wtorek, 9 lipca 2019

Sztuka w Muzeum Drzew za miastem

Tym miastem jest Rapperswil–Jona, z którego wyjeżdżamy autobusem nr 622 kursującym co pół godzinki spod dworca kolejowego. Wysiadamy na przystanku prawie na odludziu, kilka minut spaceru i jesteśmy w miejscu, do którego mnie zwiodła chęć zobaczenia na własne oczy tych oto grzybów:

Sylvie Fleury "Mushrooms"

Prawda, że niesamowite? Jak z baśni.  A znajdują się w kilkuhektarowym parku, który od roku 2010 działa jako "Muzeum Drzew".

brama wejściowa do muzeum
 
Muzeum powstało z pasji szwajcarskiego architekta krajobrazu Enzo Enea, który od ponad dwudziestu lat kolekcjonuje drzewa. Żywe okazy. Najmłodsze mają po 40 lat. Ratuje je od wycinki, przewozi na teren parku, gdzie mogą dalej rosnąć. Niektóre z nich ratuje przed samym sobą, bo rosły na terenie, gdzie jego firma tworzy nowy ogród, do którego stare drzewo nie pasuje. 

sosna Thunberga - 86 lat

cis japoński - 88 lat

podtrzymywana przez linki sosna drobnokwiatowa licząca 120 lat
  
Muzeum jest niezwykłym parkiem, dziełem człowieka kochającego przyrodę i sztukę. Tu drzewa sąsiadują z oryginalnymi współczesnymi rzeźbami. Nie wiem, co mnie najbardziej zachwyciło w tym cichym, tchnącym spokojem i zaskakującym co chwila nowymi widokami miejscu.

na polance rzeźba Kerima Seilera "Relay"

 Richard Erdman "Fiora"

Nigel Hall "Southern Shade"

zza drzew wyłania się lekko upiorna rzeźba Elmara Trenkwaldera "WVZ 147"

Przy zakupie biletu do muzeum otrzymujemy dwa plany – plan rozmieszczenia rzeźb i plan posadzenia drzew. Oba wydane na eleganckim papierze, oba z dokładnymi informacjami o eksponatach. Nie zgubimy się tu. 

zwykła (?) alejka

 a tu nagle wyłaniają się Alpy 

i znów inny zakątek
 
Ale możemy też potraktować te plany jako elegancką pamiątkę z podróży i spacerować po prostu dla przyjemności.

i tak się zapętlić w czasie i przestrzeni jak "Spira" Richarda Erdmana
  
A park zapewni nam sporo zabawy, bo nie wszystkie rzeźby są tu śmiertelnie poważne. Niektóre mogą się też wydać nieco makabryczne. Z tym, że dzieci nie będą się tu czuły dobrze – w parku jest jednak zbyt cicho i dorośle.

Martin Kippenberger "Das Inselbuch"

Cristian Andersen "Bird"

Jeremie Crettol "Otto" 
 
Spacer nie męczy, bo w krajobraz wpleciono przyjemne miejsca do wypoczynku, ławeczki, niewielkie zbiorniki wodne. 

 placyk z fontanną zakończony francuskim murem z roku 1742 

wiktoriańska oranżeria

kamienne ściany tworzą coś w rodzaju "pokoi" dla drzew, dzielą przestrzeń parku

Ja zwiedzałam muzeum w pełni wiosny, a mimo to mogłam obserwować kolorowe liście drzew. Jesienią te oryginalne stopią się z pozostałymi w barwne plamy, a teraz mają moment, kiedy znajdują się w centrum zainteresowania.


różnobarwne klony 

Jest w muzeum jedno martwe drzewo. Wygląda jak rzeźba i w dotyku jest podobne do kamienia. Tabliczka informacyjna podaje, że to liczące 20 milionów lat skamieniałe drzewo z rodziny dwuskrzydłowatych przywiezione z Bali.  

 to drzewo jest olbrzymie

i naprawdę jak kamień

Szczególną dumą muzeum jest aleja cypryśników błotnych (to jedyne drzewa przywiezione ze szkółki leśnej), które mają spore wymagania co do uprawy, ale świetnie się prezentują.

aleja wjazdowa muzeum 

A na zakończenie relacji - jeszcze jedna z moich ulubionych nieoczywistych rzeźb w tym parku. To "L'arte della memoria" Sergio Tappa, która ma dwie wersje - dużą i małą, ale duża robi większe wrażenie. ;)

I co? Podoba się? 
 
Zdjęcia - ja

6 komentarzy:

  1. Piękna sprawa... ale zainteresowanie nienadzwyczajne ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Raczej dla wtajemniczonych, czyli miłośników eleganckich ogrodów. W czasie mojego dosyć długiego pobytu zauważyłam jedną zwiedzającą. Więcej osób kręciło się w sąsiadującym z muzeum ogrodzie ze sprzedażą roślin i ozdób ogrodowych typu donice czy meble ogrodowe.
      Myślę,że w weekendy jest tam dużo bardziej ruchliwie. No i firma zapewne organizuje tu swoje imprezy dla kontrahentów.

      Usuń
  2. Muzeum drzew? No nie wiem. Parę muzealnych drzew tu jest, reszta jest tłem chyba dla wyrazistych i kontrowersyjnych rzeźb. Wszystko uporządkowane, przystrzyżone. Piękne, ale nie czuję... no ,nic nie czuję.
    "Niektóre z nich ratuje przed samym sobą, bo rosły na terenie, gdzie jego firma tworzy nowy ogród, do którego stare drzewo nie pasuje." Jak drzewo może nie pasować do miejsca, w którym mieszka całe życie? Architektowi krajobrazu chodzi głównie o estetykę i ucisza sumienie, ratując niektóre rośliny? Czy udaje, że ma sumienie, bo ma dosyć kasy, żeby udawać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Egzemplarzy starych i ciekawych jest tu kilkaset, a nie parę, nie pokazałam ich na blogu, bo nie jest łatwo zrobić zdjęcie drzewu, co ma 20 metrów wskości.
      Park był tworzony specjalnie dla drzew, które miały być eksponowane jak dzieła sztuki, stąd zapewne określenie "muzeum". Rzeźby pojawiły się później, żeby zaistnieć na tle drzew, przyrody. A że ja mam sentyment do sztuki nowoczesnej, to na nich się głownie we wpisie skupiłam. I stad zachwiana proporcja niezgodna z ideą autora parku. Sama sobie zaprzeczyłam i w sumie tekst nie pasuje do tytułu. W tej sytuacji zaraz zmienię tytuł na bardzie odpowiedni.
      Co do sumienia - nie moje, nie wiem, ale jeśli właściciel terenu chce się czegoś pozbyć, to się pozbędzie tak czy inaczej. Lepiej więc, żeby architekt zabrał niechciane drzewo do siebie i o nie zadbał. Koszty takiej przeprowadzki są zapewne ogromne, ale skoro jest w stanie je ponieść...

      Usuń
  3. Urocze i ciekawe! Kupa szmalu i zachodu, ale efekt końcowy zachwycający!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście zwiedzający nie muszą aż tyle szmalu wykładać, żeby zwiedzić, chociaż i tak bileciki nietanie - 15 franków. Ale nie żałuję, bo to miejsce tchnie spokojem i urodziwe jest rzeczywiście.

      Usuń