Jak się
okazuje „płyniemy” Renem pod prąd, bo z Szafuzy przenosimy się na jezioro,
przez które ta rzeka przepływa. A tu, na przedmieściach Konstancji, wysiadamy z
autobusu i spacerowym krokiem kierujemy się do kasy, aby nabyć bilety i spędzić
na wyspie spokojne przedpołudnie.
Wyspa nie
jest duża – jej obwód wynosi około 3 kilometrów, a zameldowanych jest na miej
123 mieszkańców. Za to turystów przybywają tu corocznie miliony. Nawet w zwykły
powszedni dzień ze słabą pogodą dużo ich się tu kręci.
Jezioro Bodeńskie i linia brzegowa wyspy
widok z wyspy na jezioro
Przy
wejściu na wyspę spotykamy piękną manierystyczną rzeźbę – to Ukrzyżowanie. Nosi
ona nazwę „szwedzki krzyż”. Skąd ta nazwa?
I tu trzeba
przywołać legendę mówiąca o tym, jak to wojska szwedzkie po okupacji wyspy wycofywały się z bogatymi
łupami w roku 1649 i zabrały ze sobą ów krzyż, który stał przy kościele na
wyspie. Po jej opuszczeniu zrobił się tak ciężki, że 12 koni nie mogło uciągnąć
wozu z nim. Przyszło go zostawić, a okoliczni chłopi bez problemu
dotransportowali go na wyspę. I tu teraz stoi.
szwedzki krzyż
O jakim
kościele wspomina legenda? To kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny.
Jego obecna wersja to barokowy jednonawowy kościół zbudowany w latach 1732 – 39 przez włoskiego architekta Giovanniego
Gaspare Bagnato na zamówienie ówczesnych właścicieli wyspy – zakonu krzyżackiego. Tak, dobrze przeczytaliście – od roku 1271 aż do sekularyzacji przeprowadzonej
przez Napoleona na początku 19. wieku na wyspie znajdowała się komturia zakonu.
Stąd też na ścianach kościoła zauważycie oprócz efektownych barokowych zdobień krzyż teutoński.
wieża kościoła z owym krzyżem
wnętrze kościoła jest niewielkie, ale bogato zdobione wydaje się ogromne
patronka kościoła
tablice epitafijne
barokowy chór z późniejszymi organami
Na wyspie
znajdował się zamek obronny, który jednak z czasem podupadł. Do czasów obecnych
zachowała się jego wieża, nazywana wieżą ogrodnika, obecnie jest tam kiosk z
pamiątkami i salka wystawowa, ale pamiątki zniechęciły nas do wejścia na wieżę.
wieża ogrodnika
Jest też
jeszcze jedna urocza wieżyczka nazywana wieżą szwedzką, ale niesłusznie, bo to
krzyżacka wieża zbudowana w roku 1558, prawdopodobnie dawna wieża obserwacyjna.
nad winnicą i parkowymi alejkami góruje szwedzka wieża
Skoro zamek
podupadał, komtur zlecił Giovanniemu Bagnato budowę nowej siedziby. To sporych rozmiarów
barokowy obiekt z wielką salą audiencyjną w głównej części. Niestety, dostępną
jedynie w czasie ważnych uroczystości czy koncertów. W czasie naszego pobytu
północne skrzydło zamku było w remoncie, a cały plac przed nim zastawiały
płócienne namioty przygotowywane na festyn.
zamek w remoncie (powiewająca nad nim flaga to znak pobytu w zamku jego obecnych właścicieli)
herb zakonny na zwieńczeniu fasady od strony jeziora
zamek w remoncie (powiewająca nad nim flaga to znak pobytu w zamku jego obecnych właścicieli)
herb zakonny na zwieńczeniu fasady od strony jeziora
Od początku 19 wieku wyspa przechodziła w ręce kolejnych właścicieli z ważnych rodów.
Jednemu z nich Mainau wiele zawdzięcza. To książę Fryderyk I Badeński, który
uczynił wyspę swoją letnią rezydencją. I to dzięki jego przemyślanym decyzjom i
pracy ogrodnika – Ludwika Eberlinga – wyspa stała się tym, co dziś możemy
podziwiać. Eberling mieszkał i zmarł w
wieży, u niego należało się zameldować, jeśli chciało się zwiedzić ogrody.
jedna z alejek wytyczonych przez Eberlinga
jedna z alejek wytyczonych przez Eberlinga
To on
sprowadził na wyspę wiele wspaniałych drzew, które rosną po dziś dzień
stanowiąc podstawę arboretum, wytyczył przebieg alejek. Nie bał się sprowadzić
na wyspę palm i innych oryginalnych drzew – wytrzymały.
palmy akurat kwitną
jedno ze starych drzew nad jeziorem
palmy akurat kwitną
jedno ze starych drzew nad jeziorem
Dla
niektórych roślin trzeba było założyć palmiarnię, którą możemy i obecnie
odwiedzić, zobaczyć egzotyczne owoce na drzewkach.
w palmiarni
w palmiarni
Eberling jest
również autorem różanego ogrodu włoskiego u stóp pałacu. Ogród rozłożony jest
na nasłonecznionym zboczu, ogrodnik zaplanował w nim urocze pergole, ustawienie
rzeźb, ławeczek, fontanny. Co do mnie, mogę jedynie powiedzieć, że pod koniec
maja róże jeszcze nie w pełni zakwitły, choć już czyniły przygotowania.
na zwiedzanie tego ogrodu warto przyjechać w czerwcu
na zwiedzanie tego ogrodu warto przyjechać w czerwcu
Przez ogród
różany przechodzimy do potężnej lipy, którą książę Fryderyk zasadził w roku 1862 z okazji urodzin swojej córki,
Wiktorii. Drzewo nosi imię „Lipa Wiktorii”. W późniejszym czasie owa córka
została żoną króla Szwecji, co ma spore znaczenie dla historii wyspy.
pień królewskiej lipy
kamień upamiętniający królową
pień królewskiej lipy
kamień upamiętniający królową
Następca
księcia Fryderyka nie interesował się wyspą i po bezpotomnej śmierci przekazał
ją w testamencie siostrze – królowej Wiktorii. I tak historia zatoczyła krąg – Szwedzi
jednak zostali właścicielami wyspy i wszelkich jej skarbów.
pergola obrośnięta glicyniami
pergola obrośnięta glicyniami
Pora na
romantyczny fragment z dziejów wyspy. Otóż w latach trzydziestych ubiegłego
wieku wnuk królowej Wiktorii pokochał i poślubił bez zgody panującego córkę
fabrykanta, co spowodowało wykluczenie go z rodu królewskiego i odsuniecie od
praw do tronu. Młoda para osiadła na znanej nam wyspie, którą odziedziczył po
matce, królowej Wiktorii, ojciec nieposłusznego księcia. Wydziedziczony książę
przyjął nazwisko Lennart Bernadotte. W późniejszych latach Lennart odkupił
wyspę od ojca i zajął się nią z pasją swego badeńskiego przodka planując
doprowadzić jej roślinność do dawnego blasku i uczynić z wyspy ogród.
Prawie mu się to udało, ale nadeszły lata wojny, kiedy to nowy właściciel rzekomo z powodu gróźb wywłaszczenia go przekazał wyspę we władanie faszystowskiej Organizacji Todt, miał tu powstać ośrodek wypoczynkowy dla dygnitarzy Trzeciej Rzeszy.
Prawie mu się to udało, ale nadeszły lata wojny, kiedy to nowy właściciel rzekomo z powodu gróźb wywłaszczenia go przekazał wyspę we władanie faszystowskiej Organizacji Todt, miał tu powstać ośrodek wypoczynkowy dla dygnitarzy Trzeciej Rzeszy.
Nie będę
się rozwodzić na temat wojennych losów Mainau i byłego księcia, dosyć, że po
wojnie wrócił on na swoją wyspę i zajął się planowanym wcześniej jej
upiększaniem. Szczególnie wspierała go w tych działaniach druga żona, hrabina
Sonja (w międzyczasie Lennart otrzymał tytuł hrabiowski).
plac imienia Sonji i Lennarta Bernadotte - miejsce wspomnień i wypoczynku
plac imienia Sonji i Lennarta Bernadotte - miejsce wspomnień i wypoczynku
Miał hrabia
z obu małżeństw 9 dzieci i w obawie przed sporami o dziedziczenie wyspy, które
by jej zaszkodziły, utworzył fundację swego imienia. Fundacja jest właścicielem
wyspy i rządzi nią rewelacyjnie.
Zajrzyjcie
na aleję krzewów różanych i dzikich polnych różyczek, które w czasie mojego
pobytu akurat zaczęły kwitnąć.
Całkiem
niedaleko w pełnym rozkwicie azalie. Są tu grupy i aleje wysadzane tymi
krzewami. Trzeba przyznać, okazy dorodne i kwitnące różnokolorowo.
A jakiż uroczy jest wiosenny ogród! To rabaty wysadzone zwyczajnymi, a jakże barwnymi kwiatami. Można dostać zawrotu głowy od mnogości maków, anemonów, stokrotek, irysów, piwonii.
wiosenna rabata - wersja elegancka
a tu pełna swoboda
mak
irys
anemon
skromny zakątek sukulentów
ogród na skale
A najbardziej oblegana przez turystów jest włoska kaskada, która łączy taras śródziemnomorski z dolnymi partiami ogrodu niedaleko brzegu jeziora. Rośliny przy kaskadzie zmieniane są zależnie od pory roku. Jedyną stałą jest grupa cyprysów tworząca granice kaskady.
kaskada widziana z dołu i z góry
ogród na skale
A najbardziej oblegana przez turystów jest włoska kaskada, która łączy taras śródziemnomorski z dolnymi partiami ogrodu niedaleko brzegu jeziora. Rośliny przy kaskadzie zmieniane są zależnie od pory roku. Jedyną stałą jest grupa cyprysów tworząca granice kaskady.
kaskada widziana z dołu i z góry
Co roku
wyspa oferuje jakąś atrakcję tematyczną. W tym roku jest ona poświęcona
astronomii. Stąd też w salach wystawowych zamku prezentacja wystawy tematycznej
i możliwość przejścia ścieżką planetarną, na której umieszczono
makiety planet.
Saturn
Neptun
Saturn
Neptun
Czy to
wszystkie atrakcje wyspy? Skądże, wielu nawet nie oglądałam. Trzeba by spędzić
na wyspie cały dzień, a i to by było mało. To może na zakończenie – fontanny,
które tak lubię i wsiadamy w autobus do Konstancji, żeby i tam co nieco
zobaczyć.
Zdjęcia – Kasia i ja
W Konstancji byłem ale widziałem mniej... pamiętam port z obrotową figurą i kościół z pięknymi organami koncertowymi.
OdpowiedzUsuńFigura jeszcze będzie, co do organów - raczej nie, bo chyba nie zrobiłyśmy im zdjęć, ale sprawdzę.
UsuńBogato i ciekawie... Gęba boli od rozdziawiania...
OdpowiedzUsuńOj, bogato. Szkoda tylko,że pogoda taka trochę nieszczególna się trafiła.
Usuń