak mi się wydaje, dziesięciolecie bloga, stworzyłaś sobie pomnik i szczerze Twoją pracę podziwiam!
OdpowiedzUsuńNie, do dziesięciolecia sporo brakuje, bo ten blog zaczęłam w roku 2013, a poprzedni wystartował w 2012 i po jakimś czasie padł. W lipcu mogę obchodzić pięciolecie. Jeszcze nie myślałam, czy i jak to uczcić.
UsuńUczcić, uczcić!
UsuńW profilu masz, że na Bloggerze od 2009 roku, stąd mi się jubileusz zrobił.
Rozumiem, ja wtedy założyłam profil, żeby komentować jeden już nieistniejący blog.
UsuńAle jak czcić wirtualny jubileusz? Może zamieszczę zdjęcie tortu. :)
Bardzo bogata tradcja Lanckorońskich. Miejsce warte odwiedzenia.
OdpowiedzUsuńW przypadku synagogi widać postępujący rozpad, ale reszta zdaje się nabierać sił witalnych i rozkwita (no może poza zlamaną sosną...).
Mam podobne odczucia. A na wichurę nic nie poradzisz. Zwłaszcza, gdy jesteś wiekową jodłą.
UsuńBardzo zawsze boleję nad niszczejącymi budynkami. Widok tej synagogi smutny.
OdpowiedzUsuńJutro to dopiero będzie smutno... Niestety. Ostrzegam lojalnie.
Usuń