I
to nawet w upał. Po wycieczce w poprzednią niedzielę mieliśmy niedosyt wrażeń i
dlatego kolega Ed zaproponował kolejną wyprawę w te strony.
Tym
razem pojechaliśmy do Żytkowic za Pionkami i ruszyliśmy czarnym szlakiem, który
prowadził nas po puszczy i jej historycznych miejscach.
Najpierw
napotkaliśmy Mauzoleum Legionistów 1 Brygady. Jest to cmentarz, na którym
pochowano żołnierzy Legionów poległych w 1914 roku w walkach pod Anielinem,
Laskami, Płachtami, Trupieniem, Suskowolą i Żytkowicami. Cmentarz i umieszczony
w jego centrum pomnik pochodzą z roku 1933. Spoczywa tu 100 bezimiennych
legionistów i 51 tych, których nazwiska udało się zidentyfikować i zapisano je
na tablicach obelisku. Prochy przeniesiono z prowizorycznych wojennych grobów.
pomnik w centrum cmentarza w Żytkowicach
elementy pomnika
Czarny
szlak to prawdziwy przewodnik po historii okolic. Kiedy miniemy wieś Krasna Dąbrowa,
natrafiamy w lesie na kolejny niewielki cmentarz z czasów 1 wojny światowej.
Spoczywają tu żołnierze różnych wojsk polegli w październiku 1914 roku w
walkach operacji dęblińskiej. Ciekawostką wyróżniającą ten cmentarz jest figura
świętego Franciszka umieszczona w kapliczce przy wejściu.
kapliczka z figurą św. Franciszka przy wejściu na cmentarz wojenny
pamiątkowy głaz i mogiły żołnierzy rożnych wyznań
Kolejny
cmentarz wojenny napotkaliśmy już pod koniec szlaku w lesie za Augustowem. Tu z
kolei spoczywają żołnierze wszystkich armii walczących na tych terenach w
latach 1914 – 15, a wśród nich oczywiście Polacy. I tak sobie człowiek myśli w
takim miejscu – po co te wojny i wrogość? I tak wszyscy spoczną w sąsiadujących
ze sobą mogiłach, a dzieci i wnuki będą żyć w zgodzie.
cmentarz wojenny w lesie na północ od Augustowa
Szlak
czarny to nie tylko historia, ale przede wszystkim przyroda – prowadzi on
pięknymi leśnymi terenami, a w upale las pachnie oszałamiająco! Nawdychaliśmy
się suchego sosnowego powietrza, zapachu kwitnących akacji, napaśli oczy
różnorodnymi typami lasu. Muszę przyznać, że lasy w tej okolicy Puszczy
Kozienickiej bardzo są zróżnicowane. A te ścieżki! No – rozkosz prawdziwa dla
turysty.
kwiat akacji w lesie za Żytkowicami
w sosnowym lesie
dzwonek brzoskwiniolistny
gdzieś na szlaku
I
tu aż się prosi dodać, że szliśmy nie tylko czarnym szlakiem, ale zeszliśmy z
niego do żółtego, który nas doprowadził do Pionek. Niestety, szlaki nie są
dokładnie znakowane i na czarnym musieliśmy się trochę cofać, szukać znaków.
Szlak znaleźliśmy, a trasa, która pokonaliśmy w upale wyniosła ni mniej ni
więcej, tylko 29,2 kilometra. (Nie, to nie pomyłka – ta dziewiątka jest tu
rzeczywiście.)
"śpiąca królewna" na żóltym szlaku - żaba trawna
okazały dąb na skraju Pionek
A
na zakończenie zostawiłam największą atrakcję niedzielnej wyprawy – rezerwat
Źródło Królewskie. Nazwa rezerwatu związana jest oczywiście z królem Władysławem Jagiełłą, który jakoby pił wodę z jednego z tutejszych źródeł. Mogła mu smakować, bo podobno woda źródlana ma tu rewelacyjny skład mineralny.
Po
rezerwatach z ubiegłego tygodnia nie spodziewałam się niczego specjalnego, a tu
mnie rezerwat zaskoczył. Zajmuje on rozległy teren źródliska rzeki Zagożdżonki.
Znajduje się tu kilka źródeł – od razu
powiem, nie do wszystkich dotarliśmy, trzeba tu wrócić innym razem, żeby je obejrzeć.
jedno ze źródeł w rezerwacie
w leśnej części rezerwatu
żółciak siarkowy porasta jedno z martwych drzew, a turystów świerzbią łapki, żeby go oderwać - sporo kawałków leży odłamanych na ziemi
zerwa kłosowa przycupnęła pod drzewem
Zagożdżonka
płynie uroczymi meandrami przez las i podmokle łąki. Nad nimi ustawiono
porządne pomosty, po których można sobie spacerować do woli i napawać oczy
urokami rzeki, łąk, kwiatów. A i odpocząć jest gdzie. Taki to przemyślany
rezerwat.
mokradła w rezerwacie
pomosty dla turystów
stanowisko czermieni błotnej
różne oblicza rzeki
Ludzi
tu sporo się pojawia, bo teren ładny, znany i oddalony niewiele od potężnego
parkingu, gdzie spacerowicze odpoczywają i grillują namiętnie. Nie dla nas te
atrakcje, bo rezerwat mieliśmy prawie w połowie trasy i trzeba było skracać
zwiedzanie, żeby zdążyć na pociąg.
stacja kolejowa w Pionkach - tak się do niej spieszyliśmy w upale, a pociąg się spóźnił
Zdjęcia – Edek i ja
Piękna kraina,dużo zieleni i wody z gustownymi ,mocnymi mostkami.
OdpowiedzUsuńRelacja i foty super... dystans imponujący !
Kiedy chodziliśmy po tych mostkach, to mi się zrobiło żal, że w naszej Lutej nie zastosowano takich porządnych konstrukcji i wszystko się rozleciało. Szkoda, a mogło być tak pięknie...
UsuńDystans planowany był nieco krótszy, ale trochę się wydłużyło - czasem tak bywa. Na szczęście teren nietrudny, więc te kilometry nie są aż tak mocno odczuwalne.