Czy
znacie takie widoki ze Świniej Góry?
widok ze Świniej na Łysogóry
widok na Otrocz i Sikorzę
A
może podchodziliście na nią przez te pola?
zimowe pola
Jeśli
tak, to znacie tę inną Świnią Górę. Jeśli nie – poznajcie Świną Górę, którą
widujecie prawie zawsze jadąc do Kielc i prawie nie zwracacie uwagi na
wzniesienie po lewej stronie szosy. A to wszak najwyższe (366m n.p.m.)
wzniesienie Wzgórz Szydłówkowskich.
Zdobycie
tego wzniesienia nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza jeśli podchodzimy od
strony Dąbrowy. Prawie ścieżka prowadzi wśród pól. Oto ich czerwcowa odsłona. Czego nie widać, to nasze kompletnie przemoczone buty i
spodnie. Wiadomo – poranna rosa.
trawy po pas
Nie
ma co narzekać, szczyt się zdobyło, za jakiś czas spodnie i buty wyschły. Tę
Świnią Górę porasta miejscami las, ścieżki tam ładnie przedeptane – nic tylko
ludzie lubią tu spacerować. Napotkaliśmy też pozostałości dawnego kamieniołomu,
gdzie prawdopodobnie eksploatowano kwarcyty.
ścieżka na Świniej
smółka pospolita
nieczynny kamieniołom
przyroda ożywiona i nieożywiona w kamieniołomie
Porządnymi
ścieżkami zeszliśmy ze zbocza i zagłębiliśmy się w olbrzymim ogrodzie
działkowym. Jeden z działkowiczów opowiadał, że to największy w Polsce ogród
tego typu. No, no…
w ogrodzie działkowym
Ale
nie zabawiliśmy tam długo, żeby kto nie pomyślał, że się połakomimy na warzywa
jakie nienawożone albo kwiecie. Ruszyliśmy do Woli Kopcowej. A tam piękna
dziewiętnastowieczna drewniana kaplica p.w. Józefa Robotnika. Podobno ma
urodziwe wnętrze, ale tu musimy naszej informatorce wierzyć na słowo – drzwi
zamknięte na głucho.
kaplica w Woli Kopcowej
W
pobliżu kaplicy ciekawa figura Jana Nepomucena, która, jeśli wierzyć napisowi
na cokole, pochodzi z roku 1774.
I
tu wypada wrócić do początku naszej wycieczki na Świnią Górę. Zaczęliśmy bowiem
naszą wyprawę od poszukiwania krzyża z odwróconą figurą Chrystusa. Znaleźliśmy
go w ogródku jednego z domów. Obawiam się, że niedługo wcale go nie będzie
widać, tak się pięknie rozrosły iglaki, które posadzono w pobliżu.
krzyż z ulicy Warszawskiej w Kielcach
Potem oglądaliśmy drewnianą kaplicę w
Dąbrowie. Powstała ona w latach sześćdziesiątych XIX wieku z inicjatywy
kanonika kapituły kieleckiej ks. Józefa Ćwiklińskiego. Podobno
był on również inicjatorem budowy kaplicy w Woli Kopcowej. Trudno ją
fotografować, bo cała zasłonięta drzewami.
kaplica w Dąbrowie
kościół parafii NMP Matki Kościoła w Dąbrowie
wnętrze kościoła
Skoro już zajęłam się
pokazywaniem ciekawostek sakralnych, to czemu nie zajrzeć do ostatniego miejsca, które
odwiedziliśmy we środę?
Otóż dotarliśmy do Leszczyn,
gdzie znajduje się okazały kościół p.w. św. Jacka Odrowąża. Pokazywałam go we
wpisie poświęconym przodkom Stefana Żeromskiego (tu link).
kościół w Leszczynach
jego wnętrze
Dziś po obejrzeniu kościoła wybraliśmy się na cmentarz, gdzie udało nam się odszukać grób babki Marii Skłodowskiej Curie – Salomei Skłodowskiej. Na jej cześć noblistka otrzymała drugie imię – Salomea. Wiedzieliście o tym? Płytę nagrobną niedawno odnowiono, a mimo to trudno w ostrym słońcu odczytać napis na niej. Pani Salomea zmarła w roku 1881 w wieku 80 lat.
nagrobek Salomei Skłodowskiej
jeden z zabytkowych nagrobków na cmentarzu w Leszczynach
Na zakończenie akcent
relaksowy – wycieczka krótka była (15,8 km), więc i czas na relaks się znalazł.
A gdzież to się tak byczyliśmy? Oczywiście nad zalewem w Cedzynie.
zalew w Cedzynie
mostek na Lubrzance - to na tej rzece utworzono zalew w Cedzynie
Większość
czasu zajęło nam obserwowanie przygotowań wędkarza, który rozkładał sprzęt.
Ludzie, ile to tego jest! A ileż czasu zajmuje wyjęcie i rozłożenie! Tak na oko - okropnie
meczące zajęcie. To już wolę spokojnie iść z plecakiem.
spokojna wędrówka w Leszczynach-Skale
Zero wysiłku. Nieprawdaż?
spokojna wędrówka w Leszczynach-Skale
Zero wysiłku. Nieprawdaż?
Zdjęcia – Edek, Maciek i ja
Ciekawa wycieczka i wspaniała relacja...
OdpowiedzUsuńDziękuję - polecam tę trasę.
Usuń