czwartek, 29 grudnia 2022

Trochę słońca, resztki śniegu

Tak wyglądała nasza wycieczka. Ciepło było, a wiatr dawał o sobie znać jedynie w koronach drzew.  Warto wyruszyć na trasę. A ta nienowa, ale przyjemna. 
Naszą pętelkę zaczepiliśmy w okolicach szkoły w Stawie Kunowskim. Stąd wyruszamy szosą na północny wschód. 
 
ledwie wystartowaliśmy, a już mi grupa ucieka
 
Towarzyszy nam czarny szlak rowerowy, który przechodzi na solidną leśną drogę. I my się tam kierujemy. Droga wygodna, lekko zamarznięta, ale nie śliska.
 
charakterystyczny dąb na zakręcie
 
przy drodze 
 
Idziemy na wschód i obserwujemy przebłyski słońca, które dodają lasowi koloru. Na razie utrzymuje się lekki przymrozek, więc i kałuże jeszcze ładnie zamarznięte. 
 
słońce zagląda na drogę
 
zimowa mozaika

Szlak znów skręca. Tym razem w stronę pomnika wystawionego w miejscu zbiorowej mogiły ofiar pacyfikacji wsi Bór Kunowski 4 lipca 1943 roku. Odwiedzaliśmy to miejsce już kilkakrotnie, ale zawsze warto się tu zatrzymać na chwilę zadumy. 
 
droga na północ
 
omszałe korzenie sosen

przy pomniku
 

Dalej szlak prowadzi nas do wsi, gdzie zaglądamy na ulicę 4. Lipca. Naszą uwagę przyciąga kamienny krzyż z roku 1911 ufundowany przez Jana i Józefę Pasternaków. Mam wrażenie, że niedawno go odnowiono. 
 

krzyż w Borze Kunowskim
 
Planowałam dalszą trasę zielonym szlakiem rowerowym, ale zmieniliśmy zamiar i wróciliśmy tą samą drogą obok pomnika do drogi, którą szliśmy wcześniej. Tym razem już dało się zauważyć, że słońce działa i na drodze pojawia się więcej błota. 
 
poznasz kierownika po mapie
 
Nic to. Dotarliśmy do drogi prowadzącej na południe i dopiero ona okazała się fatalna. Rozjeżdżona i błotnista. Ale mimo wszystko nie było narzekania – po świątecznym lenistwie dobrze się trochę pomęczyć na leśnej drodze. 
 
wreszcie przyzwoite przeszkody terenowe
 
Z poprzednich wycieczek pamiętam, że tę drogę przecina niewielki strumyk, który tworzy tu malownicze rozlewisko. Zatrzymujemy się tam na chwilę, koledzy nawet sprawdzają grubość powłoki lodowej rozlewiska. Dobrze, że robili to ostrożnie, bo lód cieniutki. 
 


na rozlewisku jeszcze panuje zima

Kilka kroków za rozlewiskiem spotykamy kolejnego dobrego znajomego – Zielony Krzyż. To już trzecie nasze spotkanie. Za każdym razem czegoś nowego się o tym obiekcie dowiadujemy. Teraz krzyż został częściowo odmalowany i wreszcie przestał być anonimowy. Leśnicy i członkowie drużyn strzeleckich umieścili u jego podstawy solidną tablicę informującą o bitwie pod Janikiem 16 grudnia 1863 roku, w której zginęło 38 powstańców styczniowych. Krzyż upamiętnia miejsce ich śmierci, a pochowani zostali na cmentarzu w Kunowie. Ich grób odwiedziliśmy kilka lat temu. 
 

Zielony Krzyż
 
mogiła powstańców na kunowskim cmentarzu
 

Ostatni odcinek naszej trasy to doskonale znana droga w kierunku Stawu Kunowskiego. Pojawiła się tam wprawdzie tablica informująca o wyrębie, ale nie było żadnych jego odgłosów, to ją zignorowaliśmy. Faktycznie – drwale mieli akurat przerwę śniadaniową i można było iść bezpiecznie. 
 
Iść? Nie iść? Idziemy!
 
lekko wąwozowy odcinek drogi
 
Na tym odcinku las raczej jesienny niż zimowy. Śnieg już tylko we wspomnieniach. Ale może jeszcze wróci. Kto wie? 
 
niektórzy czają się na pnie w omszałych "skarpetkach" - dużo ich w tej okolicy
 

"upolowane" obiekty
 
na skraju lasu
 

Tak dotarliśmy do miejsca startu i mety. I po wycieczce. 
 
nasza trasa
 
Zdjęcia – Edek, Janek i ja

4 komentarze:

  1. Fajna pętelka... ale focimy dwiema rączkami... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tylu lat mi to przypominasz, a ja wiecznie jak ten jednoręki bandyta fotograficzny... A potem pretensje do całego świata, że nieostro wyszło i trzeba wyrzucać.

      Usuń
  2. Fajnie i sporo (jak zwykle) ciekawostek

    OdpowiedzUsuń