Każdy z nas ma takie swoje ulubione
kąty, gdzie go ciągnie. Andrzeja zdecydowanie ciągnie w okolice Bodzentyna. A
nas za nim.
Na środę kolega zamówił specjalną
wycieczkową pogodę i cóż było robić, trzeba było z nim pójść. Mapa mówi, że
większość trasy odbyliśmy na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, w którym
byliśmy raptem rok temu, a nawet przed kilkoma miesiącami. No to, żeby się nie
powtarzać, pokażę Wam, co nas tym razem szczególnie zauroczyło, rozbawiło czy
zaskoczyło.
rzeźby z ogródka w Podgórzu
przemijanie - kosiarkę z MESKO zżera powoli rdza
rzeźby z ogródka w Podgórzu
przemijanie - kosiarkę z MESKO zżera powoli rdza
Grzybów było
zatrzęsienie. Niby nic nowego o tej porze roku, ale w ciemnym jodłowym lesie
pachniały niesamowicie. Nawet we mnie obudził się instynkt grzybiarza i cudem
jakimś wypatrzyłam grupę czerwonych kozaków. Zobaczcie, co jeszcze upolowałam (oczywiście
łowy bezkrwawe, bo park narodowy przecież...).
opieńki latoś obrodziły
ten prawdziwek miał całą rodzinę w pobliżu
huba w odcieniach szarości
A jak mokro się zrobiło! Na
pomostach przyjemnie, choć ślisko, ale niektóre odcinki bez pomostów trudne do
przebycia. Panowie, oczywiście wszystko pokonali z gracją, ja zaliczyłam
tradycyjną wpadkę w rude błoto. Ale przy okazji obfitości opadów narobiło się
pełno uroczych strumyczków, które sobie żwawo spływały z góry.
zaraz będzie mokro
a my - hyc!
a ja lubię małe strumyki
I te drzewa… Wszędzie przecież są,
ale tym razem jakieś takie oryginały rzucały mi się w oczy. To chyba dlatego,
że postanowiliśmy „odpuścić” tym biedakom, które zawsze fotografujemy. Niech by
sobie raz od nas odpoczęły, bo pewnie słysząc, że nadchodzimy już sobie myślały
„O, ci wstrętni paparazzi, znów nam będą zaglądać w każdą dziuplę”.
to już po drzewie ...
jaką ten buk ma minę!
Niektórym przytrafiły się zjawiska "nadprzyrodzone". I to w samo południe. Czyżby kolega napotkał na swej drodze południcę? Takie to bywają niespodzianki ...
Edek uważa, że to duch leśniczanki błąka się po lesie
ten mostek wolny od zjaw
I jeszcze kilka migawek z naszego celu podroży, czyli Nowej Słupi. Zwykle wpadamy tam tuż przed podjazdem busa, a tym razem mieliśmy trochę czasu na zajrzenie w różne zakamarki. Sami się przekonajcie, czy warto.
kościół pod wezwaniem św. Wawrzyńca
żeliwny nagrobek na cmentarzu parafialnym
zdjęcia - Edek i ja
Wieża na klasztorze robi wrażenie jakby tam była zawsze... a nie było jej 100 lat !
OdpowiedzUsuńSzczególnie zachwyciła mnie architektura budynku Muzeum w stylu na wskroś Świętokrzyskim... wpisuje się ona bezszelestnie w otaczający krajobraz, wtapiając się swoją niewątpliwą lekkością,zwiewnej elewacji w otaczający klimat zadumy i refleksji z podążającym bądź,co bądź pod górkę Emerykiem... który zachwycony owym dziełem,wcale się nie śpieszy - dzięki Bogu zresztą !
Należy również pamiętać, którą częścią ciała Emeryk jest odwrócony do muzeum. Czyżby to coś znaczyło?
UsuńChciałem tylko napisać, że każdy post wraz z komentarzami czytam wnikliwie i będę to robił nadal dopóki nie zmieni się forma tego bloga :) .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszy mnie Twoja decyzja... Pozdrawiam ciepło :)
UsuńJa również czytam wnikliwie post (przed wypuszczeniem w świat), a potem komentarze. I dziękuję za uwagi, czekam na rady i pomysły, jak wprowadzić ulepszenia. Oj, żebym tylko czego nie skopała z nadmiaru gorliwości.
Usuń