środa, 12 czerwca 2019

Na tropie ostańców

Chyba każdy łatwo zgadnie, gdzie się udaliśmy tropić ostańce. Na wszelki wypadek uściślam – północne rejony Jury Krakowsko-Częstochowskiej. 

ostańce wapienne w grupie Skał Mirowskich

Na początek kolega Ed wypuścił nas na poszukiwania w rezerwacie Sokole Góry.
Cóż, poszukiwania były dosyć przyjemne, bo teren leśny, ładne ścieżki, spokój, aromat letniego dnia w sosnowym lesie, cień bukowego lasu. Krótko mówiąc – spacer. Chociaż trzeba przyznać, że i podejście nieco bardziej męczące się trafiło – to podejście czerwonym szlakiem na Pustelnię. Niektórym to się nawet Patrol przypomniał.

 Sokole Góry na horyzoncie 

najprzyjemniejsza droga na letni upalny dzień

bukowe lasy też lubimy
  
Gorzej z ostańcami. Te trzeba było tropić odchodząc od szlaku, ale czy to w rezerwacie dopuszczalne? Raz tylko zajrzeliśmy nieśmiało w głąb lasu. A tam takie widoczki wśród drzew.

w rezerwacie Sokole Góry
 
Łaziliśmy tak po tym lesie, łazili, upal narastał, a ostańców ani widu, ani słychu. Dopiero pod koniec spaceru natrafiliśmy na jeden okaz. Oto on – przypuszczam, że to Pielgrzym. Tabliczki z nazwą nie było.

Pielgrzym
 
Nasze poszukiwania kontynuowaliśmy w okolicach złotego Potoku, a konkretnie przy szosie w kierunku Siedlca. Tam Ed skierował nas w stronę Bramy Twardowskiego w rezerwacie Parkowe.
Najpierw przeszliśmy obok innych, bezimiennych dla mnie, skałek. Przyznam – spore, ładnie wyglądały w plamach słońca i cienia (przy fotografowaniu gorzej z tym było).



 w rezerwacie Parkowe

A na końcu szeregu ona – Brama Twardowskiego. Swą nazwę zawdzięcza Zygmuntowi Krasińskiemu i legendzie, że przez jej otwór mistrz Twardowski odleciał na kogucie. Trzeba przyznać – robi wrażenie. 


Brama Twardowskiego - awers i rewers
 
Szkoda tylko, że nie znałam jej drugiej nazwy – Brama Marzeń, bo może pomyślałabym jakieś piękne marzenie do spełnienia, a jeśli się je pomyśli przechodząc pod łukiem bramy, to mistrz Twardowski na pewno je spełni. Pamiętajcie o tym, kiedy tam zajrzycie.

 a jego marzenie się spełni...? 

Najwięcej ostańców zachował szef na zakończenie wycieczki. To tak zwane Mirowskie Skały, przez które prowadzi szlak czerwony z zamku Mirów do zamku Bobolice (i odwrotnie). Niektórzy z nas tak się dali oczarować tym ostańcom, że dwukrotnie przeszli cały ten szlak. 



na szlaku czerwonym, czyli Szlaku Orlich Gniazd 
 
No bo bardzo malownicze one są. W ciepły słoneczny dzień przeżywały prawdziwe turystyczne oblężenie, stąd też na zdjęciach czasem nie dało się uniknąć grupek turystów. 
Każda ze skałek bądź ich grup ma swoją nazwę. Jestem pewna, że po jakimś dziesiątym przejściu już bym je znała. Te, które zidentyfikowałam, podpiszę. 


skała Grzyb przy podejściu na zamek 

Studnisko (po prawej)
  
"twarz" Studniska


  Skała Z Odstrzeloną Basztą  

 Trzy Siostry




inne spojrzenia na te same lub inne grupy ostańców
 
Na razie tyle wrażeń, ale to jeszcze nie koniec. W kolejnym wpisie inne obiekty odwiedzane podczas wycieczki. Nietrudno się domyślić, jakie. 

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

4 komentarze:

  1. Piękne miejsca!Jura potrafi zachwycić chyba każdego. W okolicach rezerwatu Parkowe i Ostrężnika mieliśmy okazję być na początku maja. Zapraszamy do zobaczenia fotorelacji z tej wycieczki na naszym blogu:
    https://poszukiwaczeprzygodkielce.blogspot.com/2019/05/wycieczka-nr-37-szlakiem-orlich-gniazd.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za zaproszenie - z przyjemnością zajrzałam. Widać, że blog i jego twórcy młodzi, ale widać zapał i możliwości rozwoju. Bedę zaglądać.

      Usuń
  2. Świetne! sam zazwyczaj kwilę z zachwytu jak tam jestem, pomimo utyskiwania na sztampę i tłumy turystów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tłumy były dopiero w Skałach Mirowskich, dało się wytrzymać. Warto było zobaczyć te miejsca, bo nie wszyscy z nas tu byli.

      Usuń