…czyli
zaliczamy kawałek Pasma Jeleniewskiego. Moglibyśmy przejść całe, ale obawiając się późnego powrotu i przesiadek wybieramy bezpieczny wariant.
Tym razem
docieramy na początek trasy luksusowo – mamy podwodę.
Startujemy na czerwony szlak za Baćkowicami, tuż przy alei pomnikowych lip prowadzącej ku Pasmu Jeleniowskiemu. Początek
alei napawa nieco smutkiem, bo i tu zalągł się asfalt. Właściwie nie wiadomo,
po co, bo w połowie alei się kończy i nie służy niczemu. Ale jest.
rozglądamy się
aleja przed nami
i bez asfaltu
Lipy
okazałe, stare. A przy nich rozrasta się akacjowy młodnik. Niedługo te drzewka
zagłuszą stare okazy.
lipa jako punkt obserwacyjny
Z alei
rozpościerają się widoki na okoliczne pola. Jest pełnia lata (zimne to lato,
ale jednak...) i pola już gotowe na żniwa.
pola na północny wschód od Baćkowic
Na końcu
alei zaglądamy na teren małego, ładnie zadbanego cmentarza z czasów I wojny
światowej, gdzie pochowano 299 żołnierzy austriackich, polskich i rosyjskich.
cmentarz wojenny
Szlak
wreszcie skręca na zachód i prowadzi ładną ścieżką u podnóża pasma.
kapliczka św. Huberta wystawiona przez myśliwych
Dodatkowo
oferuje kolejne polne widoki. Cieszymy się nimi, bo za chwilę wejdziemy do lasu
i koniec widoków. Plusem jest to, że i uciążliwego wiatru nie będzie.
i znów te same pola, tym razem widziane z północy
I
rzeczywiście – w lesie ciepło, przyjemnie. Słońce przeziera przez gałęzie, a my
spokojnie (Można? Można!) zdobywamy Truskolaską.
las na czerwonym szlaku
światło wśród liści
dziki bez koralowy
Potem czeka
nas Wesołówka i zejście do Przełęczy Karczmarka.
drzewo w rozsypce
kałuża
Na
przełęczy zastanawiamy się, jaki wariant trasy wybrać – obejrzeć kapliczkę na
Witosławskiej czy spróbować zajrzeć na teren Małego Gołoborza.
Decydujemy
się na tę drugą możliwość – kapliczka zostanie na inna wycieczkę.
leśny monitoring
Mapa
wskazuje, że w lesie jest przyzwoita ścieżka prowadząca granicą rezerwatu. Warto z niej skorzystać i zobaczyć to najmniejsze świętokrzyskie gołoborze.
Ścieżka
jest tuż obok tablicy rezerwatu. Krótko jest. Bardzo szybko znika pod zwalonymi
drzewami. Nie rozumiem, dlaczego tu leżą, kto i po co je ściął. Czy chodzi o
to, żeby nikt tam nie zaglądał? A może zwyczajna bezmyślność.
przy granicy rezerwatu
Omijamy
leśne pobojowisko prawą stroną i ciągle zerkamy w lewo – gdzie to Małe
Gołoborze.
No właśnie
– gdzie? Natrafiamy na liczne kamienie i jedną jakby polankę pełną kamieni. Ani
chybi to właśnie ono.
Nie
schodzimy ze ścieżki, więc nie możemy sprawdzić, czy gdzieś głębiej jest
większe kamienne miejsce.
Docieramy
do kolejnej tablicy rezerwatu i tak kończymy spacer jego brzegiem. I to jest na
pewno wycieczka z gatunku „tylko raz i więcej nie”.
Nasza
ścieżka zamienia się w drogę prowadząca leśnym wąwozem (dziki tam nieźle
rozrabiają – sporo terenu zryte) i wyprowadza do drogi w kierunku gajówki
Wronów.
pień zaatakowany przez huby
przyjemna droga
Za gajówką
wychodzimy w pola. I znów dojrzałe zboża, chmury (jakby ciemniejsze) i widoki
na Święty Krzyż.
Janek prezentuje jedno z własnych zdjęć
droga w stronę Wronowa
zboża dojrzewają (a fiołek trójbarwny widzicie?)
widok z tej drogi na Święty Krzyż
We Wronowie
zaglądamy do parku przy dawnym dworze zbudowanym w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Wchodzimy główną bramą i
podchodzimy pod ganek, na którym nikt już nie wita. Szkoda, bo i park i dwór
ładne, choć mocno popadające w ruinę. Gdzieś tam jeszcze jest podobno jakiś
staw, ale chyba poszukamy go następnym razem.
ślady podjazdu
w dworskim parku
paradny ganek
fasada od strony ogrodu i zabudowań gospodarczych
Od dworu
maszerujemy przez wieś w kierunku głównej szosy, gdzie w Sarniej Zwoli
spodziewamy się połączenia do Kielc. Oczywiście rozglądamy się po okolicy, bo i
ona niebrzydka.
pola Wronowa ze Świętym Krzyżem w tle
Na
przystanku spotyka nas niespodzianka w postaci busa, o którym nie wiedzieliśmy,
ale od tego dnia już go sobie zapamiętamy na kolejne wyprawy. Bardzo wygodny
był.
pola Sarniej Zwoli
przydrożne drzewo - niespodzianka, nie wyobrażacie sobie, ile się pod nim wala papierów wszelakich i innych opakowań
A trasa
liczyła 15,3 kilometra przyjemnego spaceru.
Zdjęcia – Edek, Janek i ja
Pamiętam pierwsze rajdy tym pasmem... prawie bez znaków szlakowych w obie strony i powrót przez Kielce.
OdpowiedzUsuńMak jest cudny, dworu szkoda...
Teraz znakowanie świetne, na szlaku tylko my, spokój.
UsuńA mak miał iść do kosza, bo nieostry... Ale dałam mu szansę. :)
Dla mnie ciągle najpiękniejsze pasmo Gór Świętokrzyskich. Oby jak najdłużej bo ten asfalt w Gołoszycach źle wróży, jak zresztą w coraz większej ilości miejsc gór.
OdpowiedzUsuńJego urok tkwi również w tym, że takie oddalone i niezbyt popularne. A jesienią jak tam pięknie!
UsuńSzkoda, że stracił swój urok cmentarz. Przeglądałem zdjęcia sprzed 10 lat i to co widziałem ostatnio. Dla mnie tragedia. Był malutki, cichy cmentarzyk otoczony drewnianym płotem z tym specyficznym klimatem cmentarzy wojennych. Gdy byłem w rok po "remoncie" wiało zgrozą , zniknęło ogrodzenie, drzewa wszystko było na gołym, otwartym terenie. No ale ktoś zarobił. Powoli może powróci chociaż część dawnego klimatu.
UsuńPrzyznam, że nie znałam tamtego wyglądu cmentarza. Pierwszy raz byłam tam 5 lat temu, już wtedy był otoczony tym jakby ziemnym wałem. I zarośnięty wysoką trawą. Teraz przynajmniej skoszona.
UsuńAle rzeczywiście - wydaje się, że mogiły są umieszczone w jakimś dołku. Trochę to dziwne.
W "Niskim" i na Pogórzach też asfaltuje się każdy kawałek drogi, nawet przez rezerwaty...
UsuńTu na południu jest zasada by w miarę możliwości przywracać stan historyczny, czyli właśnie usuwać zadrzewienia i zakrzaczenia (poza drzewami pomnikowymi rzecz jasna). Do tego jeśli pierwotnie ogrodzeniem był wał ziemny, to należy go przywrócić.
W tym przypadku nie mam pojęcia jakie było oryginalne założenie cmentatne, więc nie mogę się wypowiadać o wartości dokonanych prac.
Chyba jednak wczesnej był płotek, ale i ja nie mam dokładnych danych.
UsuńUrokliwe, tereny, urokliwe. I nawet to gołoborze, co to niby raz i więcej nie, fajnie się prezentuje (być może tylko na twoich fotach).
OdpowiedzUsuńDworek wielce urokliwy, miał bym na niego kilka pomysłów.
Dotacje były, to się drogę wyasfaltowało, a że bez sensu... No ale w "sprawozdawczości" nie ma nic o sensie a jest o kilometrach. (Jak za Gierka)
Gołoborze jest dlatego takie jednorazowe, że przejście prawie niemożliwe z powodu zawalonej ścieżki, a polanka z kamieniami malutka, oj malutka. Chociaż może głębiej w lesie jest jaka większa, ale zakaz wchodzenia, to się nie pchaliśmy.
UsuńDworek naprawdę taki milusi i park ma świetny naokoło, że tylko parę milionów wygrać i można działać.
Co do asfaltu - piechur patrzy na niego inaczej, kolarz albo kierowca auta inaczej. I zawsze komuś się nie będzie podobało.