Zaplanowałam
wycieczkę, na jaką miałam ochotę. A koledzy uprzejmie przyjęli ten plan razem z
późniejszymi modyfikacjami.
Głównym
celem wyprawy było drugi raz w tym roku Orońsko. Tym razem można tam obejrzeć
wystawę „Wojciech Fangor 3 wymiary. Retrospektywa”. Dotychczas w orońskim parku
można było zobaczyć „Sygnaturę” artysty.
praca Wojciecha Fangora "Sygnatura"
Teraz zaś obejrzeliśmy prace przestrzenne Fangora. Najstarsze prace to rzeźby z roku 1948, a najnowsze – projekty dekoracji warszawskiego metra. Trochę zaszaleliśmy na tej wystawie, gdzie można spokojnie podejść do prac, obejrzeć z każdej strony, zobaczyć, jak się zmieniają w zależności od punktu widzenia.
na pierwszym planie rzeźby z roku 1948, a w tle projekt malarstwa na ściany metra
a to właśnie ten projekt
postaci wzorowane na widowni z wystawy w roku 2005 "oglądają" "Sztukę przestrzenną"
"Malarstwo na powierzchniach krzywych"
żywa publiczność w centrum dzieła sztuki
"Kolor w przestrzeni"
Największe
wrażenie na kolegach wywarły „Tuby życiośmiertne”. Nie dziwię się, bo któż może
być taką tubą, niosącą życie (a w konsekwencji śmierć), jak nie kobieta. W dodatku wrażenie potęgowały sprytnie
umieszczone lustra.
"Tuby życiośmiertne"
Zajrzeliśmy
też do pałacowej oranżerii na wystawę młodych twórców. Nie powiem,
interesująca.
Edek sprawdza, czy faktycznie częścią pracy "Tam" Roberta Kaji jest chleb. Jest!
inne prace młodych twórców
Z
Orońska wyruszyliśmy w kierunku Helenowa, a potem leśnymi i polnymi
drogami w stronę Woli Lipienickiej. Jedna z tych dróg zupełnie nieoczekiwanie
okazała się asfaltowa, ale dało się ten fragment trasy wytrzymać. Atrakcji
widokowych nie było jakoś specjalnie dużo, bo i trasa znana, i pogoda ponura.
droga właściwie polna, ale może niedługo leśna
przydrożny dąb (pokazywaliśmy go latem - tu)
kapliczka w Woli Lipienickiej
Przy
torach kolejowych skierowaliśmy się w stronę Jastrzębia. Udało nam się uniknąć
asfaltu idąc wzdłuż torów, przy okazji przekroczyliśmy małą, ale dosyć bystrą
rzeczkę – Szabasówkę.
polna droga i kolej
Szabasówka pokonuje przepust pod torami
i płynie dalej
W
końcu jednak przyszło wejść na asfalt, żeby obejrzeć cmentarz i kościół w Jastrzębiu.
Ale skoro już byliśmy w pobliżu, to szkoda było tak ominąć to miejsce.
stare nagrobki na cmentarzu w Jastrzębiu
punkt triangulacyjny w Jastrzębiu
kościół parafialny św. Jana Chrzciciela w Jastrzębiu
ten sam kościół inaczej
jego wnętrze
A
potem szybciutko dotarliśmy na przystanek kolejowy w Gąsawach Plebańskich. Tu
zakończyliśmy wycieczkę. Trasa wymierzona solidnie krokomierzem okazała się
niedługa – 18,7 kilometra.
Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się więcej o Wojciechu Fangorze, polecam stronę portalu culture.pl (tu link)
Zdjęcia – Edek i ja
Nie przepadam za twórczością nowoczesną... ścieżki i rzeczka za to piękne.
OdpowiedzUsuńCóż, każdy ma własne upodobania. Ja jestem spod znaku bliźniąt i dlatego lubię i jedno i drugie. Poza tym za sto lat ta twórczość to już będzie klasyka.
Usuń