Już
sam termin wycieczki był niespodzianką dla nas – pogoda zdecydowała, że
jedziemy w piątek. Nie pozostało nam nic innego, jak się zgodzić.
Pojechaliśmy
kolejny raz do Przysuchy – żadna nowość. Ale dalej już nie było typowo. Z
Przysuchy wyruszyliśmy w dalszą drogę busem. I to nie jednym. Tak to nam się
porobiło nieoczekiwanie.
W
samej Przysusze skracaliśmy sobie oczekiwanie na bus zwiedzaniem. Z narażeniem
życia i zdrowia próbowaliśmy obejrzeć osiemnastowieczny lamus dworski, który
znajduje się w pobliżu wielu ważnych miejsc w Przysusze i wygląda tragicznie.
Jest otoczony przez współczesne zabudowania, ogrodzony ze wszystkich możliwych
stron płotami, murkami, teren wokół niego zarasta pokrzywami, a sam zabytkowy
budynek niszczeje w najlepsze. Widać, że nie jest zupełnie opuszczony, bo dach
na nim poprawiono – wygląda na nowy, ale wiele jeszcze przy nim przyjdzie zrobić.
lamus w Przysusze w roku 2010
ten sam obiekt obecnie (myślę, że zmiany są zauważalne)
Może
i jest wykonalne zadanie zrobienia mu ciekawego zdjęcia, ale nas tak skołowało
pokonywanie kolejnych obejść, że „cyknęliśmy” cokolwiek i opuścili to miejsce.
Szkoda.
okienko lamusa w oryginalnej oprawie (Przedarłam się przez pokrzywy, żeby zrobić to zdjęcie, a i tak wyszło jak wyszło.)
to drzwi do obiektu z "ozdobami" nieznanego autorstwa
Więcej
szczęścia ma znajdująca się niedaleko również osiemnastowieczna synagoga, która
jest remontowana i wygląda coraz lepiej. Do wnętrza nie udało nam się zajrzeć,
ale sam budynek sprawia pozytywne wrażenie.
synagoga w Przysusze
kuna (narzędzie kary zakładane na szyję delikwenta) w jednej ze ścian synagogi
I
wreszcie nadeszła chwila odjazdu pierwszego busa – jedziemy do Wieniawy! A tam
spodziewamy się trzech atrakcji – wyszło nieco inaczej. Dom gminny z 1920 roku
odszukaliśmy bez problemu, kościół pod wezwaniem św. Katarzyny też łatwo zlokalizować.
Ale już o tym, jakie wokół niego rosną potężne stare drzewa nic nie wiedzieliśmy.
Olbrzymy najprawdziwsze – dęby, lipy, wiąz nawet.
Gminne Centrum Kultury w Wieniawie w budynku z roku 1920
renesansowy kościół pod wezwaniem św. Katarzyny w Wieniawie
żeliwny krzyż poświęcony "Rodzinie Potkańskich Antoniemu Maryannie z Karskich oraz Ich dzieciom i wnukom"
pomnikowy dąb przy kościele
dorodny wiąz w pobliżu
Zapowiadany
szumnie w Internecie dwór w Wieniawie okazał się rozebranym, ale jakoś nas to
nie zmartwiło, bo udało mi się znaleźć skromną i sympatyczną siostrę zakonną,
która otworzyła nam drzwi kościoła i pozwoliła go obejrzeć. I to jest to!
portal kościoła - nie tymi drzwiami weszliśmy do środka
Słynny renesansowy „Poliptyk Wieniawski” nie jest ani trochę przereklamowany.
Sceny z życia świętego Stanisława na skrzydłach ołtarza i centralna scena jego
męczeńskiej śmierci są zwyczajnie piękne. Ale nie tylko one – w kościele jest
więcej wartych obejrzenia zabytków sztuki sakralnej. Aż żal było wychodzić.
bezcenny renesansowy "Poliptyk Wieniawski" w kaplicy św. Stanisława
centralna scena poliptyku
to scena wskrzeszenia Piotrowina ukryta u podstawy ołtarza za kwiatami
gwiaździste sklepienie kaplicy św. Stanisława - malutki detal w jego centrum to herb Półkozic szesnastowiecznego proboszcza Stanisława Młodeckiego
siedemnastowieczny ołtarz główny
barokowe ołtarze boczne
oryginalny stary krucyfiks
Obejrzeliśmy
jeszcze parę miejsc w pobliżu kościoła – i w drogę. Ale o tym w następnym
wpisie.
jeden z nagrobków na wieniawskim cmentarzu
przydrożna kapliczka - przypuszczam, że poświęcona św. Józefowi
Zdjęcia – Edek i ja
Faktycznie niespodzianka... fajna fotorelacja,że nie wspomnę o przekazie pisanym.
OdpowiedzUsuńLamus - przeszedł do lamusa, gdy nie wiadomo o co chodzi? to często o pieniądze lub sprawy własnościowe.
Ja myślę, że na razie pieniędzy wystarczyło na częściowy remont, ale może zajrzymy tam za parę lat - a tu w lamusie działa kawiarnia! Albo filia muzeum. Poczekajmy.
Usuń