czwartek, 10 grudnia 2015

Teraz ja

Zaplanowałam wycieczkę, na jaką miałam ochotę. A koledzy uprzejmie przyjęli ten plan razem z późniejszymi modyfikacjami.
Głównym celem wyprawy było drugi raz w tym roku Orońsko. Tym razem można tam obejrzeć wystawę „Wojciech Fangor 3 wymiary. Retrospektywa”. Dotychczas w orońskim parku można było zobaczyć „Sygnaturę” artysty. 

praca Wojciecha Fangora "Sygnatura"

Teraz zaś obejrzeliśmy prace przestrzenne Fangora. Najstarsze prace to rzeźby z roku 1948, a najnowsze – projekty dekoracji warszawskiego metra. Trochę zaszaleliśmy na tej wystawie, gdzie można spokojnie podejść do prac, obejrzeć z każdej strony, zobaczyć, jak się zmieniają w zależności od punktu widzenia. 

na pierwszym planie rzeźby z roku 1948, a w tle projekt malarstwa na ściany metra 

a to właśnie ten projekt 

postaci wzorowane na widowni z wystawy w roku 2005 "oglądają" "Sztukę przestrzenną" 

"Malarstwo na powierzchniach krzywych"

żywa publiczność w centrum dzieła sztuki 

 "Kolor w przestrzeni"
 
Największe wrażenie na kolegach wywarły „Tuby życiośmiertne”. Nie dziwię się, bo któż może być taką tubą, niosącą życie (a w konsekwencji śmierć), jak nie kobieta.  W dodatku wrażenie potęgowały sprytnie umieszczone lustra. 

"Tuby życiośmiertne" 

Zajrzeliśmy też do pałacowej oranżerii na wystawę młodych twórców. Nie powiem, interesująca. 

Edek sprawdza, czy faktycznie częścią pracy "Tam" Roberta Kaji jest chleb. Jest!



inne prace młodych twórców
 
Z Orońska wyruszyliśmy w kierunku Helenowa, a potem leśnymi i polnymi drogami w stronę Woli Lipienickiej. Jedna z tych dróg zupełnie nieoczekiwanie okazała się asfaltowa, ale dało się ten fragment trasy wytrzymać. Atrakcji widokowych nie było jakoś specjalnie dużo, bo i trasa znana, i pogoda ponura.

droga właściwie polna, ale może niedługo leśna

przydrożny dąb (pokazywaliśmy go latem - tu

kapliczka w Woli Lipienickiej
 
Przy torach kolejowych skierowaliśmy się w stronę Jastrzębia. Udało nam się uniknąć asfaltu idąc wzdłuż torów, przy okazji przekroczyliśmy małą, ale dosyć bystrą rzeczkę – Szabasówkę. 

polna droga i kolej

Szabasówka pokonuje przepust pod torami

i płynie dalej  
 
W końcu jednak przyszło wejść na asfalt, żeby obejrzeć cmentarz i kościół w Jastrzębiu. Ale skoro już byliśmy w pobliżu, to szkoda było tak ominąć to miejsce. 


stare nagrobki na cmentarzu w Jastrzębiu

punkt triangulacyjny w Jastrzębiu  

kościół parafialny św. Jana Chrzciciela w Jastrzębiu 


ten sam kościół inaczej

jego wnętrze
 
A potem szybciutko dotarliśmy na przystanek kolejowy w Gąsawach Plebańskich. Tu zakończyliśmy wycieczkę. Trasa wymierzona solidnie krokomierzem okazała się niedługa – 18,7 kilometra.

Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się więcej o Wojciechu Fangorze, polecam stronę portalu culture.pl (tu link)
Zdjęcia – Edek i ja

2 komentarze:

  1. Nie przepadam za twórczością nowoczesną... ścieżki i rzeczka za to piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, każdy ma własne upodobania. Ja jestem spod znaku bliźniąt i dlatego lubię i jedno i drugie. Poza tym za sto lat ta twórczość to już będzie klasyka.

      Usuń