Au to
niewielki, ale ładny półwysep nad Jeziorem Zuryskim. Jest wzgórzem o wysokości
449 metrów. Jego północne, strome zbocze od strony jeziora porasta las, ale za
to południowe z łagodnym nachyleniem daje sporo możliwości wykorzystania.
Dotarłam na
półwysep statkiem, ale zmęczona całym dniem zwiedzania ucięłam sobie drzemkę na
pokładzie, dlatego też zdjęcia półwyspu od strony jeziora wykonane kilka lat
temu.
statek jeszcze na przystani
półwysep Au
przystań na półwyspie
Kiedy już
wdrapałam się na szczyt wzgórza, zaskoczyła mnie rozległa łąka, na której pasły
się kozy, w pobliżu dobrze utrzymane gospodarstwo rolne z ogrodem. Do tego
widoki na jezioro i Alpy.
widok ze szczytu wzgórza
na łące
agroturystyka po szwajcarsku
W wysokiej
trawie wypatrzyłam pstrokaty kamień poświęcony pamięci nieznanego mi człowieka
o nazwisku Fritz Weber-Lehnert. Po powrocie wyszukałam informacje o nim.
Półwysep wiele mu zawdzięcza. Z jego
inicjatywy powstało w roku 1911 konsorcjum, które wykupiło teren na wzgórzu, zagrożoną bankructwem gospodę i
gospodarstwo rolne, a potem rozwinęło
działalność na rzecz utrzymania terenu z przeznaczeniem na wypoczynek
mieszkańców gminy i okolic. Dodam, że pan Weber-Lehnert był w owym czasie
przewodniczącym gminy i właścicielem browaru, a swoje wpływy potrafił
wykorzystać dla dobra społeczności.
Konsorcjum
nadal działa i zapewne przynosi zyski. Skąd to wiem? Domyślam
się, bo zajrzałam do restauracji powstałej na miejscu dawnej gospody i nogi się
pode mną ugięły na widok cen.
restauracja z tarasem widokowym
i takimi widokami
Jeśli
zejdziemy od gospodarstwa z ogródkiem na prawo, możemy odbyć spacer wśród
winnic należących do jednej z uczelni w Zurychu (wiem jakiej, ale nie chcę
tłumaczyć jej długiej nazwy). Uprawia się tu i bada różne odmiany winogron.
winnica doświadczalna
schodki z winnicy do hotelu i restauracji
Zejście od
strony restauracji szosą kieruje nas do wioski z jej uroczymi domkami i
do Muzeum Uprawy Winorośli, które mieści się w sporym starym gospodarstwie na
skraju kolejnego poziomu winnic. Niestety, chyba dotarłam tam za późno, bo
drzwi muzeum zamknięte na głucho.
jeden z domów nieopodal drogi
budynek muzeum
zabytkowa prasa do wyciskania winogron przed nim
Spaceruję
więc kolejną wygodną drogą, czytam na tablicy informacyjnej, jak odróżniać gatunki winorośli na
podstawie liści, oglądam niezrozumiałe dla mnie domeczki wśród rzędów
winorośli. Szkoda jednak, że to muzeum zamknięte było…
niższy poziom winnicy
domek stróża? stacja badawcza? składzik na kosze?
Droga
prowadzi nad nieduży staw. Jest on malowniczo zarośnięty, ma gdzieś na brzegu
poukrywane ławeczki albo rzeźby. Przyjemne miejsce, nawet czaplę widziałam w
szuwarach.
staw na skraju półwyspu
nimfa wodna
czapla
Staw
znajduje się na terenie parku otaczającego pałac Au. Ciekawa to budowla. Kiedy
pytałam o niego, powiedziano mi, że to taki trochę nieprawdziwy ten pałac.
Otóż
przez parę wieków znajdował się tu pałacyk siedemnastowiecznego generała Werdmüllera. Generał miał tu swoje dobra. On też założył park i staw.
jeszcze jedno foto stawu
Na początku
20 wieku nowy właściciel zarządził zburzenie starego pałacu i wybudowanie
nowego w stylu barokowego pałacyku myśliwskiego. Prowadzący przebudowę
architekt zachował części murów, zastosował też we wnętrzach dawne marmurowe
podłogi, ba nawet meble podobno się zachowały.
Niestety i tu brak wstępu, bo obecnie
pałac służy jako miejsce konferencji Szkoły Pedagogicznej z Zurychu i tylko na
takie potrzeby jest otwierany.
kamienny pies pilnujący głównego wejscia
myśliwska scenka
stara studnia
Obejrzyjmy pałac z zewnątrz.
pałacyk od strony południowej loggii
wieża zachodnia
północna część pałacu
loggia północna
Po
obejrzeniu pałacu kończę zwiedzanie półwyspu, sąsiadującą z nim wieżyczkę
Gugger oglądam jedynie z okien pociągu. Pora
wracać do domu.
widok z pałacowego tarasu na Jezioro Zuryskie
pożegnalne spojrzenie na pałac
(zwróćcie uwagę na trawnik - skoszony elegancko, ale zostawiony fragment z kwiatami dla motyli; często widywałam w Szwajcarii takie koszenie trawników)
Na
zakończenie jeszcze zdjęcie z okna samolotu z widokiem na jezioro i półwysep
Au.
nieudolnie nabazgrana strzałka wskazuje półwysep, na horyzoncie Alpy
Linie
lotnicze zrobiły mi pożegnalny prezent zamieniając mój bilet na taki przy
oknie. Skoro tak, to jeszcze jedna fotka Alp na pożegnanie ze Szwajcarią.
Zdjęcia – tylko mojego wyrobu.
Piękna relacja... lekko zazdraszczam. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a ja już zaczynam tęsknić.
UsuńAlpy jak zwykle (prawie) wszędzie widoczne i malownicze (zawsze!).
OdpowiedzUsuńZapraszam przy okazji do siebie:
http://fotowojaze.pl/wyspa-spichrzow-w-gdansku-miasto-zwrocone-ku-wodzie/
Z przyjemnością zajrzę - ciekawe zdjęcia z Gdańska, a inne posty obejrzę później spokojnie.
UsuńNo toś poszalała.po dalekim świecie, a teraz wracaj do krainy czarownic ;)
OdpowiedzUsuńOj, poszalałam.
UsuńNigdy nie marzyłam o żadnych Malediwach, Seszelach czy innych odległych kątach, ale Szwajcaria zawsze była na liście wymarzonych miejsc. I właściwie nadal jest, bo tyle tam skarbów, że nie do ogarnięcia.