Wydawało
się, że tym razem kolega Ed, bo to on zaplanował i prowadził wycieczkę, ale na
trasie okazało się, że może jednak nie on. A kto? Osobnik ze zdjęcia.
tabliczka przy drodze
Na
szczęście osobnik jedynie się przechwalał medialnie, a na swoich włościach się
nie pojawił i jednak Ed miał wszelkie przywileje kierownika.
kierownictwo na czele
Prowadził
nas z Parszowa w kierunku Zuzelanki (droga taka, nieraz już była na blogu,
podobnie jak parszowski kościół).
wielokrotnie pokazywany kościół p.w. Zesłania Ducha Św. w Parszowie
niezwykle liczebna grupa na Zuzelance
Droga
leśna, ale ani dzików ani komarów nie napotkaliśmy. Się szło spokojnie aż do
Cygańskiej Kapy, gdzie skałki i owszem, były oglądane, ale tym razem nie
wytrzymywały konkurencji, jaką robiły dojrzałe czarne jagody. Pyszne są w tej
okolicy, to i oprzeć się im trudno.
skałki Cygańskiej Kapy
Potem Ed
poprowadził nas świetną leśną drogą na północ. Ta droga prowadzi do
grupy skałek Białego Kamienia. Kamień już coraz mniej biały, a coraz bardziej
zarośnięty. Nawet jagody na nim rosną. Fajnie tak je zrywać do jedzenia prosto
do ust bez schylania się.
Biały Kamień w ostrym słońcu, ale wreszcie z należną mu tabliczką pomnika przyrody
Po
obejrzeniu skałek wracamy do porzuconej drogi. Zastanawia nas dziwne jej
oznakowanie. Już je jakiś czas temu spotkaliśmy, ale wtedy nie udało nam się zgłębić,
dokąd te znaki prowadzą.
leśna droga
nietypowe znakowanie
Teraz już
wiemy. Oznakowana droga prowadzi na szczyt niewielkiego wzniesienia w lesie. A
tam, na małej polance na rozstaju dróg kapliczka.
kapliczka w roku 2011
Staruszka odmalowana, obok niej tabliczka informacyjna i jeszcze jedna
kapliczka. Ta druga jest dosyć nowa, porządna, kamienna, ogrodzona solidnym
płotkiem.
kapliczka po odnowieniu
nowa kapliczka obok drzewa ze starą
Z tabliczki
informacyjnej dowiadujemy się, że drzewo z kapliczką było w latach ostatniej
wojny punktem informacyjnym partyzantów. W pobliżu ukrywali się w ziemiance Żydzi
z pobliskiego Węglowa, którym mieszkańcy okolicznych wiosek potajemnie
dostarczali żywność.
pełny obraz polany poświęconej historii i modlitwie (z informacji na tablicy wynika, że o taki wystrój zadbał w roku 2014 mieszkaniec Węglowa, pan Marian Stefański)
Za kapliczką
kończy się znakowanie drogi, a i ona też znacznie traci na wartości. Po prostu
im dalej nią idziemy, tym bardziej włazimy w bagno. Trzeba się wycofać i iść
bardziej na wschód, żeby dojść do szlaku niebieskiego prowadzącego do Wąchocka.
Kolega Ed
bez problemu prowadzi nas kolejnymi leśnymi dróżkami w kierunku szlaku. Na tym
odcinku zdecydowanie częściej musimy się
oganiać od komarów.
za powaloną sosną już tylko bagno
W końcu
wychodzimy na polne drogi. Idziemy otoczeni zapachem rzepaku, cieszymy się
słońcem. A potem jeszcze niewielki leśny wąwozik i już Wąchock.
pola wsi Rataje
cienisty wąwóz na szlaku
zza rozwalającego się płotu można zobaczyć ruiny zabudowań fabrycznych obok pałacu
Przeszliśmy
15,3 kilometra.
Zdjęcia – Edek i ja
Fajny spacerek,foty też...
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńBarwnie, malowniczo i ciekawie. Chętnie sam bym tam pomaszerował.
OdpowiedzUsuńI komarów niewiele! To był największy plus tej trasy. ;)
UsuńAle ciekawe tereny! Skałki, aż same zachęcają do odwiedzenia. W najbliższym czasie musimy zorganizować wycieczkę w te strony. Szkoda, że taki ciekawy obiekt jak Pałac Schoenberga z roku na rok jest w coraz gorszym stanie. Mam nadzieję, że nie podzieli losu Pałacu Kołłątajów w Wólce Kłuckiej, który mieliśmy okazję zobaczyć prawie rok temu:
OdpowiedzUsuńhttps://poszukiwaczeprzygodkielce.blogspot.com/2019/02/28.html
Skałki koniecznie musicie odwiedzić. Teraz dodatkową atrakcją są tam czarne jagody, a jesienią zaroi się od borówek.
UsuńOglądałam już waszą relację z Wólki Kłuckiej. Z przykrością widać, że jest gorzej niż kilka lat temu, kiedy my tam byliśmy.