czwartek, 18 lipca 2019

Od alei lipowej do Małego Gołoborza i dalej ...

…czyli zaliczamy kawałek Pasma Jeleniewskiego. Moglibyśmy przejść całe, ale obawiając się późnego powrotu i przesiadek wybieramy bezpieczny wariant.
Tym razem docieramy na początek trasy luksusowo – mamy podwodę.
Startujemy na czerwony szlak za Baćkowicami, tuż przy alei pomnikowych lip prowadzącej ku Pasmu Jeleniowskiemu. Początek alei napawa nieco smutkiem, bo i tu zalągł się asfalt. Właściwie nie wiadomo, po co, bo w połowie alei się kończy i nie służy niczemu. Ale jest. 

rozglądamy się

 aleja przed nami

i bez asfaltu
 
Lipy okazałe, stare. A przy nich rozrasta się akacjowy młodnik. Niedługo te drzewka zagłuszą stare okazy. 

lipa jako punkt obserwacyjny
 
Z alei rozpościerają się widoki na okoliczne pola. Jest pełnia lata (zimne to lato, ale jednak...) i pola już gotowe na żniwa. 


pola na północny wschód od Baćkowic 
 
Na końcu alei zaglądamy na teren małego, ładnie zadbanego cmentarza z czasów I wojny światowej, gdzie pochowano 299 żołnierzy austriackich, polskich i rosyjskich.


cmentarz wojenny
 
Szlak wreszcie skręca na zachód i prowadzi ładną ścieżką u podnóża pasma. 

kapliczka św. Huberta wystawiona przez myśliwych 
 
Dodatkowo oferuje kolejne polne widoki. Cieszymy się nimi, bo za chwilę wejdziemy do lasu i koniec widoków. Plusem jest to, że i uciążliwego wiatru nie będzie.


i znów te same pola, tym razem widziane z północy
 
I rzeczywiście – w lesie ciepło, przyjemnie. Słońce przeziera przez gałęzie, a my spokojnie (Można? Można!) zdobywamy Truskolaską.

las na czerwonym szlaku

światło wśród liści  

dziki bez koralowy 
 
Potem czeka nas Wesołówka i zejście do Przełęczy Karczmarka.

drzewo w rozsypce

kałuża
 
Na przełęczy zastanawiamy się, jaki wariant trasy wybrać – obejrzeć kapliczkę na Witosławskiej czy spróbować zajrzeć na teren Małego Gołoborza.
Decydujemy się na tę drugą możliwość – kapliczka zostanie na inna wycieczkę.

leśny monitoring
 
Mapa wskazuje, że w lesie jest przyzwoita ścieżka prowadząca granicą rezerwatu. Warto z niej skorzystać i zobaczyć to najmniejsze świętokrzyskie gołoborze.
Ścieżka jest tuż obok tablicy rezerwatu. Krótko jest. Bardzo szybko znika pod zwalonymi drzewami. Nie rozumiem, dlaczego tu leżą, kto i po co je ściął. Czy chodzi o to, żeby nikt tam nie zaglądał? A może zwyczajna bezmyślność. 

przy granicy rezerwatu
 
Omijamy leśne pobojowisko prawą stroną i ciągle zerkamy w lewo – gdzie to Małe Gołoborze.
No właśnie – gdzie? Natrafiamy na liczne kamienie i jedną jakby polankę pełną kamieni. Ani chybi to właśnie ono. 




Nie schodzimy ze ścieżki, więc nie możemy sprawdzić, czy gdzieś głębiej jest większe kamienne miejsce.
Docieramy do kolejnej tablicy rezerwatu i tak kończymy spacer jego brzegiem. I to jest na pewno wycieczka z gatunku „tylko raz i więcej nie”.


Nasza ścieżka zamienia się w drogę prowadząca leśnym wąwozem (dziki tam nieźle rozrabiają – sporo terenu zryte) i wyprowadza do drogi w kierunku gajówki Wronów.

pień zaatakowany przez huby 

przyjemna droga
 
Za gajówką wychodzimy w pola. I znów dojrzałe zboża, chmury (jakby ciemniejsze) i widoki na Święty Krzyż. 

 Janek prezentuje jedno z własnych zdjęć 

droga w stronę Wronowa


zboża dojrzewają (a fiołek trójbarwny widzicie?)

widok z tej drogi na Święty Krzyż

We Wronowie zaglądamy do parku przy dawnym dworze zbudowanym w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Wchodzimy główną bramą i podchodzimy pod ganek, na którym nikt już nie wita. Szkoda, bo i park i dwór ładne, choć mocno popadające w ruinę. Gdzieś tam jeszcze jest podobno jakiś staw, ale chyba poszukamy go następnym razem.

ślady podjazdu  

w dworskim parku

 paradny ganek

fasada od strony ogrodu i zabudowań gospodarczych 

Od dworu maszerujemy przez wieś w kierunku głównej szosy, gdzie w Sarniej Zwoli spodziewamy się połączenia do Kielc. Oczywiście rozglądamy się po okolicy, bo i ona niebrzydka.


 pola Wronowa ze Świętym Krzyżem w tle 

Na przystanku spotyka nas niespodzianka w postaci busa, o którym nie wiedzieliśmy, ale od tego dnia już go sobie zapamiętamy na kolejne wyprawy. Bardzo wygodny był.

pola Sarniej Zwoli 

przydrożne drzewo - niespodzianka, nie wyobrażacie sobie, ile się pod nim wala papierów wszelakich i innych opakowań

A trasa liczyła 15,3 kilometra przyjemnego spaceru. 

Zdjęcia – Edek, Janek i ja

10 komentarzy:

  1. Pamiętam pierwsze rajdy tym pasmem... prawie bez znaków szlakowych w obie strony i powrót przez Kielce.
    Mak jest cudny, dworu szkoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz znakowanie świetne, na szlaku tylko my, spokój.
      A mak miał iść do kosza, bo nieostry... Ale dałam mu szansę. :)

      Usuń
  2. Dla mnie ciągle najpiękniejsze pasmo Gór Świętokrzyskich. Oby jak najdłużej bo ten asfalt w Gołoszycach źle wróży, jak zresztą w coraz większej ilości miejsc gór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego urok tkwi również w tym, że takie oddalone i niezbyt popularne. A jesienią jak tam pięknie!

      Usuń
    2. Szkoda, że stracił swój urok cmentarz. Przeglądałem zdjęcia sprzed 10 lat i to co widziałem ostatnio. Dla mnie tragedia. Był malutki, cichy cmentarzyk otoczony drewnianym płotem z tym specyficznym klimatem cmentarzy wojennych. Gdy byłem w rok po "remoncie" wiało zgrozą , zniknęło ogrodzenie, drzewa wszystko było na gołym, otwartym terenie. No ale ktoś zarobił. Powoli może powróci chociaż część dawnego klimatu.

      Usuń
    3. Przyznam, że nie znałam tamtego wyglądu cmentarza. Pierwszy raz byłam tam 5 lat temu, już wtedy był otoczony tym jakby ziemnym wałem. I zarośnięty wysoką trawą. Teraz przynajmniej skoszona.
      Ale rzeczywiście - wydaje się, że mogiły są umieszczone w jakimś dołku. Trochę to dziwne.

      Usuń
    4. W "Niskim" i na Pogórzach też asfaltuje się każdy kawałek drogi, nawet przez rezerwaty...

      Tu na południu jest zasada by w miarę możliwości przywracać stan historyczny, czyli właśnie usuwać zadrzewienia i zakrzaczenia (poza drzewami pomnikowymi rzecz jasna). Do tego jeśli pierwotnie ogrodzeniem był wał ziemny, to należy go przywrócić.
      W tym przypadku nie mam pojęcia jakie było oryginalne założenie cmentatne, więc nie mogę się wypowiadać o wartości dokonanych prac.

      Usuń
    5. Chyba jednak wczesnej był płotek, ale i ja nie mam dokładnych danych.

      Usuń
  3. Urokliwe, tereny, urokliwe. I nawet to gołoborze, co to niby raz i więcej nie, fajnie się prezentuje (być może tylko na twoich fotach).
    Dworek wielce urokliwy, miał bym na niego kilka pomysłów.

    Dotacje były, to się drogę wyasfaltowało, a że bez sensu... No ale w "sprawozdawczości" nie ma nic o sensie a jest o kilometrach. (Jak za Gierka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gołoborze jest dlatego takie jednorazowe, że przejście prawie niemożliwe z powodu zawalonej ścieżki, a polanka z kamieniami malutka, oj malutka. Chociaż może głębiej w lesie jest jaka większa, ale zakaz wchodzenia, to się nie pchaliśmy.
      Dworek naprawdę taki milusi i park ma świetny naokoło, że tylko parę milionów wygrać i można działać.
      Co do asfaltu - piechur patrzy na niego inaczej, kolarz albo kierowca auta inaczej. I zawsze komuś się nie będzie podobało.

      Usuń