Łaziki Świętokrzyskie
włóczą się nie tylko po lasach i polach; czasem odczuwają potrzebę zajrzenia do
miasta. Tym razem padło na Kielce.
A tam jak zawsze –
Sienkiewicz siedzi na początku ulicy nazwanej swoim imieniem i przygląda się
ruchowi na niej, a ludzie spieszą to tu, to tam i nawet się nie zastanowią, co
miasto ma im do zaoferowania oprócz galerii handlowych. My właściwie nie
zaglądamy do tego typu galerii, więc podzielimy się swoimi spostrzeżeniami na
temat innych atrakcji.
Tym razem
odwiedziliśmy trzy miejsca mało oblegane.
Na pierwszy ogień
poszło Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego. Pewnie każdy z nas był tu w
swoich latach szkolnych. I wtedy już się tam wynudziliśmy, chociaż ekspozycja
nie powala rozmiarami – ot dwie sale, ale jak się dokładniej przyjrzeć, można
znaleźć kilka wartościowych pamiątek po pisarzu i jego rodzinie. Dla mnie –
bazgrzącej jak kura pazurem – najbardziej zachwycający był starannie
wykaligrafowany eleganckim charakterem pisma rękopis pisarza. A ławki szkolne,
które mają oddawać atmosferę dawnej szkoły już jakoś do mnie nie przemawiają. Ale to pewnie dlatego, że szkoły miałam
przez całe życie więcej niż przeciętny dorosły.
Drugie miejsce to
dwustuletni drewniany Dworek Laszczyków czyli oddział Muzeum Wsi Kieleckiej.
Zmienił się bardzo w ostatnich latach – jest wyremontowany, ma udostępnione do
zwiedzania wszystkie sale (a może powinnam napisać „izby”). Jedna z nich to
elegancko umeblowany pokój – może gabinet pana domu? W pozostałych mieliśmy
okazję obejrzeć wystawę „Baśnie i pejzaże”. Już jej nie zobaczycie, bo właśnie
się skończyła, a warto było zobaczyć obrazy Marka Hołdy (pejzaże) i Barbary
Chorążek. Szczególnie te drugie bardzo mi się podobały – miały niesamowitą
fakturę, stonowane barwy i najdziwniejsze oprawy. Otóż niektóre z tych obrazów
autorka „oprawiła” w drzwi od obórki czy stajni albo inne stare deski. Warto
było to zobaczyć.
a to taki tylko widok na "kącik" w ekspozycji
Na koniec
zostawiliśmy sobie wizytę w Instytucie Designu (wybaczcie to potworne słówko,
ale tak się to miejsce na Wzgórzu Zamkowym nazywa w nowej polszczyźnie). Jest
tam świetna wystawa „Poezja światła” pokazująca piękne szkło autorstwa dwojga
litewskich artystów Indre Stulgaite-Kriukene i Remigiusa Kriukasa. Każda z prac
to w moich oczach rzeźba, która zachwyca swoją zmiennością – w zależności od
punktu spojrzenia lub oświetlenia wydaje się inna, a zapewne skomplikowany
sposób wykonania dodaje jej tajemniczości. Pokazuję kilka zdjęć, a resztę prac zobaczcie sami przy okazji pobytu w
Kielcach – wystawa potrwa jeszcze do końca miesiąca.
Na dziedzińcu
Instytutu mieliśmy jeszcze jedną niepowtarzalną okazję – mogliśmy cichutko popatrzeć
na pracę wielkiego artysty – Leszka Mądzika, który akurat wtedy odbywał próbę
spektaklu „Cień”. Niezwykłe wrażenie, ale nie mamy ani zdjęć, ani autografu –
taki gigant nas onieśmielił i nie odważyliśmy się przeszkadzać.
zdjęcia - Edek
zdjęcia - Edek
Quo vadis... nie zbadane są ścieżki lidzkich pomysłów.Osobiście mam opory przed wchodzeniem do pomieszczeń skoro tyle jest na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńFajny reportaż...
Bez obaw,tam pracują bardzo mili ludzie, których tak cieszy, że ktoś do nich zajrzał, że traktują zwiedzających jak najmilszych gości.
OdpowiedzUsuń