poniedziałek, 24 czerwca 2019

Kto tu rządzi?

Wydawało się, że tym razem kolega Ed, bo to on zaplanował i prowadził wycieczkę, ale na trasie okazało się, że może jednak nie on. A kto? Osobnik ze zdjęcia.

tabliczka przy drodze

Na szczęście osobnik jedynie się przechwalał medialnie, a na swoich włościach się nie pojawił i jednak Ed miał wszelkie przywileje kierownika.  

kierownictwo na czele
 
Prowadził nas z Parszowa w kierunku Zuzelanki (droga taka, nieraz już była na blogu, podobnie jak parszowski kościół).

wielokrotnie pokazywany kościół p.w. Zesłania Ducha Św. w Parszowie 

 niezwykle liczebna grupa na Zuzelance 
 
Droga leśna, ale ani dzików ani komarów nie napotkaliśmy. Się szło spokojnie aż do Cygańskiej Kapy, gdzie skałki i owszem, były oglądane, ale tym razem nie wytrzymywały konkurencji, jaką robiły dojrzałe czarne jagody. Pyszne są w tej okolicy, to i oprzeć się im trudno.


 skałki Cygańskiej Kapy 

Potem Ed poprowadził nas świetną leśną drogą na północ. Ta droga prowadzi do grupy skałek Białego Kamienia. Kamień już coraz mniej biały, a coraz bardziej zarośnięty. Nawet jagody na nim rosną. Fajnie tak je zrywać do jedzenia prosto do ust bez schylania się. 



 Biały Kamień w ostrym słońcu, ale wreszcie z należną mu tabliczką pomnika przyrody 

Po obejrzeniu skałek wracamy do porzuconej drogi. Zastanawia nas dziwne jej oznakowanie. Już je jakiś czas temu spotkaliśmy, ale wtedy nie udało nam się zgłębić, dokąd te znaki prowadzą.

leśna droga 

 nietypowe znakowanie

Teraz już wiemy. Oznakowana droga prowadzi na szczyt niewielkiego wzniesienia w lesie. A tam, na małej polance na rozstaju dróg kapliczka. 

kapliczka w roku 2011
 
Staruszka odmalowana, obok niej tabliczka informacyjna i jeszcze jedna kapliczka. Ta druga jest dosyć nowa, porządna, kamienna, ogrodzona solidnym płotkiem.

kapliczka po odnowieniu

nowa kapliczka obok drzewa ze starą 
 
Z tabliczki informacyjnej dowiadujemy się, że drzewo z kapliczką było w latach ostatniej wojny punktem informacyjnym partyzantów. W pobliżu ukrywali się w ziemiance Żydzi z pobliskiego Węglowa, którym mieszkańcy okolicznych wiosek potajemnie dostarczali żywność.

pełny obraz polany poświęconej historii i modlitwie (z informacji na tablicy wynika, że o taki wystrój zadbał w roku 2014 mieszkaniec Węglowa, pan Marian Stefański)
 
Za kapliczką kończy się znakowanie drogi, a i ona też znacznie traci na wartości. Po prostu im dalej nią idziemy, tym bardziej włazimy w bagno. Trzeba się wycofać i iść bardziej na wschód, żeby dojść do szlaku niebieskiego prowadzącego do Wąchocka.
Kolega Ed bez problemu prowadzi nas kolejnymi leśnymi dróżkami w kierunku szlaku. Na tym odcinku  zdecydowanie częściej musimy się oganiać od komarów. 

za powaloną sosną już tylko bagno  

W końcu wychodzimy na polne drogi. Idziemy otoczeni zapachem rzepaku, cieszymy się słońcem. A potem jeszcze niewielki leśny wąwozik i już Wąchock. 

pola wsi Rataje 

cienisty wąwóz na szlaku
 
Przez miasto przemykamy szybko rzucając okiem na kilka dobrze znanych miejsc i zaraz wracamy pociągiem do domu.

Dwa lata temu pisałam, że podobno ruiny pałacu Schoenberga mają być udostępnione do zwiedzania. Nadal nie są. 

zza rozwalającego się płotu można zobaczyć ruiny zabudowań fabrycznych obok pałacu 

Przeszliśmy 15,3 kilometra.



Zdjęcia – Edek i ja

6 komentarzy:

  1. Fajny spacerek,foty też...

    OdpowiedzUsuń
  2. Barwnie, malowniczo i ciekawie. Chętnie sam bym tam pomaszerował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I komarów niewiele! To był największy plus tej trasy. ;)

      Usuń
  3. Ale ciekawe tereny! Skałki, aż same zachęcają do odwiedzenia. W najbliższym czasie musimy zorganizować wycieczkę w te strony. Szkoda, że taki ciekawy obiekt jak Pałac Schoenberga z roku na rok jest w coraz gorszym stanie. Mam nadzieję, że nie podzieli losu Pałacu Kołłątajów w Wólce Kłuckiej, który mieliśmy okazję zobaczyć prawie rok temu:
    https://poszukiwaczeprzygodkielce.blogspot.com/2019/02/28.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skałki koniecznie musicie odwiedzić. Teraz dodatkową atrakcją są tam czarne jagody, a jesienią zaroi się od borówek.
      Oglądałam już waszą relację z Wólki Kłuckiej. Z przykrością widać, że jest gorzej niż kilka lat temu, kiedy my tam byliśmy.

      Usuń