Skarżysko to moje rodzinne miasto i
miałam dwóch dziadków kolejarzy, więc trudno mi przejść obojętnie obok
przystojnego parowozu. Lokomotywa na spaliny też bywa niebrzydka. Elektrowóz wydaje mi się za bardzo nowoczesny, trochę mu brak romantyzmu, ale w
ostateczności mogę go obdarzyć sympatią. Mam w rodzinie młodego człowieka,
który w dzieciństwie spędzał wiele czasu z dziadkiem na peronie naszego
dworca podziwiając pociągi. To widocznie u nas rodzinna słabość.
I tu nagle dostaję od kolegi zdjęcia
z wyprawy w Gorce i co widzę? Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce! A w nim
kilka „wypasionych” okazów. Może zechcecie rzucić okiem? Chętnie się podzielę
zdjęciami.
To, jak czytałam w Internecie, ostatnia czynna lokomotywa spalinowa SP 42-260, która niedawno wjechała o własnych silach do skansenu w Chabówce. Tu można obejrzeć film z jej przejazdu.
Parowóz TK 148-191 pięknie się
prezentuje i także jest sprawny.
A tu prawdziwa perła kolekcji –
najstarszy w Polsce parowóz, pochodzący z XIX wieku TKb1-1479. Na stronie informującej o skansenie przeczytałam, że ten maluch pracował prawie sto lat.
Tylko nic o tym nie mówcie w ZUSie!
Kolejny wyprodukowany w Niemczech w latach międzywojennych parowóz Tkt3-16. Podobno służył głównie do przewozów na terenach górskich.
Nie wiem, czemu parowóz Ty2-50 tak
bardzo obłazi z farby. Może to oznaka zbliżającej się starości, ostatecznie ma
do tego prawo – wyprodukowano go w czasie II wojny światowej. Ciekawostka - kolega, który akurat wysiada z parowozu obsługiwał ten typ maszyny, kiedy jeszcze te były używane przez PKP.
I nie byłabym sobą, gdybym nie przypomniała sobie naszego rodzinnego miasta, tak bardzo związanego z historią polskiej kolei. 5 lat temu miałam niezapomnianą okazję uczestniczenia w promocji książki panów J. Krauze i M. Medyńskiego „Miasto kolejarzy nad Kamienną”. Jak myślicie, gdzie odbywała się ta promocja? Oczywiście w naszej Parowozowni! Nigdy nie zapomnę widoku z okna – taki wachlarz tylko tam można zobaczyć.
widok z okna
Miałam także okazję zajrzeć do wielkiej hali, gdzie dumnie stały lokomotywy spalinowe. Czyste szaleństwo – tak sobie
podejść do nich z bliska, zajrzeć do środka, sfotografować te wielkie nie
wiadomo co, które poniewierały się wszędzie.
potwory grzecznie czekają (na razie...)
we wnętrzu lokomotywy
taki drobiażdżek - dla mnie tajemnica, może ktoś w komentarzu napisze, co to jest
I na koniec efekt specjalny –
lokomotywa wypuściła parę! Oj, była sensacja, była.
Jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć więcej
zdjęć, zapraszam na fotograficzną relację jala, a w kolejnym linku traficie do muzeum kolejnictwa w samym Tokio! I jeszcze link na oficjalną stronę Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce.
Zdjęcia
– Andrzej, Edek i ja
Pamiętam te potwory buchające parą i niestety dymem z iskrami... była w tym wszystkim jakaś tajemnica.
OdpowiedzUsuńWreszcie ktoś zaczął liczyć sprawność różnych maszyn... nie oszczędził Parowozów - ich sprawność była 9 %,co czyniło je w dobie elektryczności mało ekonomicznymi, wobec elektrowozów - których sprawność wynosiła 85 %. :(
I Twój komentarz przypomniał mi balladę o dobrym pociągu zespołu Wały Jagiellońskie. Tam właśnie ciągle ulepszanie zabiło dobry pociąg.
UsuńWspaniałe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTrochę techniki też czasem wypada sfotografować, a nie tylko ta przyroda i przyroda. ;)
Usuńcd. Kiedyś węgiel z kopalni wsypywano do brzuszka Parowozu,teraz ten sam C2 wiezie się do elektrowni ,tam spala wraz ze zbożem i lasem i wysyła na trakcję... coś mi się zdaje,że nie wszystko policzono przy rezygnacji z tych zacnych maszyn.
OdpowiedzUsuńPomijając użyteczność nowych na wypadek nie daj Boże wojny... pstryk i wszystko stoi... ( no może nie wszystko... ) :)
Na szczęście niektóre z tych muzealnych okazów działają. Może jeszcze nie wszystko stracone.
Usuńa już myślałem, że gdzieś ukryte w lesie w Skarżysku ;-) i nic o nich nie wiedziałem
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie wiadomo. Skarżyskie lasy kryją wiele tajemnic. :)
Usuń