poniedziałek, 8 czerwca 2015

Puszcza Kozienicka wciąga

I to nawet w upał. Po wycieczce w poprzednią niedzielę mieliśmy niedosyt wrażeń i dlatego kolega Ed zaproponował kolejną wyprawę w te strony.
Tym razem pojechaliśmy do Żytkowic za Pionkami i ruszyliśmy czarnym szlakiem, który prowadził nas po puszczy i jej historycznych miejscach.
Najpierw napotkaliśmy Mauzoleum Legionistów 1 Brygady. Jest to cmentarz, na którym pochowano żołnierzy Legionów poległych w 1914 roku w walkach pod Anielinem, Laskami, Płachtami, Trupieniem, Suskowolą i Żytkowicami. Cmentarz i umieszczony w jego centrum pomnik pochodzą z roku 1933. Spoczywa tu 100 bezimiennych legionistów i 51 tych, których nazwiska udało się zidentyfikować i zapisano je na tablicach obelisku. Prochy przeniesiono z prowizorycznych wojennych grobów.

pomnik w centrum cmentarza w Żytkowicach


 elementy pomnika
 
Czarny szlak to prawdziwy przewodnik po historii okolic. Kiedy miniemy wieś Krasna Dąbrowa, natrafiamy w lesie na kolejny niewielki cmentarz z czasów 1 wojny światowej. Spoczywają tu żołnierze różnych wojsk polegli w październiku 1914 roku w walkach operacji dęblińskiej. Ciekawostką wyróżniającą ten cmentarz jest figura świętego Franciszka umieszczona w kapliczce przy wejściu.

kapliczka z figurą św. Franciszka przy wejściu na cmentarz wojenny

 pamiątkowy głaz i mogiły żołnierzy rożnych wyznań
  
Kolejny cmentarz wojenny napotkaliśmy już pod koniec szlaku w lesie za Augustowem. Tu z kolei spoczywają żołnierze wszystkich armii walczących na tych terenach w latach 1914 – 15, a wśród nich oczywiście Polacy. I tak sobie człowiek myśli w takim miejscu – po co te wojny i wrogość? I tak wszyscy spoczną w sąsiadujących ze sobą mogiłach, a dzieci i wnuki będą żyć w zgodzie.


cmentarz wojenny w lesie na północ od Augustowa

Szlak czarny to nie tylko historia, ale przede wszystkim przyroda – prowadzi on pięknymi leśnymi terenami, a w upale las pachnie oszałamiająco! Nawdychaliśmy się suchego sosnowego powietrza, zapachu kwitnących akacji, napaśli oczy różnorodnymi typami lasu. Muszę przyznać, że lasy w tej okolicy Puszczy Kozienickiej bardzo są zróżnicowane. A te ścieżki! No – rozkosz prawdziwa dla turysty.  

kwiat akacji w lesie za Żytkowicami 

w sosnowym lesie

dzwonek brzoskwiniolistny 

gdzieś na szlaku
 
I tu aż się prosi dodać, że szliśmy nie tylko czarnym szlakiem, ale zeszliśmy z niego do żółtego, który nas doprowadził do Pionek. Niestety, szlaki nie są dokładnie znakowane i na czarnym musieliśmy się trochę cofać, szukać znaków. Szlak znaleźliśmy, a trasa, która pokonaliśmy w upale wyniosła ni mniej ni więcej, tylko 29,2 kilometra. (Nie, to nie pomyłka – ta dziewiątka jest tu rzeczywiście.)

 "śpiąca królewna" na żóltym szlaku - żaba trawna

okazały dąb na skraju Pionek 

A na zakończenie zostawiłam największą atrakcję niedzielnej wyprawy – rezerwat Źródło Królewskie. Nazwa rezerwatu związana jest oczywiście z królem Władysławem Jagiełłą, który jakoby pił wodę z jednego z tutejszych źródeł. Mogła mu smakować, bo podobno woda źródlana ma tu rewelacyjny skład mineralny.
Po rezerwatach z ubiegłego tygodnia nie spodziewałam się niczego specjalnego, a tu mnie rezerwat zaskoczył. Zajmuje on rozległy teren źródliska rzeki Zagożdżonki. Znajduje się  tu kilka źródeł – od razu powiem, nie do wszystkich dotarliśmy, trzeba tu wrócić innym razem, żeby je obejrzeć. 

jedno ze źródeł w rezerwacie

w leśnej części rezerwatu

żółciak siarkowy porasta jedno z martwych drzew, a turystów świerzbią łapki, żeby go oderwać - sporo kawałków leży odłamanych na ziemi 

zerwa kłosowa przycupnęła pod drzewem 
 
Zagożdżonka płynie uroczymi meandrami przez las i podmokle łąki. Nad nimi ustawiono porządne pomosty, po których można sobie spacerować do woli i napawać oczy urokami rzeki, łąk, kwiatów. A i odpocząć jest gdzie. Taki to przemyślany rezerwat.



mokradła w rezerwacie



 pomosty dla turystów

stanowisko czermieni błotnej 



różne oblicza rzeki
 
Ludzi tu sporo się pojawia, bo teren ładny, znany i oddalony niewiele od potężnego parkingu, gdzie spacerowicze odpoczywają i grillują namiętnie. Nie dla nas te atrakcje, bo rezerwat mieliśmy prawie w połowie trasy i trzeba było skracać zwiedzanie, żeby zdążyć na pociąg.

stacja kolejowa w Pionkach - tak się do niej spieszyliśmy w upale, a pociąg się spóźnił
 
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. Piękna kraina,dużo zieleni i wody z gustownymi ,mocnymi mostkami.
    Relacja i foty super... dystans imponujący !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy chodziliśmy po tych mostkach, to mi się zrobiło żal, że w naszej Lutej nie zastosowano takich porządnych konstrukcji i wszystko się rozleciało. Szkoda, a mogło być tak pięknie...
      Dystans planowany był nieco krótszy, ale trochę się wydłużyło - czasem tak bywa. Na szczęście teren nietrudny, więc te kilometry nie są aż tak mocno odczuwalne.

      Usuń