Niemożliwe? A jednak…
Mała uliczka w
pobliżu bielskiego rynku. Cicho, pusto. Jedna brama otwarta, a przy
niej kolorowa tabliczka „Muzeum Literatury im. W. St. Reymonta”, w ciemnej
sieni pojawia się długowłosy mężczyzna. To pan Tadeusz Modrzejewski –
właściciel tego prywatnego muzeum – zaprasza do środka. Czyli obiekt istnieje,
można go zwiedzić, ale oficjalnie nie jest wpisany do rejestru muzeów, władze
miasta uważają je za prywatne hobby właściciela. Tak więc jest, a jakby go nie
było.
ulica Pankiewicza w Bielsku-Białej
zaproszenie do muzeum
a oto jego twórca i właściciel
Wchodzimy do środka.
I tu pierwszy szok – ciemno jest. Tak zwyczajnie, mało co widać. Zwłaszcza
podczas robienia zdjęć – człowiek celuje na ślepo i dopiero potem się
dowiaduje, co sfotografował. Dziś wiec obejrzycie zdjęcia – niespodzianki,
kadrowanie takie, jak się udało wycelować. I lepsze nie będzie, chociaż
koleżanka oświetlała pomieszczenie latarką w telefonie.
drzwi wejściowe
Dlaczego tak jest?
Brak prądu, bo właściciela nie stać od kilku lat na opłacanie rachunków. Ogrzewania
też brak. Ale niech was to nie zraża, miejsce warte obejrzenia, ma klimat i
jest jedyne w swoim rodzaju. A nietypowe warunki zwiedzania tylko mu dodają
uroku. Nie wierzycie? Czytajcie i oglądajcie dalej.
naturalne oświetlenie
Pan Tadeusz jest
miłośnikiem twórczości Reymonta, czuje mistyczną więź z pisarzem, nikt nie zna
utworów Reymonta tak, jak on. Dlaczego? A z tej prostej przyczyny, że pan
Modrzejewski jest skrybą, który przepisuje ręcznie dzieła swojego idola. Powstają
w ten sposób piękne unikalne egzemplarze, których dodatkową wartość stanowią ilustracje
wykonane przez skrybę. Opowiada, jak przepisywanie inspiruje go do tworzenia
obrazów. Przepisując wchodzi w świat książki głębiej niż zwykły czytelnik.
to tajemnicze okno na ścianie jest bramą do świata snów autora i wyjaśnieniem jego szczególnej więzi z pisarzem
benedyktyńska robota
forma uznania ze strony Fundacji Reymontowskiej
Każda przepisana
książka ma odpowiednią oprawę, oryginalny sposób prezentacji – w gablocie
(oczywiście własnoręcznie wykonanej), skrzyni czy wydrążonym pniu.
na pierwszym planie "Ziemia obiecana", w głębi "Komediantka"
Jak myślicie, jakie dzieło jest przechowywane w tej skrzyni?
to jego tom czwarty z dedykacjami aktorów występujących w słynnej ekranizacji
rozwiązanie zagadki
Czy tylko Reymonta przepisuje
pan Tadeusz? Jak sądzicie? Odpowiedź nasuwa się sama.
zwoje zawierające ręcznie przepisanego "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza
na ścianie wielka ilustracja do księgi "Umizgi" - grzybobranie
Ale muzeum to nie
tylko książki. Można tu zobaczyć rzeźby, obrazy, nawet witraż, który w
słoneczny dzień podobno świeci. Motto, które twórca wypisał na ścianie w
pobliżu kominka nawiązuje do benedyktyńskiego „Ora et labora” (módl się i pracuj), co w wydaniu
współczesnego skryby przyjęło postać „labora et labora” (pracuj i pracuj).
witraż przedstawiający patrona muzeum
motto pracowitego twórcy
A pracy ma pan
Modrzejewski wiele. Dba, jak może, o muzeum, walczy o nie, tworzy, przepisuje
kolejne dzieła, maluje, rzeźbi. Wiele miejsca w muzeum poświęcił motylom, które
podobno tu zimują. Zadbał też o podwórko kamienicy. Przypomina ono klasztorny wirydarz
z roślinami, rzeźbami i mottem, które
daje nadzieję nawet w najtrudniejszych momentach.
brama od podwórza
kamienna księga
jeden z wielu motyli
optymizm?
Nie pozostaje mi nic
innego, jak dodać na koniec – weźcie latarkę, ciepłą kurtkę i zajrzyjcie do
tego miejsca. A może podczas waszej wizyty zaświeci słońce i witraż rozjaśni
się specjalnie dla was.
Kto chciałby poznać
bliżej muzeum i jego właściciela, może obejrzeć film o nim.
Wspominając wizytę w opisanym tu muzeum, zainteresowałam się jego dalszymi losami. W tej chwili muzeum jest nieczynne, jego zbiory zdeponowano w bibliotece w Bielsku-Białej. Kamienica, w której się znajdowało, ma być remontowana. Więcej szczegółów znajdziecie w tym linku.
Pana Tadeusza też już nie spotkamy. Zginął w marcu tego roku w pożarze swojego mieszkania.. Oby muzeum się odrodziło i nie pozwoliło zaginąć Jego dziełu.
Zdjęcia
– moje
Przeważnie znajdujesz coś ciekawego... jak Ty to robisz ?
OdpowiedzUsuńFajne miejsce.
Nie ja to znalazłam, a jedna z koleżanek - Irena. Ale, jak już się trafi na taką perełkę, nie wolno jej zmarnować.
Usuń