Chyba każdy
łatwo zgadnie, gdzie się udaliśmy tropić ostańce. Na wszelki wypadek uściślam –
północne rejony Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
ostańce wapienne w grupie Skał Mirowskich
Cóż,
poszukiwania były dosyć przyjemne, bo teren leśny, ładne ścieżki, spokój,
aromat letniego dnia w sosnowym lesie, cień bukowego lasu. Krótko mówiąc –
spacer. Chociaż trzeba przyznać, że i podejście nieco bardziej męczące się
trafiło – to podejście czerwonym szlakiem na Pustelnię. Niektórym to się nawet
Patrol przypomniał.
Sokole Góry na horyzoncie
najprzyjemniejsza droga na letni upalny dzień
bukowe lasy też lubimy
Gorzej z
ostańcami. Te trzeba było tropić odchodząc od szlaku, ale czy to w rezerwacie
dopuszczalne? Raz tylko zajrzeliśmy nieśmiało w głąb lasu. A tam takie widoczki
wśród drzew.
w rezerwacie Sokole Góry
Łaziliśmy
tak po tym lesie, łazili, upal narastał, a ostańców ani widu, ani słychu.
Dopiero pod koniec spaceru natrafiliśmy na jeden okaz. Oto on – przypuszczam,
że to Pielgrzym. Tabliczki z nazwą nie było.
Pielgrzym
Nasze
poszukiwania kontynuowaliśmy w okolicach złotego Potoku, a konkretnie przy
szosie w kierunku Siedlca. Tam Ed skierował nas w stronę Bramy Twardowskiego w
rezerwacie Parkowe.
Najpierw
przeszliśmy obok innych, bezimiennych dla mnie, skałek. Przyznam – spore,
ładnie wyglądały w plamach słońca i cienia (przy fotografowaniu gorzej z tym
było).
w rezerwacie Parkowe
A na końcu
szeregu ona – Brama Twardowskiego. Swą nazwę zawdzięcza Zygmuntowi Krasińskiemu
i legendzie, że przez jej otwór mistrz Twardowski odleciał na kogucie. Trzeba
przyznać – robi wrażenie.
Brama Twardowskiego - awers i rewers
Szkoda
tylko, że nie znałam jej drugiej nazwy – Brama Marzeń, bo może pomyślałabym
jakieś piękne marzenie do spełnienia, a jeśli się je pomyśli przechodząc pod
łukiem bramy, to mistrz Twardowski na pewno je spełni. Pamiętajcie o tym, kiedy
tam zajrzycie.
a jego marzenie się spełni...?
Najwięcej
ostańców zachował szef na zakończenie wycieczki. To tak zwane Mirowskie Skały,
przez które prowadzi szlak czerwony z zamku Mirów do zamku Bobolice (i
odwrotnie). Niektórzy z nas tak się dali oczarować tym ostańcom, że dwukrotnie
przeszli cały ten szlak.
na szlaku czerwonym, czyli Szlaku Orlich Gniazd
No bo
bardzo malownicze one są. W ciepły słoneczny dzień przeżywały prawdziwe
turystyczne oblężenie, stąd też na zdjęciach czasem nie dało się uniknąć grupek
turystów.
Każda ze skałek bądź ich grup ma swoją nazwę. Jestem pewna, że po
jakimś dziesiątym przejściu już bym je znała. Te, które zidentyfikowałam,
podpiszę.
skała Grzyb przy podejściu na zamek
Studnisko (po prawej)
"twarz" Studniska
Skała Z Odstrzeloną Basztą
Trzy Siostry
inne spojrzenia na te same lub inne grupy ostańców
Na razie
tyle wrażeń, ale to jeszcze nie koniec. W kolejnym wpisie inne obiekty
odwiedzane podczas wycieczki. Nietrudno się domyślić, jakie.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Piękne miejsca!Jura potrafi zachwycić chyba każdego. W okolicach rezerwatu Parkowe i Ostrężnika mieliśmy okazję być na początku maja. Zapraszamy do zobaczenia fotorelacji z tej wycieczki na naszym blogu:
OdpowiedzUsuńhttps://poszukiwaczeprzygodkielce.blogspot.com/2019/05/wycieczka-nr-37-szlakiem-orlich-gniazd.html
Dziękuje za zaproszenie - z przyjemnością zajrzałam. Widać, że blog i jego twórcy młodzi, ale widać zapał i możliwości rozwoju. Bedę zaglądać.
UsuńŚwietne! sam zazwyczaj kwilę z zachwytu jak tam jestem, pomimo utyskiwania na sztampę i tłumy turystów.
OdpowiedzUsuńTłumy były dopiero w Skałach Mirowskich, dało się wytrzymać. Warto było zobaczyć te miejsca, bo nie wszyscy z nas tu byli.
Usuń