piątek, 19 września 2014

Nie jestem małym chłopcem, ale …

Skarżysko to moje rodzinne miasto i miałam dwóch dziadków kolejarzy, więc trudno mi przejść obojętnie obok przystojnego parowozu. Lokomotywa na spaliny też bywa niebrzydka. Elektrowóz wydaje mi się za bardzo nowoczesny, trochę mu brak romantyzmu, ale w ostateczności mogę go obdarzyć sympatią. Mam w rodzinie młodego człowieka, który w dzieciństwie spędzał wiele czasu z dziadkiem na peronie naszego dworca podziwiając pociągi. To widocznie u nas rodzinna słabość.
I tu nagle dostaję od kolegi zdjęcia z wyprawy w Gorce i co widzę? Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce! A w nim kilka „wypasionych” okazów. Może zechcecie rzucić okiem? Chętnie się podzielę zdjęciami.

 

To, jak czytałam w Internecie, ostatnia czynna lokomotywa spalinowa SP 42-260, która niedawno wjechała o własnych silach do skansenu w Chabówce. Tu można obejrzeć film z jej przejazdu.


Parowóz TK 148-191 pięknie się prezentuje i także jest sprawny. 


A tu prawdziwa perła kolekcji – najstarszy w Polsce parowóz, pochodzący z XIX wieku TKb1-1479. Na stronie informującej o skansenie przeczytałam, że ten maluch pracował prawie sto lat. Tylko nic o tym nie mówcie w ZUSie!



Kolejny wyprodukowany w Niemczech w latach międzywojennych parowóz Tkt3-16. Podobno służył głównie do przewozów na terenach górskich.


Nie wiem, czemu parowóz Ty2-50 tak bardzo obłazi z farby. Może to oznaka zbliżającej się starości, ostatecznie ma do tego prawo – wyprodukowano go w czasie II wojny światowej. Ciekawostka - kolega, który akurat wysiada z parowozu obsługiwał ten typ maszyny, kiedy jeszcze te były używane przez PKP.

I nie byłabym sobą, gdybym nie przypomniała sobie naszego rodzinnego miasta, tak bardzo związanego z historią polskiej kolei. 5 lat temu miałam niezapomnianą okazję uczestniczenia w promocji książki panów J. Krauze i M. Medyńskiego „Miasto kolejarzy nad Kamienną”. Jak myślicie, gdzie odbywała się ta promocja? Oczywiście w naszej Parowozowni! Nigdy nie zapomnę widoku z okna – taki wachlarz tylko tam można zobaczyć. 


przed budynkiem Parowozowni 


widok z okna 

 
Miałam także okazję zajrzeć do wielkiej hali, gdzie dumnie stały lokomotywy spalinowe. Czyste szaleństwo – tak sobie podejść do nich z bliska, zajrzeć do środka, sfotografować te wielkie nie wiadomo co, które poniewierały się wszędzie.

potwory grzecznie czekają (na razie...) 



we wnętrzu lokomotywy



taki drobiażdżek - dla mnie tajemnica, może ktoś w komentarzu napisze, co to jest 

I na koniec efekt specjalny – lokomotywa wypuściła parę! Oj, była sensacja, była.


Jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć więcej zdjęć, zapraszam na fotograficzną relację jala, a w kolejnym linku traficie do muzeum kolejnictwa w samym Tokio! I jeszcze link na oficjalną stronę Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce.

Zdjęcia – Andrzej, Edek i ja
 

8 komentarzy:

  1. Pamiętam te potwory buchające parą i niestety dymem z iskrami... była w tym wszystkim jakaś tajemnica.
    Wreszcie ktoś zaczął liczyć sprawność różnych maszyn... nie oszczędził Parowozów - ich sprawność była 9 %,co czyniło je w dobie elektryczności mało ekonomicznymi, wobec elektrowozów - których sprawność wynosiła 85 %. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Twój komentarz przypomniał mi balladę o dobrym pociągu zespołu Wały Jagiellońskie. Tam właśnie ciągle ulepszanie zabiło dobry pociąg.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Trochę techniki też czasem wypada sfotografować, a nie tylko ta przyroda i przyroda. ;)

      Usuń
  3. cd. Kiedyś węgiel z kopalni wsypywano do brzuszka Parowozu,teraz ten sam C2 wiezie się do elektrowni ,tam spala wraz ze zbożem i lasem i wysyła na trakcję... coś mi się zdaje,że nie wszystko policzono przy rezygnacji z tych zacnych maszyn.
    Pomijając użyteczność nowych na wypadek nie daj Boże wojny... pstryk i wszystko stoi... ( no może nie wszystko... ) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście niektóre z tych muzealnych okazów działają. Może jeszcze nie wszystko stracone.

      Usuń
  4. a już myślałem, że gdzieś ukryte w lesie w Skarżysku ;-) i nic o nich nie wiedziałem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nic nie wiadomo. Skarżyskie lasy kryją wiele tajemnic. :)

      Usuń