wtorek, 19 maja 2015

Wycieczka z niespodziankami - cz. 3

No i w Strzałkowie szef nareszcie pozwolił nam na pieszą wędrówkę. Nie wiem, jakim szóstym zmysłem wyszukał takie ścieżki, że ominął wszystkie zaznaczone na mapie mokradła, a nie kazał iść asfaltem. No ślicznie się szło. Niebo nad nami przepięknie się chmurzyło, wiatr wiał, skowronki śpiewały, cykały świerszcze czy pasikoniki, pachniało wiosną – kicz wiosenny, albo szczęście wędrowca.




"U nas dość głowę podnieść, ileż to widoków!
Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków!"* 
- pola między Strzałkowem a Chronowem

We wsi Chronów też się nie nudziliśmy. Mieszkańcy mieli problem z zakwalifikowaniem naszej grupki do odpowiedniej kategorii włóczęgów, ale nic im nie wyjaśniałam. Niech się ludziska głowią. My zaś wypatrzyliśmy kilka ciekawych widoczków.

opuszczona chata w Chronowie

przydrożny krzyż w Chronowie (ważne miejsce - tu skręcamy na Łaziska) 

współczesność i przeszłość 

leśny odcinek drogi między kolejnymi częściami Chronowa 

i mały staw nam się trafił  
 
Był też trudny dla mnie odcinek zapachowy. Otóż szliśmy chyba z kilometr, albo dłużej w pobliżu rozległego pola rzepaku. Od tego momentu wiem – nie lubię zapachu kwitnącego rzepaku. Włazi toto w nos, usta, dręczy mózg i ani na chwilę nie pozwala od siebie odpocząć. Jedno, co łagodzi tę sytuację to dźwięk, jaki to pole wydaje – całe pole gra pszczelim brzęczeniem. A to z kolei jeden z moich ulubionych dźwięków. 

 na horyzoncie wzgórza Garbu Gielniowskiego 

i ostatni żółty akcent
 
Kiedy już rzepak się skończył, znaleźliśmy się w pobliżu przedostatniego celu naszej wyprawy – to dziewiętnastowieczny dwór w Łaziskach, niegdyś własność rodziny Kunickich, obecnie obiekt bezpański, popadający w ruinę.  Szkoda, bo dostani z niego był dwór – piętrowy, z efektownym frontonem, licznymi zabudowaniami gospodarskimi, otoczony parkiem. A teraz tylko ptak jakiś wielki rudy odleciał z jego dachu, kiedy podeszliśmy. 


dawny dwór Kunickich w Łaziskach

portyk dworu

zabudowania podworskie

alejka w dworskim parku

parkowa figurka

Z Łazisk pomaszerowaliśmy znienawidzonym asfaltem przez Ciepłą i Bąków do Wałsnowa.  Po drodze obejrzeliśmy pobieżnie (akurat nieoczekiwanie padało) młyn w Bąkowie. Wiele to z niego nie zostało, ale i tak da się zauważyć, że zbudowany był z ciekawych kamiennych bloków, widać na nich ślady obróbki – takie nieregularne zadrapania.

pomnik w Ciepłej 

pozostałość młyna wodnego w Bąkowie 

fragment ściany młyna
  
W Wałsnowie spóźniliśmy się na bus, co skutkowało kolejnymi przesiadkami. I tak, po przejściu 23,6 kilometra, przejechaniu kilkoma busami kolejnych kilometrów w końcu znaleźliśmy się w domu. No, kto by pomyślał?

* A. Mickiewicz - fragment "Pana Tadeusza" z księgi "Umizgi"  

Zdjęcia – Edek i ja 

2 komentarze:

  1. Piękna sesja... że nie wspomnę o akcencie energetycznym: bramka z odłącznikiem ON3V - 15 kV oraz słup przelotowy linii 110 kV.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie tego precyzyjnego oznaczenia nam brakowało! Że też Ty to wszystko pamiętasz. Profesjonalista w każdym calu.

      Usuń